-Ciekawe czemu tak długo ich nie ma? - Mattie niespokojna chodziła po pokoju.
-Może coś ich zatrzymało? - starałam się nie wpaść w żadną panikę.
-Nie coś, tylko ktoś. - Cher również była na skraju wytrzymałości.
-Kogo masz dokładnie na myśli? - spytała Mattie.
-Caroline, Madison i Genevę.
-Nawet nie psuj mi humoru. Spróbujmy się do nich dodzwonić. - powiedziałam.
-Już próbowałyśmy. Do Nialla zadzwoń. - powiedziała Cher.
-Ma wyłączony telefon ... No, ale może mają próbę.
-Mieli być dwie godziny temu! - Cher była wściekła.
-Jedziemy do studia. - zawyrokowała Mattie.
Po chwili byłyśmy na miejscu. Po chłopakach ani śladu. Niepokój zagościł na nowo.
-Zaraz nie wytrzymam! - Matt machała rękami jak oszalała.
-Uspokój się. - podeszłam do niej.
-Nie to już przechodzi wszelkie granice! - krzyknęła.
-Też tak myślę. - przytaknęła jej Cher.
-To co robimy? - spojrzałam na nich bezradnie.
-Zawiadamiamy policję! - zerwała się Mattie.
-Zwariowałaś! - krzyknęłam wraz z Cher.
-Idziemy do MilkShake City. Może tam są. A przy okazji kupię sobie shake'a, bo strasznie mam na niego ochotę. - powiedziałam.
-Okej. - przytaknęły mi przyjaciółki.
Wsiadłyśmy ponownie do białego Audi. Przez korki nasza podróż zajęła więcej czasu niż sądziłyśmy.
Weszłyśmy do MSC i oczywiście przeczucie nas nie myliło. Byli tam z tymi trzema wywłokami ...
-Chodźcie zamówimy shake'i i podjedziemy tam. - zaproponowałam.
Kupiłyśmy trzy truskawkowe napoje. Podeszłyśmy do nich. Byli bardzo zdziwieni tym, że jesteśmy. One nic z tego sobie nie zrobiły. Jeszcze bardziej kleiły się do naszych chłopaków. Madison do Nialla, Caroline do Harrego, a do Zayna Geneva.
Nie wytrzymałam, otworzyłam wieczko i cała zawartość kubka wylądowała na głowie Madison.
-Oszalałaś?! - krzyknęli wszyscy.
-Nie. - wyszłam, a za mną moje przyjaciółki.
-Alice, bez spiny. - Matt próbowała mnie uspokoić.
Za nami wybiegł Harry.
-Mattie! - wołał ją i złapał za ramię.
-Aj zostaw mnie. - wyszarpała się.
-To nie tak jak myślicie. - usprawiedliwiał się.
-A jak? - była mega rozzłoszczona.
-Yyy.. - jąkał się.
-Tak też myślałam. - odpowiedziała z ironią.
Za chwilę obok zjawiły się Caroline i Geneva.
-Jeszcze te wywłoki. - powiedziałam z pogardą i szłam do samochodu. -Mattie, chodź jedziemy. Cher Ty też!
Nie zwracając na nikogo uwagi pojechałyśmy do swojego mieszkania. Weszłam do swojego pokoju i opadłam na łóżko. To nie był pierwszy raz, kiedy Niall spotykał się z Madison. Ufałam mu, ale jej niekoniecznie. Rozmawialiśmy na ten temat tysiąc razy, jednak do niego jak widać, nic nie dociera.
-Alice, do Ciebie! - krzyknęła Cher, a w drzwiach mojego pokoju stał Niall. Był zły.
-Czy Ty jesteś normalna?! Dlaczego wylałaś na nią tego shake'a ?! Co ona Ci zrobiła?! - krzyczał i zamknął drzwi od mojego pokoju.
-O co Ci chodzi!? Wiesz jak ona mnie denerwuje! Tyle razy o tym rozmawialiśmy, ale Ty nic złego w tym nie widzisz!
-No jasne, że nie! Ty masz wiecznie jakieś problemy! - darł się.
-Ty się sapiesz o wszystkich kolegów! - nie była mu dłużna z krzykami.
-Bo się do nich kleisz!
-Co?! Robisz ze mnie ladacznicę?! Wiesz co, wyjdź stąd. Nie mam ochoty Cię nigdy więcej widzieć! Nie spodziewałam się tego po Tobie!
-I dobrze! Może ktoś inny do Ciebie dotrze, bo ja nie umiem! Wiecznie tylko pretensje. - ciągnął.
-Wynoś się stąd. - warknęłam.
On posłusznie zamknął drzwi, a po moich policzkach znowu spłynęły łzy ..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz