piątek, 25 maja 2012

STYLISTKI


-Mattie zbieraj się. Jak zwykle dzwonią kiedy śpimy. - powiedziałam zmęczonym głosem do przyjaciółki.
-Co znowu? - była tak samo zmęczona jak ja.
-Znowu trzeba kogoś wymalować.
-To nie był dobry pomysł, zgadzając się, że będziemy na każdy ich telefon.
-Jak chcemy tę robotę to musimy. Pomyśl sobie, że już za rok skończymy tę szkołę i będziemy mogły tam pracować. - rozmarzyłam się.
-Daj mi spokój z marzeniami. Od kilku dni bez przerwy balujemy i nie spałam więcej niż 10 godzin.
-Chodź, ja wiem, że to ciężkie wstać teraz, ale na prawdę musimy tam być.
Matt poszła do łazienki dla gości, ja poszłam do swojej. Wzięłam szybki prysznic, potem wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Był początek wakacji, a my z Mattie już miałyśmy dość ładną opaleniznę. Posmarowałam się moim ulubionym balsamem i zaczęłam robić makijaż. Był on delikatny zaledwie fluid i czarny tusz. Poszłam do swojej garderoby wyciągnęłam białe, krótkie spodenki, białą bokserkę i na to luźną również białą bluzkę. Włożyłam jeszcze białe, krótkie conversy i na nadgarstek założyłam bransoletkę. Byłam wręcz cała na biało, ale to bardzo ładnie podkreślało moją opaleniznę. Wzięłam moją beżową torebkę i walizkę, w której trzymałam wszystkie potrzebne kosmetyki do stylizacji.
-Musimy jeszcze podjechać po moją. - powiedziała Mattie.
Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do domu mojej przyjaciółki. Gdy już się uwinęła pojechałyśmy do studia. Był tam duży ruch, ale nie przeszkadzało mi to. Pojechałyśmy na samą górę i byłyśmy na miejscu.
-No to przyjadą chłopaki z One Direction i macie ich pomalować. Znaczy wiecie tak tylko do tego, aby wszystko w kamerze dobrze wyglądało. - powiedziała szefowa.
-Tak, tak rozumiemy. Włosy też?
-Tak, tym też się zajmijcie.
-Za ile oni będą? - spytałam.
-Już są, zaraz tu przyjdą. - powiedziała i wyszła.
Trzeba przyznać, są ładni i nam strasznie się podobali. Obie nie mogłyśmy uwierzyć w swoje szczęście.
-Ale wiesz co? - zaczęła Mattie.
-No co?
-Wyglądamy fatalnie. No spójrz tylko. Jesteśmy zmęczone.
-Wiem i boje się, że to zawalimy.
-No ja też.
-Co zawalicie? - usłyszałyśmy za plecami.
-Yyy. Nic. - odpowiedziałam szybko. -Jestem Alice, a to Mattie. Dziś się wami zajmiemy. - uśmiechnęłam się i podałam każdemu rękę. Były też z nimi dwie dziewczyny. Domyśliłam się, że to Danielle i Eleanor. Z nimi również się przywitałyśmy.
-Wy też bierzecie udział w wywiadzie? - spytała Mat.
-Nie, przyjechałyśmy tu dla towarzystwa. - powiedziała przyjaźnie El.
-Okej to usiądźcie gdziekolwiek, a my zaczynamy. - powiedziała moja przyjaciółka. We dwie miałyśmy wystylizować 5 chłopaków.
-To ten ... kto chce być pierwszy? - spytałam.
-Ja! - krzyknęli jednocześnie Niall z Harrym.
-Okej, to który gdzie?
Nic nie odpowiedzieli tylko Hazza poszedł do Mattie, a do mnie przyszedł Blondynek. Najpierw zajęłam się jego włosami, był strasznie rozgadany, co mi odpowiadało, bo ja również uwielbiałam gadać.
-Dużo imprezujesz? - zapytał.
-Aż tak to widać? - zaśmiałam się.
-Nie no, broń boże. - zaczął się wypierać, na co ja tylko na niego popatrzyłam. - Nie no dobra, trochę, co nie zmienia faktu, że jesteś ładna.
-Oh dzięki. - znowu wybuchłam śmiechem.
Gadaliśmy o jedzeniu, o naszych hobby i muszę przyznać, strasznie mi się spodobał. Nagle poczułam, że mój biały Iphone zaczął dzwonić.
-Słucham? - przytrzymałam do ramieniem, a dalej malowałam Horana.
-Gdzie jesteś? - spytała mama.
-W pracy. Coś ważnego? Bo nie mogę zbytnio gadać.
-Musisz zaopiekować się Liamem.
-Mamo jak ty to sobie wyobrażasz? On ma 7 miesięcy, przecież nie rzucę tego teraz i nie przyjadę do domu.
-To na prawdę nagła sytuacja. Wszystkich obdzwoniłam.
-Eh dobra przywieź mi go tutaj, tylko mam nadzieję, że śpi.
-Zdążę go uspac, wyślij mi adres smsem.
-Dobra, do zobaczenia. - powiedziałam i zaklęłam pod nosem.
-Co się dzieje? - zapytał Niall.
-Moja mama zaraz przywiezie Liama.
-Kogo?
-No mojego brata. - powiedziałam zdenerwowana. - Czy ja wyglądam na niańkę? Kocham go, ale na prawdę nie mam czasu na zajmowanie się nim. No Matko Boska! - wrzasnęłam, a na mnie wszyscy się popatrzyli. Zmieszałam się i powróciłam do dalszej pracy. - Trzymaj mój telefon, bo zaraz chyba nim walnę o ścianę. - zwróciłam się do Nialla,  bo byłam tam wkurzona.
-Ładna jesteś jak się denerwujesz. W ogóle jesteś ładna. - powiedział.
Zarumieniłam się i wybełkotałam tylko:
-Dzięki.
Mój telefon znowu zaczął dzwonić. Moja mama była już na dole.
-Zaraz do Ciebie wrócę idę tylko po małego. - zwróciłam się do Blondyna i już mnie nie było. Mattie wysłała mi tylko pytające spojrzenie, ale nie zdążyłam jej odpowiedzieć.
-Masz tu wszystko dla Liama i na prawdę Cię przepraszam. Ostatni raz stawiam Cię w takiej sytuacji. - powiedziała moja rodzicielka.
-A ja ostatni raz biorę go do pracy. - warknęłam i wzięłam fotelik wraz z torbą. Dzięki bogu Liam spał. Kochałam go, ale na prawdę dziś nie mogłam się nim zając. Ale cóż jak mus to mus. Poszłam na górę, a gdy weszłam wszyscy zaczęli mówic jaki to on nie jest śliczny, słodki i w ogóle.
-Śliczne masz dziecko. - powiedział Harry.
-Ale to mój brat! - powiedziałam. - Ale proszę was nie bądźcie zbyt głośno, żeby się nie obudził, bo przecież nigdy nie skończę tej roboty.
-Okej. - powiedzieli wszyscy chórem.
-A jak ma na imię? - spytała Danielle.
-Liam. - uśmiechnęłam się.
-Serio?! - członek 1D nie mógł w to uwierzyć.
-Serio, ale nie krzycz tak. - wysłałam mu błagalne spojrzenie.
-Okej. Przepraszam. - powiedział i się uśmiechnął.
Postawiłam go na podłodze tak, aby był dla mnie widoczny. Szybko skończyłam Nialla, teraz była kolej kogoś innego.
-Posłuchaj, bo yyyy ... czy Ty .... - Niall się dziwnie jąkał.
-Alice chodź tu na chwilę, musisz mi pomóc. - zawołała Mattie.
Posłałam Blondynowi przepraszające spojrzenie i podeszłam do przyjaciółki. Byłam na nią zła, bo przecież to musiało być coś ważnego skoro Nialler się jąkał. Pomogłam jej i wróciłam do swojej pracy. Wzięłam na fotel Zayna, który mnie błagał, żeby nie spieprzyła jego jakże cudownych włosów. Fajnie  mi się z nim rozmawiało, ale myślami byłam przy Niallu. Uwinęłam się szybciej niż moja przyjaciółka i wzięłam Liama do siebie.
-Podobasz się Niallowi, ja to widzę. - zaczął się ze mną przedrzeźniać.
-Chcesz zaraz stracić włosy? - zaśmiałam się.
-On Tobie też. - zawtórował mi.
-Liam sam się prosisz o zgolenie na łyso. - pogroziłam mu.
-Już dobra, dobra nic nie mówię. - powiedział.
Zaczęłam mu układać włosy, gdy mały Liam się obudził.
-Idź do niego, ja to skończę. - powiedziała Mattie.
Wzięłam malca na ręce i zaczęłam kołysać. Wyciągnęłam butelkę z torby i dałam mu żeby zjadł.
-Do twarzy Ci z dzieckiem. - poruszył brwiami Harry.
-Bardzo śmieszne. - powiedziałam.
Nakarmiłam dziecko i dalej kołysałam na rękach, bo gdy tylko go kładłam do fotelika zaczynał płakać.
-Daj mi go, widzę, że bolą Cię ręce. - zaoferował się Nialler.
Podałam mu Liamka bez protestu i tylko mu podziękowałam.
-No, ale za to musisz coś zrobić. - zaśmiał się.
-No co? - znowu się zarumieniłam!
-Nie wiem, pójdziemy może gdzieś na kawę, shake?
-No oczywiście!- krzyknęłam. - To znaczy, tak bardzo chętnie. - zmieszałam się.
-To jesteśmy umówieni. - uśmiechnął się słodko, a ja patrzyłam jak zahipnotyzowana w jego niebieskie oczy. Chłopcy musieli już iść na scenę, a my zostałyśmy w garderobie. Zaczęłam się pakować.
-Gdzie Ty idziesz? - spytała moja przyjaciółka.
-Do domu. - powiedziałam.
-Chodź, zobaczymy ich koncert na żywo. - zachęcała mnie.
-Na prawdę, bardzo chętnie, ale muszę już iść. On jest strasznie marudny! - wskazałam ręką na brata.
-No dobra, mam nadzieję, że jeszcze będziesz miała taką okazję. - powiedziała Mattie, a ja się pożegnałam z nią i dziewczynami i poszłam.
Gdy przyjechałam już do domu na szczęście moja mama już była. Dałam jej Liama i sama poszłam do siebie, bo byłam strasznie zmęczona. Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Słucham? - odpowiedziałam zaspanym głosem.
-Alice? - usłyszałam znajomy głos, od razu się uśmiechnęłam.
-Tak.
-Obudziłem Cię?
-Tak, ale nie gniewam się. Skąd masz mój numer?
-Jak dałaś mi swój telefon zadzwoniłem do siebie i o to cała filozofia. - powiedział.
-A no tak. - zaśmiałam się.
-To masz jutro czas nie wiem o 12?
-Jasne.
-To w MilkShake City?
-Pewnie, oczywiście będę. - uśmiechnęłam się do telefonu.
-Do jutra. - usłyszałam i odpowiedziałam mu tym samym. Czy ja się zakochałam?!
***
Nie mogłam się doczekać spotkania z Niallem. Gdy już byłam przed MSC siedziałam w samochodzie i nie mogłam się z niego ruszyć. Strasznie się denerwowałam. Gdy w końcu udało mi się wyjść, ruszyłam w moich szpilkach w kierunku wejścia.
-Witaj! - krzyknął i pomachał mi Blondyn.
-Hej. - powiedziałam i go przytuliłam. Chociaż nie wiem czy to on raczej przytulił mnie, ale z resztą nie ważne.
-Zamówiłeś już coś? - spytałam.
-Nie. Czekałem na Ciebie. Nie wiem co lubisz. - zmieszał się.
-To chodź idziemy zamówić. - zaczęłam szukać portfela w torebce. Jak zwykle mam w niej bałagan i nie umiem niczego znaleźć.
-Jakiego chcesz? Ja zamówię.
-Truskawkowego. - Horan zaczął się oddalać. - Czekaj, masz tu pieniądze. - krzyknęłam.
-Oszalałaś. - zaśmiał się i poszedł w kierunku kasy.
Czekałam na niego cierpliwie. Spoglądałam w okno, które roiło się od wścibskich reporterów. Uderzałam  stół swoimi białymi paznokciami. Przyznam, że te flesze mnie krępowały.
-Nie przejmuj się, przywykniesz do tego. - usłyszałam głos Nialla.
-Do czego?
-Do tych aparatów, głupich pytań.
-Ale przecież spotykamy się pierwszy raz .. - zaczęłam pleść głupoty.
-I chyba nie ostatni, prawda? - popatrzył na mnie tymi swoimi ślepkami.
-Taak. - wyjąkałam.
Piliśmy swoje shake'i cały czas gadając. Powoli czułam się bardziej pewnie.
-Idziemy na spacer? - zaproponował Horan.
-Bardzo chętnie.
Spacerowaliśmy po parku, ale za nami ciągle łazili papparazi.
-Chodź wracamy. Odprowadzę Cię do domu. - powiedział Niall. Był taki jakiś przygaszony.
-Co jest? - spytałam.
-Nic, po prostu głupio mi, że to tak wyszło ..
-Jak?
-No, że nie mamy chwili spokoju, ani nic. Pewnie już więcej nigdzie nie pójdziemy ...
-Oszalałeś! To było najlepsze spotkanie w moim życiu. Chętnie to jeszcze powtórzę. - uśmiechnęłam się.
-Na prawdę? - jego oczy się zaświeciły.
-Tak. - kiwnęłam głową i pocałowałam go w policzek.
***
3 miesiące później.

-Słucham? - spytałam do telefonu. Jak zwykle nie wiedziałam kto dzwoni, bo byłam zbyt pochłonięta czytaniem jakiś bzdur w internecie.
-Hej, jesteś zajęta? - usłyszałam ten anielski głos w telefonie.
-Nie, no co Ty. - uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Może wybralibyśmy się razem na obiad, co?
-Jasne, bądź po mnie o 15, okej?
-Nie ma problemu. Do zobaczenia, zielonooka. - zaśmiał się.
-Pa, niebieskooki. - zawtórowałam mu i się rozłączyłam. Uwielbialiśmy się tak droczyć. Wszyscy brali nas za parę, chociaż oficjalnie tak nie było. Mattie od jakiś dwóch tygodni była z Harrym i na prawdę cieszyłam się jej szczęściem. Spojrzałam na zegarek była 14. Wyciągnęłam z garderoby białe rurki, białą bokserkę i również białą luźną bluzkę na to. Moje długie, ciemne włosy rozpuściłam i zostawiłam proste. Zrobiłam sobie lekki makijaż i byłam już gotowa. Usłyszałam dzwonek do drzwi. To Nialler.
-Wychodzę, nie wiem o której będę. - powiedziałam do mamy.
-Baw się dobrze! - krzyknęła, a ja wybiegłam do Horana. Jak zwykle na powitanie dał mi buziaka w usta (tak to było nasze najdalsze posunięcie) i wsiadłam do jego samochodu. Pojechaliśmy do jakieś restauracji, zamówiliśmy spaghetti i rozmawialiśmy.
-Chciałbym Ci coś powiedzieć, a właściwie Cię o coś zapytać. - zaczął mówić, a ja czułam, że to ten moment.
-Pojedziesz ze mną na ślub mojej kuzynki jako osoba towarzysząca? - spytał, a mi łza zakręciła się w oku. To nie takie miało być pytanie.
-Taa, jasne .. - odpowiedziałam półgębkiem.
-Ale nie jako moja przyjaciółka tylko jako moja dziewczyna. - dodał.
Co?! Czy ja się przesłyszałam?!
-Dobrze słyszysz. - jakby odgadł moje myśli. - Nie chcę być dla Ciebie tylko przyjacielem. Chcę być kimś więcej.
Nic nie odpowiadając podeszłam do niego i mocno się do niego przytuliłam. Trwaliśmy tak kilka minut.
-To zgadzasz się? - spytał zdezorientowany.
Nic nie mówić, pocałowałam go namiętnie, a ludzie w restauracji zaczęli bic brawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz