środa, 30 maja 2012

NOGA


Rozglądałam się po sali. Nie było go. Tak bardzo zależało mi, aby chociaż dzisiaj był. To był najważniejszy mecz.
-Alice! Skup się. Jeszcze raz! Wyskok i mocno! - darł się na mnie trener.
Jak zwykle zapomniał, pomyślałam i skupiłam się na rozgrzewce. Potem był mecz. Nie przyszedł. Grałam do samego końca, ale czułam, że moje starania są beznadziejne ... Jak wygramy tego seta mamy mistrzostwa szkół średnich. Była moja zagrywka. Było już 24:21 dla nas. Właśnie miałam ściąć, gdy niefortunnie upadłam. Poczułam mocne rwanie w kolanie.
-Przerwa! - zażądał sędzia. Wszyscy się zbiegli wokół mnie, lecz ja szukałam tej jednej twarzy. Nialla. Oczywiście nie znalazłam jej ...
-Nic mi nie jest. Mogę grac. - wstałam i poczułam jeszcze gorsze rwanie. - Ał. - syknęłam.
-Jedziemy do szpitala. - zażądał mój trener. -Dziewczyny mają tu dobrą opiekę. Nie zawiedźcie mnie. - zwrócił się do nich.
Założyłam nasze klubowe spodnie i bluzę. Trener zaniósł mnie na rekach do swojego samochodu. Jechaliśmy w milczeniu. Wyciągnęłam swoją komórkę. Wykręciłam numer do niego.
-Cześć Skarbie, co tam? - spytał.
-Dlaczego nie przyszedłeś na mój mecz? - przeszłam od razu do rzeczy.
-To dzisiaj?! - krzyknął. - Całkiem zapomniałem! Przepraszam. Wygrałyście? - powiedział.
-Jak zwykle. Nie wiem, jadę do szpitala. - mówiłam przez zaciśnięte zęby.
-Co się stało ?! - wydarł mi się do słuchawki.
-Trzeba było być na meczu. Cześć. - rozłączyłam się i wyłączyłam komórkę.
-Problemy z chłopakiem? - spytał trener.
-Nie chcę o tym gadać. - ucięłam.
-Jak wolisz. Dobra jesteśmy. Pomogę Ci wysiąść. - powiedział i już wyciągał mnie z samochodu.
Poszliśmy do poczekalni. Było strasznie dużo ludzi. Usiadłam na krześle i podwinęłam spodnie. Kolano spuchło jak cholera.
-Zerwałaś pewnie więzadła. - powiedział. - Słyszałaś chrupnięcie? - spytał trener.
-Niestety tak ... - posmutniałam.
-Nie martw się będzie dobrze, jeszcze w nie jednym meczu zagrasz. - poklepał mnie po ramieniu. Po jakiś dwóch godzinach była moja kolej. Lekarz zbadał moją nogę i kazał prześwietlić. Po kolejnych dwóch godzinach potwierdziło się to co mówił trener. Zerwałam więzadła. Oznaczało to, że już nigdy nie będę taka jak byłam. Zagipsowali mi nogę na tydzień. Potem miałam zgłosić się po opaskę na kolano, a jeszcze później będę miała najprawdopodobniej operację ...
Gips miałam aż do uda. Dostałam ładne kule i pokierowałam się wraz z trenerem do samochodu. Zaczęłam płakać.
-Nie martw się. Za kilka tygodni wrócisz do siatkówki. - pocieszał mnie.
-A co jeśli nie? - powiedziałam rozżalona.
-Nie ma takiej opcji. Jesteś liderką. Musisz byc. - powiedział i odpalił silnik. Zawiózł mnie do domu. Zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi Cher.
-Boże jedyny! Co Ci się stało? - krzyknęła. - Niall Twoja dziewczyna ma nogę w gipsie!
-Mogę wejść do środka? - spytałam ironicznie i pokuśtykałam o kulach do przedpokoju.
-Alice! Co się stało? - kolejny mądry zadający takie pytania.
-Już Ci mówiłam. Mogłeś być na meczu. - warknęłam.
-Jeszcze będę nie na jednym.
-Wątpię. Nie wiem czy uda mi się powrócić do sportu ... - posmutniałam.
-Al, co się stało? - powiedział czule.
-Jezu kochany. - do salonu weszli Mattie z Harrym. - Alice co to jest ? - spojrzeli na moją nogę.
-Zerwałam więzadła w kolanie, mam  nosić to tydzień. Potem opaska, no a na końcu może operacja. Oby nie. - powiedziałam.
-Moje skarbie kochane. - Horan podszedł i chciał mnie przytulic.
-To był najważniejszy dzień w moim życiu, a Ty nawet nie przyszedłeś, tylko obżerałeś się i leżałeś. Mam Cię gdzieś. - powiedziałam patrząc prosto w jego oczy.
-Alice, jesteś niesprawiedliwa. Pierwszy raz zdarzyło mi się zapomnieć.
-Co proszę? Cały czas o wszystkim zapominasz. Ale jak ja bym to zrobiła to oczywiście byś się darł. Nie mam ochoty już z Tobą gadać. Idę spać. - powiedziałam kierując się do swojego pokoju. Pokuśtykałam po schodach, wreszcie byłam w swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i się poryczałam. Przez najbliższe miesiące nie będę mogła grac.
-Alice, przepraszam. - do mojego pokoju wszedł Niall i mnie przytulił.
-Odejdź ode mnie. - powiedziałam.
-Masz rację, jestem debilem. Zapomniałem. Od dziś obiecuję, że będę wszystko zapisywał. Kocham Cię i nie gniewaj się na mnie. - mówił słodko.
Ja nic nie odpowiedziałam, tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Nie płacz, jeszcze nie raz zagrasz. - powiedział czule.
-Obiecujesz? - popatrzyłam.
-Tak. - pocałował mnie. - Chodź na dół, zjemy nutellę.
-Nie chce mi się znowu schodzić. - powiedziałam.
-A no tak. - podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
-Wariat. - poczochrałam jego włosy i zaśmiałam się po raz pierwszy tego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz