piątek, 31 sierpnia 2012

HOLIDAY - CZ.4


Na lotnisko odwiozło nas całe One Direction. Boże, ale ja się głupio czułam. Wszyscy na nas patrzyli, krzyczeli coś.
Gdy żegnałam się z Niallerem, było mi na prawdę smutno. Polubiłam tego chłopaka.
-Dasz mi swój numer, abym mógł do Ciebie zadzwonić? - spytał Blondyn.
-Już dawno go masz, ale nie potrafisz szukać. - zaśmiałam się. - Do zobaczenia kiedyś. - poczochrałam ostatni raz jego włosy.
Gdy wsiadłyśmy z Matts do samolotu, obie ze zmęczenia zasnęłyśmy.

oczami Nialla

Nadal nie mogłem znaleźć żadnego numeru pod nazwą Alice. Zacząłem powoli i spokojnie analizować książkę telefoniczną w moim Iphonie. Nagle natchnąłem się na dziwną nazwę "Ta co lubi łaskotki :)".
-Bingo! - krzyknąłem w samochodzie.
-Co się stało? - spytał Zayn.
-Mam jej numer. Zaraz do niej zadzwonię. - mówiłem podekscytowany.
-Geniuszu, ona ma wyłączony telefon, bo leci samolotem. - powiedział Louis.
-Faktycznie. - przytaknąłem mu.
Całą drogę odliczałem kiedy Alice wyląduje u siebie w domu.
-Idziemy dziś na jakąś imprezę? - spytał Liam.
-Ja nie mam ochoty. - odparłem od razu.
-Ja też nie. - odpowiedział Harry.
-Żartujecie, prawda? - popatrzył się na nas dziwnie Louis.
-Nie widzisz, że oboje się zakochali? - skarcił go Zayn.
-Co ta miłość robi z człowiekiem ... - westchnął Lou.
Nic się nie odezwałem, ale prawda była taka, że poczułem coś do Alice, ale wiedziałem, że ona nie chce mieć nikogo. Gdybym poznał ją za nim ona poznała tego kretyna, który ją tak zraził do chłopaków to na pewno była by teraz inna. Nie mówię, że jest zła, ale po prostu ta dziewczyna jest już na wszystko wyczulona, boi się związków i wiem, że na pewno nigdy nie będzie chciała być z kimś takim jak ja... A po za tym ona i tak mieszka w Chicago, a ja w Londynie, ale też dużo czasu spędzam w Irlandii.
Gdy wróciliśmy do naszego hotelu od razu rzuciłem się na kanapę w pokoju i włączyłem telewizor. Nie mogłem się na niczym skupić, ale przecież coś robić musiałem. Nie wiem ile tak leżałem, ale do życia przywrócił mnie dźwięk mojego telefonu, sygnalizujący przychodzenie nowej wiadomości. Nadawcą była "Ta co lubi łaskotki :)". Zaśmiałem się i natychmiast otworzyłem smsa.
"Doleciałam już. Jestem w domu i kładę się spać, bo padam po tym locie, mimo iż większość spałam. Tęsknie xx"
Od razy cieplej mi się zrobiło na sercu, gdy przeczytałem to, że za mną tęskni. Szybko wystukałem odpowiedź:
"Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa. Miłego spania, ja również tęsknię xx"
Ta dziewczyna zawróciła mi w głowie i choćby nie wiem co, odbuduję jej wiarę w siebie i zaufanie do mężczyzn.

wtorek, 28 sierpnia 2012

HOLIDAY - CZ.3


Do campingu wróciłam około 18. Mattie opowiadała, że była wraz z chłopakami na plaży i świetnie się bawili. Udawałam, że ją słucham, a tak na prawdę myślami byłam bardzo daleko.
-Powiem Ci z czego tak się śmialiśmy. Chłopaki mówili, że Horan zwariował na Twoim punkcie i próbowali się dowiedzieć czym go tak ujęłaś. - powiedziała Matts, a ja dopiero teraz włączyłam się do rozmowy.
-To już nie ważne. - machnęłam ręką. - Czuję się jak emerytka. Nie chcę mi się nic, poszłabym spać.
-Wiesz, ja też. W ogóle nie ciągnie mnie na imprezy. - odpowiedziała przyjaciółka.- Skoczę po piwo, napijemy się przed domkiem i pośmiejemy się z Lovelasa. - uśmiechnęła się i ja również. Lovelas to był kierownik campingu, który się do nas przystawiał, ale wreszcie dał sobie spokój. Śmiałyśmy się z jego stylu ubierania, bo miał ponad 60 lat, a zachowywał się jak dwudziestoletni gówniarz.
Mattie poszła po piwa, a ja za ten czas się wykapałam. Założyłam na siebie sukienkę, bo na razie nie szłam spać  Zajęło mi to około pół godziny, Matts w tym czasie zdążyła wypić już połowę piwa i widziałam jak zawzięcie z kimś esemesuje.
-Z kim tak piszesz? - usiadłam obok niej i otworzyłam swoje piwo.
-A z nikim .. - zmieszała się. - Z Harrym ... - dodała po chwili.
-O proszę. - klasnęłam i upiłam łyk piwa.
-A Ty czemu nie piszesz z Horanem? - spytała.
-Nie mam jego numeru, ani on mojego.
-Aha, czyli nadal Twoja zasada brzmi "Nie miej chłopaka, bądź nieszczęśliwa bardziej niż jesteś." - zadrwiła przyjaciółka.
-To nie tak. Po prostu mnie nic do niego nie ciągnie. - skłamałam. Prawda była taka, że chciałabym, żeby się do mnie zbliżył, ale bałam się kolejnego rozczarowania.
-Nie kłam. Zawsze podobał Ci się Horan, a gdy jest okazja Ty ją marnujesz. Widziałaś ile osób Ci go zazdrości? Cały twitter o tym szaleje. - powiedziała.
-Jak to? - przeraziłam się.
-A Ty myślałaś, że będziesz bezkarnie przechadzać się z Niallem Horanem? Zabawna jesteś. Sama pracujesz w tej branży, więc błagam Cię nie zadawaj głupich pytań.
Zgasiła mnie tym, ale miała rację. Wyciągnęłam swój telefon i weszłam na twittera. Fakt było mnóstwo komentarzy, dużo ludzi do mnie pisało czy Niall to mój chłopak. Albo od kiedy jesteśmy razem. Dziwne to wszystko było, ale z drugiej strony mało mnie to obchodziło co mówią o mnie inni. Zablokowałam telefon i piłam w spokoju swoje piwo.
-Obróć się. - powiedziała Mattie.
-Po co? - spytałam.
-No obróć się. - ponaglała przyjaciółka.
W oddali szedł Horan z bukietem kwiatów.
-Co ja mam robić?! - spanikowałam.
-No poczekaj aż tu przyjdzie. - powiedziała spokojnie.
-Zwariowałaś?! - krzyknęłam.
-Nie denerwuj mnie. Idę do kanciapy, a Wy sobie tu poromansujecie. - zaśmiała się i wstała z ławki.
-Mattie! - walnęłam ją w ramie.
-Kiedyś mi za to podziękujesz. - odparła i poszła.
Byłam zdenerwowana, nie wiedziałam co mam robić.
-Hej. - usłyszałam za plecami, co sprawiło, że natychmiastowo się obróciłam. - Masz ochotę na spacer? - spytał Niall i podał mi kwiaty.
-Szczerze jestem zmęczona, ale zawsze możemy posiedzieć tutaj. - wskazałam mu miejsce naprzeciwko mnie.
-Jasne. - uśmiechnął się. - To co jutro również wybieramy się na plażę? - spytał.
-Zależy jak tam uporam się z pakowaniem. - wypiłam do końca piwo.
-Jakim pakowaniem? - spytał z niedowierzaniem.
-Jutro wyjeżdżam. - powiedziałam.
-Ale jak to? - widać, że był zawiedziony.
-Urlop mi się kończy w pracy. Niestety.
-Przecież jesteś rok młodsza ode mnie, powinnaś byc w liceum, więc jak Ty pracujesz? Jako kto? - był strasznie ciekawski.
-Tak jestem w liceum wieczorowym i pracuję w gazecie. Piszę tam marne badziewia, ale doceniają mnie. Nie narzekam. - uśmiechnęłam się.
-Nie narzekasz, ale wychodzisz wczesnym rankiem, wracasz późną nocą. - krzyknęła z campingu Matts.
-Mi to nie przeszkadza. - uśmiechnęłam się.
-Może mi dasz się zaprosić na jedną kolację jak już będziesz w domu? - zaproponował blondyn.
-Na prawdę przyjedziesz specjalnie do Chicago, po to, aby zabrać mnie na kolację? - popatrzyłam na niego i po jego minie znałam odpowiedź. - Dobranoc. - wstałam i pokierowałam się do kanciapy, aby móc spokojnie zebrać myśli.

niedziela, 26 sierpnia 2012

HOLIDAY - CZ.2


Obudziło mnie pukanie do naszego campingu.
-Matts, otwórz. - zwróciłam się do przyjaciółki i przekręciłam się na drugi bok, przykrywając się kołdrą aż do samego nosa.
-Boże kogo to niesie? - spytała wkurzona przyjaciółka i z rozmachem otworzyła drzwi. Po chwili mocno je zamknęła i wskoczyła na nasze łóżko.
-Boże, Alice tam jest One Direction. - ledwo oddychała.
-Przywidziało Ci się. - zbyłam ją.
-No mówię Ci przecież, że to oni. Zamknęłam im drzwi, bo spójrz jak ja wyglądam. - obróciłam się i w sumie ją rozumiałam. Była w samej piżamie, bez makijażu, a wiadomo, że każda kobieta nie lubi siebie z rana.
-Pewnie Ci się przywidziało, udowodnię Ci, że to nie oni. - wstałam z łóżka i przeczesałam ręką włosy. Otworzyłam drzwi i zamarłam. To rzeczywiście było One Direction.
-Hej. - powiedzieli wszyscy.
-Czeeeeeść. - popatrzyłam na nich i myślałam, że spalę się ze wstydu. Miałam na sobie jedynie za dużą koszulkę i majtki.
-Mówiłem Ci, że przyjdę rano. - powiedział Niall.
-Tsaa, ale myślałam, że będziesz sam i rano to znaczy gdzieś o 12. - zaśmiałam się.
-I tak dobrze, że przyszliśmy teraz, bo Nialler chciał już iść o 9. - powiedział Harry, a Blondynek skarcił go wzorkiem.
-Matts, która godzina? - krzyknęłam do przyjaciółki.
-11. - odpowiedziała.
-No to Wy sobie usiądźcie. - wskazałam im na dwie ławki, między którymi stał stolik. - A my się ogarniemy. - uśmiechnęłam się i zamknęłam camping.
-Alice, ja stąd nie wyjdę. - usłyszałam szept przyjaciółki.
-Dawaj musimy się w miarę ogarnąć, bo ja też za ciekawie to nie wyglądam.
Ubrałam się, pościeliłam nasze łóżko, spakowałam rzeczy na plażę i wzięłam moją kosmetyczkę, aby pójść do toalety. Niestety każdy z niej korzystał i nie zawsze było czysto, ale dało się przeżyć. Nie było najgorzej. Otworzyłam drzwi od campingu, a chłopcy zawzięcie o czymś szeptali. Gdy mnie zobaczyli, ucichli.
-Zaraz wrócę. - uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Umyłam buzię, zęby, rozczesałam jeszcze włosy i związałam je w wysokiego kucyka.
Gdy byłam już gotowa, wyszłam i pokierowałam się w stronę chłopaków. Siedzieli i rozmawiali z Matts. Widać, że już tak bardzo nie krępowała się ich obecnością.
-Jestem gotowa. - odparłam. - A Ty? - spytałam przyjaciółki.
-Ja jeszcze chwila. Posiedź z nimi, ja zaraz wrócę. - powiedziała i zaśmiała się. Nie wiedziałam o co im wszystkim chodzi. Zaczęli zachowywać się dość dziwnie. Najpierw milczą, potem się szczerzą do mnie, nawet wciągnęli w to moją przyjaciółkę.
-W ogóle się nie przedstawiłam. Alice jestem. - podałam chłopakom rękę.
-Tsaa, wiemy. Uwierz, że Niall nam dokładnie opowiedział jaka jesteś. - powiedział Harry, a reszta wybuchła śmiechem, oprócz Blondyna. Mattie też zaczęła się śmiać, bo słyszała wszystko w campingu.
-Nie wiem o co Wam chodzi. - wkurzyłam się. - Idę na plażę. - wstałam z ławki, weszłam do campingu, aby zabrać swoje rzeczy i odłożyć kosmetyczkę.
-Al, nie wygłupiaj się. - zaśmiała się Mattie, gdy widziała co robię.
-Ja się wygłupiam? Tak się przyjaciółki nie zachowują. - popatrzyłam na nią zimno i wyszłam. Założyłam na nos przeciwsłoneczne okulary i szłam na plażę. W oddali słyszałam jak mnie wołają, ale to zignorowałam. Gdy byłam już trochę dalej, poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię.
-Przepraszam Cię za nich, to totalni idioci. - powiedział zdyszany Niall.
-Yhym. - pokiwałam głową i szłam dalej przed siebie.
-Może spędzimy ten dzień razem? Nikt nam nie będzie przeszkadzał, poznamy się lepiej. - nie dawał na wygraną.
-Jesteś pewien, że nikt nam nie będzie przeszkadzał? - wskazałam dłonią na paparazzi, kryjącego się w krzakach i myślącego, że go nie widać.
-No tak ... - zmieszał się.
-Spoko, nie przeszkadza mi to. Dalej będziesz tak wolno szedł? - zaśmiałam się.
Chłopak wyszczerzył zęby w moją stronę i poszliśmy wspólnie na plażę. Pogoda nam dopisała, było cholernie gorąco. Zdążyliśmy się lepiej poznać, był na prawdę wartościowym człowiekiem, ale mimo to, nadal trzymałam go na dystans.
----------------
Macie tu kolejną część. Mam nadzieję, że podoba Wam się nowy wystrój bloga :)

kissonme

xx

piątek, 24 sierpnia 2012

HOLIDAY - CZ.1


Słońce, plaża, morze, cisza, spokój. Te kilka czynników sprawiło, że jestem bardziej otwarta na życie, dużo rzeczy przemyślałam.
Jak co wieczór siedziałam samotnie na plaży. Mimo że przyjechałam tam z moją najlepszą przyjaciółką Mattie, wolałam pobyć sama. Nagle przysiadł się obok mnie jakiś chłopak. Blondyn, niebieskie oczy, całkiem przystojny. Zerkałam na niego kantem oka.
-Czemu siedzisz tutaj sama? - odezwał się.
-A co jest w tym złego? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nic, ale zazwyczaj takie dziewczyny jak Ty są ze swoimi chłopakami. - powiedział.
-Takie dziewczyny jak ja? - zaśmiałam się. - Nie ma takiej jak ja. Jestem jedyna w swoi rodzaju. - powiedziałam 'skromnie'.
-Masz rację. - posłał mi jeden ze swoich uśmiechów. Na prawdę chłopak był przystojny. Podobał mi się.
-A Ty dlaczego jesteś tutaj sam? Przecież tacy chłopacy jak Ty powinni być teraz ze swoimi dziewczynami. - tym razem to ja przejęłam pałeczkę.
-Nie ma drugiego takiego jak ja. Jestem jedyny w swoim rodzaju. - zaśmiał się. - Niall jestem. - podał mi rękę.
-Alice. - uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk. - Zaraz, zaraz. Ja wiem kim Ty jesteś. - popatrzyłam na niego. - Niall Horan z One Direction! - klasnęłam w ręce.
-Myślałem, że uda mi się być nierozpoznawalnym.
-Proszę Cię, pół świata dziewczyn za Tobą szaleje. - odparłam.
-A Ty? - spytał.
-Co ja? - popatrzyłam na niego głupio.
-No czy Ty też za mną szalejesz? - zaśmiał się.
-Hmm. Czy należę do tych dziewczyn, które chcą być Twoimi żonami? - spytałam samą siebie, a on znowu wybuchł śmiechem. - Hmm.. Już nie.
-Jak to 'już nie?'- zdziwił się.
-Dorosłam i wiem, że marzenia pozostają tylko marzeniami. - uśmiechnęłam się. - Czas na mnie. - wstałam i otrzepałam się z piasku.
-Odprowadzę Cię, w którym jesteś hotelu? - spytał.
-W ośrodku. Nie potrzebna jest mi wygoda. - popatrzyłam na niego.
-W którym? - zadawał kolejne pytania.
-A coś Ty taki ciekawski? - walnęłam go lekko w ramię.
-Z resztą i tak zobaczę. - uśmiechnął się i ruszyliśmy w drogę.
Muszę przyznać, że bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Był bardzo inteligenty i zabawny.
-To może podasz mi swój numer? - spytał, gdy doszliśmy już do mojego campingu.
-Za dużo chciałbyś o mnie wiedzieć. - spojrzałam na niego. -Do zobaczenia, może jutro. - powiedziałam.
-Dlaczego może? - nie dawał za wygraną.
-Bo ja nie będę Ciebie szukać, a Ty pewnie nie będziesz szukał mnie. - powiedziałam i chciałam wejść do środka, ale złapał mnie za rękę.
-Zobaczysz, że jutro przyjdę. - spojrzał mi stanowczo w oczy.
-Okej, w takim razie do jutra. - powiedziałam i zamknęłam się w campingu, gdzie moja przyjaciółka już słodko spała.
--------------------------------

Tak więc wróciłam wczoraj przed 6 rano, całą noc nie spałam, więc jak tylko Mama odebrała mnie z przystanku autobusowego i zawiozła do domu, przebrałam się i położyłam się spać. Spałam aż do 15:20, potem musiałam dojść do siebie, że nie jestem już nad morzem. Ale było fajnie, mam nadzieję, że nie gniewacie się na mnie za to, że dopiero teraz dodaję imagina.
kissonme

xx

wtorek, 14 sierpnia 2012

KŁAMSTWO - CZ.5 (OSTATNIA !!!)


kilka miesięcy później

Siedziałam przed domkiem i paliłam papierosa. Tak od jakiś dwóch miesięcy to mój nałóg. Patrzyłam w gwiazdy i cieszyłam się ciszą. Matts była na kilkudniowym wyjeździe ze swoją drużyną i zostałam sama. Dziękowałam Bogu, że wszystko co złe już się skończyło. Właśnie dziś dowiedziałam się, że uniewinnili mnie. Musiałam czekać bardzo długo, tyle nerwów mnie to kosztowało, dodatkowo schudłam. Każda inna dziewczyna by się cieszyła, ja z początku też byłam niezmiernie dumna, że tracę na wadze, ale gdy zaczęłam wyglądać jak totalny wrak człowieka zaczęłam się sobie nie podobać, ale nie umiałam zmusić się do jedzenia. Wszystko mnie obrzydzało. Moje ubrania wyglądały na mnie jak worki na śmieci. Ale teraz mogło być już tylko lepiej. Chociaż czy ja wiem ... Nadal kochałam Niallera, ale byłam nieugięta. Niby starał się o mnie, ale potem już mu się chyba znudziło. I nie dziwię mu się, sama bym sobie odpuściła.
Patrząc w gwiazdy, usłyszałam, że ktoś podjeżdża pod naszą bramę. Wstałam z huśtawki, która była na ganku i zeszłam po schodach.
-Wiedziałem, że wszystko będzie dobrze! - usłyszałam radosny głos Nialla.
-Co Ty tu robisz? - spytałam zdziwiona.
-Wiedziałem, że jesteś niewinna, że wszystko dobrze się skończy. - mówił jak nakręcony.
-Tsa .. Chyba nie wszystko. - szepnęłam sama do siebie. - Usiądziesz chwilę ze mną? - spytałam wskazując na huśtawkę.
-Jasne, chodź. - złapał mnie za rękę, a ja pierwszy raz od niepamiętnych czasów się nie opierałam. Uśmiechnęłam się do siebie i szłam za chłopakiem.
-Zmizerniałaś. Jadłaś coś w ogóle? - spoglądał na mnie swoimi niebieskimi oczyma, a mi było głupio. Wstydziłam się mojego wyglądu.
-To było trudne, ale nie umarłam, więc chyba coś musiałam jeść. - zaśmiałam się. Chciałam wszystko obrócić w żart.
-Alice, nie żartuj, powiedz mi co się dzieje. - złapał moją dłoń w swoje obie.
-Niby teraz wszystko się ułożyło, ale mnie to wykończyło psychicznie. Paparazzi, sąd, Twoje fanki.. Fakt, że nie jesteśmy już ze sobą. - spuściłam głowę na dół.
-Jesteś silna, wiem, że sobie poradzisz. -  pocieszał mnie.
-Wiesz Niall ... Bo ja muszę Ci coś powiedzieć ... Ja .... - zaczęłam się jąkać.
-Spokojnie. Mów. - uśmiechnął się łagodnie.
-Bo ja ... Uh ... Jak Ci to powiedzieć. - denerwowałam się.
-Najprościej jak tylko umiesz. - zaśmiał się.
-Bo ja Cię chyba nadal kocham. - powiedziałam to szybko i cicho.
-Nie słyszałem. - zaczął się śmiać, a ja uderzyłam go pięścią w ramię.
-Chyba będzie lepiej jak już pójdziesz. - zmieszałam się.
-Alice, przepraszam. - przysunął się do mnie bliżej. - Ja też Cię kocham i uwierz mi warto było czekać tyle miesięcy, aby usłyszeć to z Twoich ust. Jesteś dla mnie najważniejsza i nigdy w życiu nie pozwolę Cię tak skrzywdzić, rozumiesz? - jego oczy patrzyły w moje. Topiłam się w nich.
-Naprawdę mnie kochasz? - spytałam ze łzami.
-Jeszcze się pytasz. - pociągnął mnie w swoją stronę i złożył soczysty pocałunek na moich ustach. Gdy się od siebie oderwaliśmy, Horan spojrzał na mnie groźno.
-No, moja Panno, ale od dziś to będziesz jadła za dwóch. - pogroził mi palcem przed oczami.
-Dla Ciebie będę jadła nawet za pięciu. - zaśmiałam się. - Zostaniesz ze mną? Boję się być sama w wielkim domu.
-Jasne, ale zgłodniałem.
-Chodź, mam pełną lodówkę. Razem coś upichcimy. - objęłam go w biodrach i szczęśliwi weszliśmy do domu. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
--------------------
Musiałam to już zakończyć, bo znowu wyjeżdżam, tym razem nad morze i po prostu nie chciałam mieć niedokończonych spraw. Wracam 22 sierpnia z rana, więc wieczorem powinnam coś dodać, ale nie obiecuję.

kissonme

xx

KŁAMSTWO - CZ.4


półtora tygodnia później

Alice do tej pory się nie odzywała. Odchodziłem od zmysłów. Siedziałem cały czas w domu jej i Mattie, do siebie jechałem, aby się przebrać. Chłopaki na każdym koncercie przypominali o tym, że Al zaginęła i ktokolwiek ją zobaczy niech da nam znać. Siedzieliśmy na kanapie, gdy nagle drzwi w zamku zaczęły się przekręcać.
-Alice! - krzyknęła Mattie i pobiegła do drzwi. Zaczęły się ściskać, a ja nie mogłem uwierzyć, że się znalazła. Podszedłem do nich bliżej.
-Boże gdzieś Ty była ?! Cały świat Cię szuka! - powiedziała z oburzeniem Matts.
-Opowiem Ci wszystko potem, na razie muszę się ogarnąć. - odparła i ominęła mnie. Zachowywała się tak, jakbym był powietrzem. Nagle zawróciła i powiedziała prosto w moją twarz.
-Nie udawaj, że się tak przejmowałeś ćpunką. Przecież w to wierzysz, dlatego ze mną zerwałeś, więc nie wiem co Ty tu jeszcze robisz. Twoi kolesie na każdym koncercie też tak się o mnie martwią, proszą żeby ten kto mnie widział dał znać, a tak na prawdę wkręciłeś w nich to, że ćpam. Więc zniknij z mojego życia. Nienawidzę Cię. - mówiła to z taką nienawiścią, ale i z żalem. Wiedziałem, że mocno ją zraniłem.
-Poczekaj! - złapałem ją za rękę, gdy chciała odejść.
-Puść mnie! - wyszarpała się.
-Kocham Cię, wiem, nie powinienem, głupio się zachowałem. Żałuję tego. Wybacz mi. - mówiłem nieskładnie.
-Chcesz żebym Ci wybaczyła? - zaśmiała się. - Ja Cię prosiłam żebyś dał mi szansę, olałeś to. Pieprz się. - powiedziała i poszła do łazienki.
Pożegnałem się z Mattie i poszedłem do siebie do domu. Z jednej strony byłem szczęśliwy, że wróciła, z drugiej wiedziałem, że już nigdy jej nie odzyskam.

oczami Alice

Byłam wściekła. Przed nim udawałam twardą, że tylko go nienawidzę. Ale prawda była inna. Kochałam go i to cholernie, ale myśl, że uwierzył jej, a nie mi, bolała mnie ze zdwojoną siłą. Oparłam się o kafelki i zaczęłam płakać 
-Żyjesz? - spytała Matts zza drzwi.
-Tak, nie zabiłam się, ani nie przedawkowałam. - zaśmiałam się gorzko. Wstałam, popatrzyłam w lustro i otarłam łzy. Wzięłam długą kąpiel, tego mi było trzeba. Gdy skończyłam, czysta i pachnąca w moim ulubionym szlafroku poszłam do kuchni, gdzie czekały na mnie placki ziemniaczane.
-Dzięki, są pyszne. - powiedziałam z pełną buzią.
-Powiesz mi, gdzie podziewałaś się od ponad tygodnia?
-Pojechałam do jakiegoś motelu, oddalonego o spory kawałek stąd. Byłam w jakieś małej wiosce, tam ludzie są dosłownie zacofani, ale był tam taki spokój, uwierz brakowało mi tego. Siedziałam cały czas w pokoju, oglądałam telewizję, myślałam. Sprawdzałam twittera, miałam tam chyba z milion wiadomości z pytaniem "Żyjesz?" albo "Gdzie jesteś?". Chciałam pobyć sama. Powiem Ci, że rozbawił mnie tytuł w wiadomościach "Dziewczyna Nialla Horana zaginęła!". Oboje wiemy, że nie jesteśmy już razem. I on jak się jeszcze użalał na jednym z wywiadów, że tęskni. Jego przyjaciele też. Chociaż nawet mnie nie znają. - powiedziałam ze złością.
-Zrozum, że on na prawdę się o Ciebie martwił. - powiedziała przyjaciółka.
-Nawet nie zaczynaj. Idę spać, dobranoc. - zakończyłam temat i położyłam się do swojego łóżka.
Leżałam tak do późnej nocy, aż wreszcie udało mi się zasnąć.
Obudziłam się dość wcześnie, była dopiero 8:53. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Mattie już dawno nie spała, siedziała w salonie i oglądała jakiś swój serial. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Mattie nie chciało się wstawać, więc ja pofatygowałam swoje 4 litery, aby otworzyć.
-Co Ty tu robisz? - powiedziałam, gdy przed sobą zobaczyłam Nialla z bukietem róż.
-Wysłuchaj mnie.
-Mattie za 5 minut wrócę. - posłałam przyjaciółce błagalne spojrzenie, aby mnie nie wydała. Ona popatrzyła na mnie z miną 'wtf', ale przytaknęła tylko. Chodziło mi o to, że jak ja chciałam rozmawiać, kazał czekać Demi 5 minut.
-Jestem kretynem, debilem, skończonym idiotą. Nie wiem jak ja mogłem w to uwierzyć. Jestem cholernym egoistą, niedoceniającym taki skarb jak Ty.
-No powiedziałeś całą prawdę, przynajmniej nie kłamiesz tak jak ja. - powiedziałam.
-Nie, Ty nie skłamałaś, nie chciałaś mi mówić i Cię rozumiem, bo się bałaś. - odparł.
-O popatrz jaki z Ciebie bystrzak. - wzięłam z jego rąk kwiaty, a on się uśmiechnął.
-Dziękuję za nie, będę miała czym zapełnić śmietnik. Żegnam. - odwróciłam się napięcie i zamknęłam za sobą drzwi. Pokierowałam się do kuchni, otworzyłam śmietnik, w którym wylądowały chyba ze 2 tuziny róż. Cóż ... Widocznie nie jesteśmy sobie pisani.

KŁAMSTWO - CZ.3


Jeszcze tego samego dnia udało mi się wylądować w Londynie. Mimo że było już po 23, pierwsze co, to skierowałam się do domu Nialla. Złapałam taksówkę i po pół godzinie byłam na miejscu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Na ramieniu zwisała mi beżowa torba, a w prawej ręce trzymałam rączkę od mojej granatowej walizki.
-Kogo niesie o tej porze? - usłyszałam zza drzwi. Gdy wreszcie się uchyliły przede mną stał Liam.
-Hej, ja do Nialla. - powiedziałam niepewnie.
-Jest u siebie w pokoju. - uśmiechnął się przyjaźnie i wpuścił mnie do środka.
Skierowałam się do pomieszczenia na samym końcu długiego korytarza. Niall miał pokój na parterze i to było nam na rękę, bo jak czasami u niego nocowałam, a wracaliśmy w nocy, to nie budziliśmy całego domu.
Zapukałam niepewnie do białych drzwi. Usłyszałam jedynie:
-Liam nie wygłupiaj się. Właź.
Weszłam. Jadł truskawki i rozmawiał z Demi. Poznałam ją i na prawdę ją polubiłam. Niall nawet nie spojrzał w kierunki drzwi. Chrząknęłam, dopiero wtedy się odwrócił.
-Możemy porozmawiać? - spytałam cicho.
-Demi oddzwonię do Ciebie za 5 minut. - powiedział do laptopa i zakończył rozmowę. -Słucham.
-Przepraszam, wiem, że powinnam powiedzieć Ci prawdę, ale bałam się. Nie wiedziałam, że ta kobieta naopowiada prasie takie bzdety.
-Bzdety? Mam tu kilka zdjęć gdzie ćpasz. - podał mi jakąś kopertę. Wyciągnęłam z niej zdjęcia. Była na nich jakaś dziewczyna, podobna do mnie, ale to nie byłam ja.
-Jak możesz wierzyć komuś kogo nie znasz? Jesteśmy ze sobą trzy miesiące, a Ty nie masz do mnie zaufania. Zakończyłeś nasz związek nawet nie dając mi nic wyjaśnić. Ja tu specjalnie przychodzę, aby się tłumaczyć, ale widzę, że masz to gdzieś. - zaczęłam krzyczeć. - Nie wiem jak ja mogłam z Tobą być, jesteś pieprzonym egoistą! - krzyknęłam mu w twarz. Kopnęłam swoją walizkę i wybiegłam z jego domu. Łzy spływały mi po policzkach. Miałam dość wszystkiego ... Chciałam zniknąć ...

dwa dni później, oczami Nialla.

-Cześć Niall, jest u Ciebie Alice? - usłyszałem w słuchawce telefonu. To była Matts.
-Nie. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
-A kiedy ostatni raz ją widziałeś? - spytała.
-Dwa dni temu. Była u mnie wieczorem, przyjechała do mnie prosto z lotniska. Pokłóciliśmy się, zostawiła nawet swoją walizkę. - odpowiedziałem.
-Niall nikt nie ma z nią kontaktu. Jej mama odchodzi od zmysłów. W sumie ja też. Ma wyłączony telefon, nikt jej nie widział. Dzwoniłam do wszystkich szpitali, kostnic, komisariatów policji. I nic. Jakby zapadła się pod ziemię. - usłyszałem jak dziewczyna szlocha do słuchawki.
-Za pół godziny będę u Ciebie. - powiedziałem i rozłączyłem się.
-Chłopaki muszę iść. - powiedziałem i zacząłem ubierać buty.
-Niall, za godzinę mamy wywiad. - powiedział Liam.
-Alice nie ma od dwóch dni w domu. Ostatni raz była u nas, teraz ślad po niej zaginął. Wszyscy odchodzą od zmysłów. - mówiłem jak nakręcony.
-Ty też, prawda? - spytał Louis.
Popatrzyłem na niego niepewnie.
-To oczywiste. On ją kocha. - powiedział Harry.
-I nie mogę sobie wybaczyć tego, że uwierzyłem tej kobiecie. Pokłóciliśmy się i Al wyszła z płaczem. Jestem dupkiem. - mówiłem wkurzony.
-No dżentelmenem nie byłeś, ale może uda Ci się to naprawić. - pocieszył mnie Zayn, a ja szybko wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem opon.
Pojechałem jeszcze do jej biura, aby się czegoś dowiedzieć.
-Alice wzięła wolne na 2 tygodnie, powiedziała, że może się to przedłużyć, a czy coś się stało? - spytała jej szefowa.
-Nie ma jej już od dwóch dni. - odparłem zgodnie z prawdą.
-To do niej niepodobne. Umówmy się tak, że gdy ja się czegoś dowiem od razu do Pana zadzwonię, jeżeli odezwie się do Pana, od razu proszę dać mi znać.
-Okej, umowa stoi. - podałem jej rękę i pojechałem do Mattie.
Była w strasznym stanie. Widać, że w ogóle nie spała, nie jadła, miała podkrążone oczy, niedomyty makijaż.
-Na twitterze non stop piszę do niej wiadomości i nic. Cały świat wie, że zniknęła, a nikt nie wie gdzie ona jest. - rozpłakała się. Czułem się winny, to moja wina.
-Ona się znajdzie, zobaczysz. - przytuliłem ją do siebie mocniej, ale w głębi duszy zastanawiałem się, czy mam rację ...

niedziela, 12 sierpnia 2012

KŁAMSTWO - CZ.2


środa

Pakowałam ostatnie rzeczy do walizki. Nadal miałam w sobie poczucie winy, że nie powiedziałam o wszystkim Niallowi. Dlaczego tego nie zrobiłam? Hmm ... Bałam się, po prostu było mi wstyd, nie chciałam, aby znał mnie taką jaka byłam wcześniej. Liczyła się teraźniejszość i na niej chciałam się skupić, a nie na przeszłości. Nic, nigdy nie może być po mojej myśli. Dlaczego życie ZAWSZE pisze inny scenariusz niż bym chciała? Dlaczego ono jest reżyserem, a nie ja?! Takie i też inne pytania gnieździły się w mojej głowie. Zeszłam na dół, aby się ubrać i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Komuś zależało na czasie, bo dzwonił jak opętany. Otworzyłam i zamarłam. Przede mną stał Niall z kwiatami. Odkąd powiedziałam mu, że muszę wyjechać do Polski, nie odzywał się do mnie, nie odbierał telefonu, nie odpisywał na smsy.
-Co Ty tu robisz? - spytałam smutna.
-Chciałem Cię przeprosic za to, że nie dawałem znaku życia. - podał mi kwiaty. Wpuściłam go do środka. Poszłam po jakiś wazon, nalałam do niego zimnej wody i włożyłam bukiet.
-Powiesz mi dlaczego musisz jechać? - zadał pytanie, którego nie chciałam usłyszeć.
-To nic takiego, ale proszę Cię nie pytaj mnie o to, nie chcę o tym mówić. Obiecuję, że kiedyś Ci powiem.
-Nie ufasz mi? Powiedz mi co się takiego dzieje, mam się martwic?
-Nie, to nic takiego. Ufam Ci, ale boję się powiedzieć. Przepraszam Cię, ale jadę już na lotnisko. - popatrzyłam na niego przepraszająco.
-Jak chcesz. - powiedział urażony. - Ale pamiętaj, że Cię kocham. - usłyszałam.
-Ja Ciebie też. - podeszłam do niego i złożyłam soczysty pocałunek na jego ustach. - Za kilka dni wrócę, obiecuję.
Nialler wyszedł, a ja razem z Mattie zapakowałyśmy moją walizkę do samochodu i pojechałyśmy na lotnisko. Przytuliłyśmy się mocno na koniec i poszłam na odprawę.
W samolocie siedziałam jak na szpilkach. Sekundy były dla mnie jak minuty, minuty jak godziny, godziny jak doby, a doby jak dni. Bałam się tego wszystkiego. Gdy lot w końcu nadszedł końca, wyszłam, a na lotnisku stała uradowana mama. Przytuliłam się do niej mocno i poszłyśmy do domu.

piątek

Ubrałam białą bluzkę, na to czarną sukienkę bez ramiączek, czarne rajstopy i oczywiście czarne, wysokie szpilki. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, moje kręcone, długie, brązowe włosy rozpuściłam. Weszłam do sądu i trzęsłam się jak galareta. Zobaczyłam moich sąsiadów. Od kiedy się wprowadzili, wiedziałam, że będę miała problemy. Teraz wylądowałam w sądzie. Oskarżona jestem o słowne znieważenie. Ale to nie prawda, ja po prostu się broniłam. Wielokrotnie ona mnie wyzywała, a ja nic nie mówiłam. Tego dnia też nic nie powiedziałam złego. Ale ona już chyba nie wiedziała co wymyślić, więc razem z mężem poszli na policję i tak się zaczęło. Przesłuchania, w szkole rozmowa z dyrektorką, moja mama, którą to przerastało. Była po mojej stronie, ale latanie ze mną na policję nie było jej na rękę. Do tego jeszcze mój młodszy brat, który też był przez nich prześladowany. I kto by pomyślał, że małżeństwo w średnim wieku, może być aż tak podłe ...
Weszłam do sali, siedzieli na przeciwko mnie. W ręce trzymałam chusteczkę, bo czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Potok łez.
Sędzia zaczął. Przesłuchał mnie, potem moją mamę i na końcu ich. Świadkowie byli po mojej stronie, ale ja cały czas się denerwowałam. Koniec końców był taki, że musiałam czekać aż sędzia to rozpatrzy. Na szczęście mogłam wracać do Londynu.
Przed sądem stało mnóstwo reporterów, nie wiedziałam skąd oni się tam wzięli. Wsiadłam szybko do samochodu, włączyłam komórkę, mnóstwo połączeń nieodebranych od Nialla.
Oddzwoniłam.
-Co to ma znaczyć? Ty wychodząca z sądu, jakaś kobieta, która udziela wywiadów o Tobie, że jesteś kryminalistką, że widziała jak piłaś, ćpałaś. Co to ma znaczyć?! - krzyczał do słuchawki.
-Niall powiem Ci wszystko jak wrócę do Londynu.
-Nie, z nami koniec. Nienawidzę kłamstwa. - powiedział i się rozłączył.
Czułam jak cały mój świat się zawalił ...
-----------------------
No to już sobie wróciłam, było megaśnie :D

kissonme

xx

czwartek, 2 sierpnia 2012

WYJAZD


Kochani!
Jadę i wrócę dopiero 12 sierpnia. Nie wiem kiedy będzie nowa część nowego imagina. Podejrzewam, że 13 jeżeli wena mnie dalej nie opuści.

Pozdrawiam

kissonme


xx