niedziela, 30 grudnia 2012

LIEBSTER AWARD

No to znowu dostałam do tego nominację, aczkolwiek nie z tego bloga. Gra polega na tym, że muszę odpowiedzieć na pytania tej dziewczyny :D a potem sama jakieś ułożyć i nominować inne blogi.
Niestety nie czytam innych blogów, a nie chce mi się szukać, więc przepraszam, ale odpowiem tylko na zadane mi pytania. Tak, tak, tak jestem leniem i to ogromnym :D

1. Ksywka z lat dzieciństwa?
Plina, Pyguśka
2.Byłaś kiedykolwiek w Wielkiej Brytanii (Jeśli tak -gdzie? jeśli nie- chciałabyś tam pojechać?)
Nie, nie byłam, aczkolwiek w maju albo w czerwcu jadę na wycieczkę ze szkoły do Londynu.
3.Jaka jest pierwsza myśl, kiedy wstajesz rano?
Dlaczego już muszę wstawać?!
4.Kto jest Twoim życiowym mentorem?
Nie mam takiego.
5.Jakieś hobby? 
Pisanie, chemia.
6.Tak w ogóle ile masz lat?
16
7. Weź jedną rzecz od każdego z chłopców z 1D i stwórz mężczyznę idealnego. Jak będzie wyglądał?
Miałby oczy Nialla, włosy Hazzy, tyłek Lou, uśmiech Zayna, mózg Liama.
8. Skąd czerpiesz inspiracje do pisania?
Nie wiem, chyba sama z siebie.
9.Zrobisz coś dla mnie? Uśmiechniesz się?
Jasne :D
10.Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
Bez laptopa i bez mojej mamy.
11.Idealne miejsce do zamieszkania, aż do śmierci?
Rytro

No więc proszę, czegoś dowiedzieliście się o mnie. 

kissonme

xx

sobota, 29 grudnia 2012

WYSTĘP - CZ.2


Przebrałam się w beżową sukienkę i założyłam szpilki pod kolor całej kreacji. Włosy pozostawiłam bez zmian, jedynie zmyłam wyrazisty makijaż, który miałam. Nie lubiłam takiego. Nałożyłam tylko fluid i tusz do rzęs. Od razu czułam się lżej.
-Al chodź już, zaraz będą wyniki. – poganiała mnie przyjaciółka.
-No już, już. – uśmiechnęłam się do lustra i wyszłam razem z „moją bandą” na scenę.
-Tak więc mamy remis, Polska i Australia dały cudowne występy i nie wiemy kto ma wygrać. Żeby było sprawiedliwie jedna osoba z drużyny zaśpiewa fragment wybranej piosenki i oczywiście musi użyć jakiegoś instrumentu. Do dyspozycji jest pianino, gitara i perkusja. Macie minimum minutę.
-Alice Ty idziesz. – powiedziała nauczycielka.
-Błagam, nie. – szepnęłam.
-Dasz radę, wierzymy w Ciebie. – powiedział ktoś z chóru.
Na miękkich nogach podeszłam do pianina. Dawno nie grałam. Zastanawiałam się co zaśpiewać. Okej już wiem, powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam śpiewać…
So c-come on
You got it wrong
To prove I’m right I put it so-o-ong…
Zaczęłam od zwrotki Zayna, żeby było krócej. Fakt faktem z wesołej piosenki zrobiłam trochę przymulającą, ale chciałam pokazać, że umiem śpiewać w wesołej jak i smutnej tonacji.
Skończyłam, a każdy zaczął mi bić brawo. One Direction wstało, a ja przypomniałam sobie, że oni tu przecież są. Boże………
Jakaś dziewczyna z Australii też coś zaśpiewała, ale byłam w  wielkim szoku i po prostu stałam jak słup soli.
-Po długich naradach zwycięzcą zostaje ……… Polska! – powiedział Pan, który od początku prowadził te zawody. Byłam wniebowzięta. Wygraliśmy z innymi krajami! Boże i brałam w tym udział.
Wzięliśmy trofeum i wróciliśmy za scenę.
-To co, czas się zbierać i jedziemy to uczcić, tak? – spytałam naszej opiekunki.
-Tak tak, ale ja jeszcze muszę coś załatwić tutaj, więc czekajcie tu na mnie. – powiedziała i poszła gdzieś.
-Chciałam Wam pogratulować. – usłyszałam za sobą głos jakieś dziewczynki. Obróciłam się i przede mną stała sama Daisy Tomlinson.
-Dziękuję. – uśmiechnęłam się, a on mnie przytuliła. Zaśmiałam się i odwzajemniłam uścisk.
-Daisy tu jesteś! – usłyszałam jakiś męski głos. Zobaczyłam, że to był jej brat, Louis.
-Lou! – krzyknęła mała i pobiegła do niego. Ja zaczęłam zbierać moje rzeczy, których tu było pełno. Kosmetyki, ciuchy i takie tam.
-Ty jesteś tą Polką? – nagle zagadał do mnie członek One Direction.
-Tak. – uśmiechnęłam się i oderwałam się na chwilę od mojej pracy.
-Gratuluję wygranej, ale proszę weź tu poczekaj, daj mi minutę i jestem z powrotem, muszę iść po resztę. – powiedział i go nie było. Zaśmiałam się i powróciłam do mojego poprzedniego zajęcia. Ściągnęłam jedynie buty, bo co jak co, ale dwunastocentymetrowe szpilki nie są wygodne.
-I co zaraz tu będą? – szturchnęła mnie Mattie.
-No. – wybuchłam śmiechem.
Przyjaciółka mi zawtórowała i razem zbierałyśmy nasze szpargały.
-No jestem! – krzyknął.
Odwróciłam się i patrzyłam jak zahipnotyzowana. Przede mną stała ósemka  ludzi, o których jest mowa na cały świecie.
-A ty coś zmalałaś trochę. – zmierzył mnie od stóp do głów Tomlinson.
-Ściągnęłam buty….. – powiedziałam i spuściłam wzrok na dół.
-Aha, chyba że tak. Tak więc chcieliśmy Cię poznać, masz naprawdę nieziemski głos. To jest Harry, Zayn.. – przerwałam mu.
-Tak wiem znam Was, miło mi Alice. – podałam każdemu rękę. Z Danielle tylko się uśmiechnęłyśmy, bo przecież się poznałyśmy.
Mattie też się im przedstawiła i ucięliśmy sobie krótką pogawędkę z nowymi znajomymi.
-Już jestem, możemy się zbierać. – usłyszałam głos naszej opiekunki. Zawołałam ją i przedstawiłam.
-To jest nasza nauczycielka, gdyby nie ona, nie było by nas tutaj. – uśmiechnęłam się,  ona tylko pogłaskała mnie po policzku.
-Może pójdziecie z nami zjeść obiad? Idziemy uczcić nasze zwycięstwo. – powiedziała.
-Jasne, czemu nie. – powiedziała Perrie.
Uśmiechnęłam się blado i nic nie mówiąc założyłam moje niewygodne buty i byłam gotowa iść.
-Na ile tu zostajecie? – spytał Niall. Gdy popatrzyłam w jego niebieskie oczy, straciłam mowę.
-Yyy. Jutro już lecimy wieczorem do domu. – odpowiedziałam.
-Nie zostajecie na sylwestra? – zdziwił się.
-Niestety nie, mamy już plany. – zaśmiałam się.
-Nasz menadżer też chciał Cię poznać, ale musiał wyjść. Mieliśmy nadzieję, że będziecie tu dłużej. – do rozmowy wtrącił się Harry.
-Tak, a po co? – zdziwiłam się.
-Tego to się dowiesz jak się z nim spotkasz. – zaśmiał się Liam.
 -Jutro mam cały dzień wolny, pakowania nie jest dużo. – stwierdziłam.
-No to jesteśmy umówieni. Daj nam w razie czego Twój numer telefonu, albo skype, albo twittera, albo najlepiej wszystko. – powiedział Harry.
Zaczęłam grzebać w torebce, ale było mi nie wygodnie jedną ręką.
-Trzymaj to. – podałam Niallowi moją walizkę z ciuchami z występu. Miał jakąś niewyraźną minę.
Znałam jakąś karteczkę, wyciągnęłam długopis z kryształami Swarovskiego i zaczęłam pisać. Najpierw numer komórki, potem nazwę skype a na końcu twittera.
-Proszę. – wręczyłam karteczkę Hazzie.
On się uśmiechnął i szliśmy wszyscy do restauracji, aby w końcu uczcić zwycięstwo. Szkoda tylko, że Nialler nie poprosił o to co Harry. W końcu on podobał mi się najbardziej.... 

piątek, 28 grudnia 2012

WYSTĘP - CZ.1


-Denerwuję się. – powiedziałam do Matts i upiłam łyk wody. – Tam jest tyle ludzi.
-Ja też, ale damy radę, musimy. W większości to rodzice tych dzieci tam siedzą. – odparła.
-No tak tylko nie wiem czy wiesz, ale będzie tu występować  Daisy Tomlinson…
-No wiem, ale kurczę, może go nie będzie, a jeśli będzie to nie zwróci na nas uwagi. Co go będą obchodziły Polki? – spytała.
W sumie miała rację. Nasza szkoła wygrała konkurs z całej Polski, aby móc tu przyjechać i zaprezentować coś polskiego w Londynie. Zjechali się tu ludzie z całej Europy. Miło było pogadać z kimś z innego kraju, ale trema zjadała mnie od środka.
-Dziewczyny dacie radę. – powiedziała nasza nauczycielka w chórze.
Miałam zaśpiewać solówkę Dancehall Queen, Kamila Bednarka, ale tekst był nieco zmieniony, bo chciałam, aby był w mojej narracji. Miałam na sobie czarne rurki, czerwone szpilki i żółtą koszulkę. Moje długie, brązowe, kręcone włosy zostawiłam rozpuszczone.
-Alice, teraz my! – krzyknęła nauczycielka, a ja stanęłam w bezruchu. -No chodźże! – pociągnęła mnie za rękę. Wyszłam na scenę, było ciemno, tak jak to wcześniej ustalaliśmy z operatorami.
Słychać było tylko dźwięk moich obcasów, wszyscy na sali siedzieli cicho. Nagle muzyka zagrała, światło się zapaliło, ale głównie oczy były skierowane na mnie. Wczułam się w muzykę, zaczęłam tańczyć, śpiewać, uśmiechałam się, starałam się zachowywać tak, jakbym była na imprezie. Kantem oka zauważyłam ich. Całe One Direction siedziało w pierwszym rzędzie. Była jeszcze Danielle, Eleanor i Perrie.
Starałam się, aby nie pokazać mojego strachu.

oczami chłopaków

-Niezła jest. – powiedział Niall.
-Zgadzam się z Tobą. Skąd ona pochodzi? – poprał go Harry.
-Z Polski. – odpowiedział Louis.
-Trzeba byłoby ją poznać. – powiedział Zayn.
-O czym mówicie? – do rozmowy wtrąciła się Perrie.
-O tej dziewczynie. Ma nieziemski głos. – odpowiedział jej Liam.
-No. – powiedziała Danielle. – Chodźmy za kulisy ją poznać.
-To dobry pomysł. – przytaknęła jej Eleanor.
-A co jeśli nas nie lubi? – spytała dziewczyna Zayna.
-My nie chcemy jej poznać jako One Direction, tylko po prostu tak o, bo ma świetny głos. – odpowiedział Louis.
-Może nagramy z nią kiedyś jakąś piosenkę? – powiedział Niall.
-Może, ale wyczuwam, że ktoś tu się komuś podoba. – zarechotał cicho Harry.
-Zamknij się. – powiedział do niego jakiś facet, który siedział za nim.
Do końca występu nieznajomej Polki wszyscy siedzieli jak zaczarowani.

oczami Alice

Nareszcie skończyłam. Uśmiechnęłam się, ukłoniłam i pobiegłam za scenę. Nogi miałam jak z waty.
-Było świetnie! – przytuliła mnie Matts.
-Gdyby nie Wy pewnie bym to zepsuła  – wtuliłam się w nią mocno. Mimo że miałam solówkę, chór tutaj też odgrywał bardzo ważną rolę.
-To teraz czekamy na inne występy, a potem na wyniki. – uśmiechnęła się do nas nauczycielka.
-Widziałaś? Siedzieli tam wszyscy. Szeptali coś, a potem się śmiali… - spuściłam głowę w dół.
-Przestań, spodobałaś się wszystkim uwierz mi. – powiedziała przyjaciółka. – Chodź na widownię, pooglądamy resztę naszej konkurencji.
-Masz rację, chodźmy. – przytaknęłam i wyszłyśmy bokiem sceny. Stanęłyśmy blisko pierwszego rzędu przy ścianie.
-Patrzą się. – szepnęłam do Mattie.
-Widzę, ale udawaj, że jesteś zajęta oglądaniem. – poradziła mi.
Patrzyłam na scenę, ale źle się czułam, czując czyjś wzrok na sobie. W pewnym momencie zobaczyłam, że ktoś kieruje się w naszą stronę. To był nie kto inny jak Danielle Peazer. Nogi mi zdrętwiały.
-Hej dziewczyny. – usłyszałyśmy brytyjski akcent. Zrobiłyśmy wielkie oczy.
-Cześć. – odpowiedziałyśmy po angielsku. Dobrze, że opanowałyśmy go do perfekcji.
-Jestem Danielle, a Wy? – podała w naszą stronę rękę.
Jakbym nie wiedziała kim ona jest, pomyślałam.
-Alice. – uścisnęłam jej dłoń.
-Mattie. – przyjaciółka zrobiła to samo co ja kilka chwil temu.
-Jesteście Polkami, prawda? – spytała.
-Tak. – uśmiechnęłyśmy się.
-Macie takie imiona angielskie. – skrzywiła się. Wzięła nas pewnie za kłamczuchy.
-Każdy nas tak w szkole nazywa odkąd zaczęłyśmy interesować się gimnastyką. [I.T.P] – ponownie uścisnęła jej dłoń moja przyjaciółka.
-[T.I] – uśmiechnęłam się i zrobiłam to samo.
-Trudne to wymówienia, więc pozostanę przy Alice i Mattie. – powiedziała Danielle. – Nie miałybyście ochoty poznać tych pięciu napaleńców? – zaśmiała się. -Cały czas zachwycają się Waszym, a szczególnie Twoim występem Alice. -
-Yyyy. – odebrało mi mowę.
-Tak chętnie, ale to może później, bo musimy się przebrać i czekać na rozdanie nagród. Może jednak nie wyjedziemy stąd z pustymi rękoma. – uśmiechnęła się przyjaciółka. – Miło było Cię poznać, do zobaczenia później. – pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy za kulisy.
-Boże. – szepnęłam.
-Boże. – powiedziała przyjaciółka i stojąc na środku kulis dyszałyśmy jakbyśmy właśnie zobaczyły ducha. 
---------------
No to zaczynamy częściowego imagina. Dawno takiego nie pisałam, mam nadzieję, że Wam się spodoba :)

kissonme

xx

P.S NIE WIEM KIEDY NASTĘPNA CZĘŚĆ

środa, 19 grudnia 2012

NIALL


-On mnie nie zauważa. – powiedziałam do koleżanki.
-Przestań, non stop na Ciebie patrzy. – odparła.
-No tak, ale może myśli sobie, że jestem idiotką, bo na niego wpadłam? 
-Podobasz mu się! – powiedziała Mery.
-Oh przestań, przecież on ma dziewczynę.
-Ona to nie ściana, da się ją usunąć. – zaśmiała się.
-Nie chcę niszczyć jego związku, po za tym nawet go nie znam. Wiem, że ma na imię Niall.
-Masz jego facebook’a, napisz. – zachęcała.
-Nie, jak mam go poznać to w realu.
-No to zaraz to się stanie. – powiedziała pewnie koleżanka i zaczęła iść w stronę obiektu moich westchnień. Nie wiedziałam, że jest do tego zdolna. Zrobiłam się czerwona jak burak. Wyciągnęłam jakąś książkę i udawałam, że czytam, zerkając w stronę Mery i Nialla. Gadali, on był trochę osłupiony, ale uśmiechał się.
-No, powiedział żebyś napisała do niego. – powiedziała Mery, pod koniec przerwy, gdy wróciła rozmowy z moim przystojniakiem.
-Coś Ty mu nagadała?! – krzyknęłam, ale się opanowałam, bo przecież on miał obok mnie lekcję.
-No, że wstydzisz się zgadać, a chcesz go poznać, tyle. Nie skompromitowałam Cię tak jak myślisz. – poklepała mnie po ramieniu i weszła do sali.
Niall patrzył się na mnie i uśmiechał. Wstałam z ławki i weszłam szybko do klasy, bo krępował mnie jego wzrok.
Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie. Unikałam oczywiście blondyna, bo głupio mi było.
W domu zebrałam się na odwagę dopiero wieczorem, żeby coś wystukać na klawiaturze.
„Hej, przepraszam za koleżankę. To był tylko taki zakład, sorry” Bałam się, że nie odpisze, jednak po chwili miałam komunikat, że dostałam nową wiadomość.
„Hej, hej. Zakład? Myślałem, że chcesz nowego znajomego…. :D” Byłam szczęśliwa. Pisałam z osobom, która mi się podobała.
„A czemu by nie J Co tam?” Po chwili zobaczyłam, że mam jedno zaproszenie do znajomych. Gdy zobaczyłam, ze to od niego……. Zamarłam! Chociaż nie. Zaczęłam krzyczeć na cały dom. Przyjęłam oczywiście i przez resztę wieczoru pisaliśmy. Umówiliśmy się na wspólny wypad po szkole.

nazajutrz

Ustaliliśmy, że spotkamy się na rogu ulicy Wall Street. Mieliśmy iść tam do kawiarenki.
-Hej. – usłyszałam za sobą.
-Cześć. – uśmiechnęłam się. – Alice. – wyciągnęłam w jego stronę rękę.
-Niall. – odwzajemnił uśmiech.
-To co idziemy tam? – wskazałam na kawiarenkę.
-Okej. – powiedział i poszliśmy.
Usiedliśmy przy stoliku w centrum sali.
-Chcesz coś? – spytał.
-Yyy wiesz co? Ja wezmę sok z pomarańczy. – odpowiedziałam i zaczęłam szukać w torebce portfela.
-Nie, nie ja zapłacę. – powiedział i pokierował się do kasy.
Siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Było miło. Po godzinie nasze spotkanie się skończyło i każde z nas rozeszło się w swoją stronę…
-Mery! – krzyknęłam do słuchawki telefonu i zaczęłam płakać.
-Co się stało? – przejęła się.
-Było super, ale wiem, że to pierwszy i ostatni raz. – szlochałam.
-Przestań, na pewno będzie jeszcze wiele takich spotkań. – pocieszała mnie. – Opowiadaj jak tam było.
Powiedziałam jej wszystko ze szczegółami.
-Podobasz mu się, widać to. – powiedziała. – Pewnie jutro będzie w szkole cześć, cześć i gadanie na przerwach.
-Tsa jasne, a jego dziewczyna to wyparuje, tak? – spytałam drwiąco.
-Nie bój się o nią, coś wymyślimy. Kończę, bo muszę nauczyć się na sprawdzian z angielskiego. Do jutra. – zakończyła koleżanka i się rozłączyła.
Poszłam do domu z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony było fajnie, ale z drugiej czułam, ze to już ostatni raz. I do tego pierwszy…

Następnego dnia

-Widziałaś go? – spytała Mery.
-Nie. – odpowiedziałam.
-To chodź idziemy go poszukać, że wiesz niby przypadkiem. – zaśmiała się swoim zaraźliwym śmiechem.
Chodziłyśmy po szkole i stał z kolegami. Uśmiechałam się, a on nic. Jakby w ogóle mnie nie znał…
Zabolało.
Na następnych lekcjach płakałam. Koleżanki mnie pocieszały, a ja nic. Jak grochem o ścianę. Wiedziałam, że ma dziewczynę, po co robiłam sobie nadzieje?!
Ale dam radę. Już wiem, że w moim życiu nie ma miejsca na kogoś takiego jak Niall Horan. Jestem dla niego zbyt dobra.
---------------
Miał być świątecznym, ale nie mam weny... Ten imagin opisuje podobną sytuację, którą ja przeżyłam. Ale nie ważne, mam nadzieję,. że chociaż trochę Wam się spodoba.
Niestety następny imagin będzie dopiero po świętach, bo wyjeżdżam.
Życzę Wam zdrowych i spokojnych świąt, dużo prezentów i spełnienia Waszych najskrytszych marzeń.
Dziękuję Wam za wsparcie, za to, że czytacie moje wypociny. Szczególne podziękowania chcę przekazać Natalii  którą komentuje każdą moją pracę. Dziękuje po tysiąc kroć kochana! Kocham Cię :3

Wasza 

kissonme

xx 

czwartek, 6 grudnia 2012

COŚ ODE MNIE.

Były tylko 3 głosy w ankiecie, więc z racji tego, że nie piszę tu często dodałam 5 imaginów z każdym z chłopaków. Proszę głosujcie na kogoś w świątecznym imaginie, bo napiszę jeden, ale baaaardzo długi i dodam go prawdopodobnie 20-21 grudnia, ponieważ 22 wyjeżdżam w góry do rodziny.
Jak Wam minęło Mikołajki ? :)

kissonme

xx

LOUIS - MIKOŁJAKOWY


-Uważaj jak chodzisz! – krzyknęłaś do faceta, który Cię popchnął przez co się wywróciłaś.
-Przepraszam. – dopowiedział i pomógł Ci wstać. – Nic Ci nie jest?
-Nie. – odburknęłaś, gdy już chciałaś iść, ale zobaczyłaś, że to Louis.
-Lou?! – popatrzyłaś na niego.
-[T.I] to Ty?! – krzyknął z niedowierzania.
-Jejku co Ty tu robisz? – zaśmiałaś się.
-Przyjechałem do rodziny, w końcu dziś mikołajki.
-No tak. – uśmiechnęłaś się.
-Właśnie szedłem na spacer, gdy na Ciebie wpadłem. Dziewczyny cieszą się prezentami, a ja chciałem chwilę pobyć sam.
-No ja podobnie. – powiedziałaś. – Co tam u Ciebie? Słyszałam, że masz kogoś.
-A to dawne dzieje, jestem singlem. Może jednak zmieńmy temat i pogadajmy o Tobie. Jak Ci się układa z Tonym?
-Już dawno nie jesteśmy parą. Przeszło pół roku. – odpowiedziałaś.
Gadaliście tak chodząc po parku, gdy nagle Louis się zatrzymał.
-Znamy się już tyle, że w końcu Ci to powiem. – popatrzył w Twoje oczy i złapał Twoją dłoń. – Kocham Cię.
-Co? – otworzyłaś szeroko oczy ze zdumienia.
-Kocham Cię od dzieciństwa. Myślałem, że to szczeniackie uczucie, jednak nie. Przy Tobie czuję się inaczej, wyjątkowo. – przybliżył się do Ciebie i chciał Cię pocałować.
-Jesteś pewien? – spytałaś.
-W stu procentach.
Louis pocałował Cię, a gdy wasz pocałunek się skończył popatrzyliście w niebo, z którego zaczął sypać śnieg. Ujrzeliście coś jeszcze. Nad Wami była jemioła. To może oznaczać już tylko jedno.. 

ZAYN - MIKOŁAJKOWY


-Zayn, chodź tu. - krzyknęłaś z łazienki.
-Co? – odparł i gdy Cię zobaczył zamarł z podziwu. Stałaś przed nim w skąpym stroju elfa. – Oooo! – krzyknął. – Miło zapowiada się ten wieczór. – podszedł do Ciebie i namiętnie pocałował. – Ale zarezerwowałem nam już stolik w restauracji.
-Odwołaj. – powiedziałaś i złożyłaś pocałunki na jego szyi.
-Nie mogę, chodźmy. Ubierz się jakoś cieplej. – zaśmiał się i wyszedł. Nie mogłaś uwierzyć, ze się powstrzymał. On?!
Byłaś zła, ubrałaś się i bez słowa pojechaliście do restauracji. Byliście już ze sobą ponad trzy lata.
Zayn zamówił jedzenie, bo Ty się prawie nie odzywałaś.
-Pewnie Cię to dziwi, dlaczego zrezygnowałem z tak pięknego prezentu od Ciebie, ale obiecuję, że jak tylko wrócimy to go wykorzystam, ale teraz muszę podarować Ci coś od siebie. – zaczął nerwowo gnieść serwetkę. Nagle wstał i uklęknął przed Tobą.
-[T.I] [T.N] jesteśmy ze sobą już tyle czasu i chyba czas najwyższy, aby iść o krok dalej. A więc… wyjdziesz za mnie? – powiedział jednym tchem, a Ciebie zamurowało.
-O Boże. – odrzekłaś.
-Mam na imię Zayn. – popatrzył na Ciebie wyczekująco.
-O Boże! – krzyknęłaś głośno. – On mi się oświadczył! – ludzie uśmiechali się do Ciebie, a Ty się popłakałaś. Uklęknęłaś naprzeciwko Zayna i odrzekłaś. – Oczywiście, że tak głuptasie. – pocałowałaś go namiętnie, a potem on włożył na Twój serdeczny palec złoty pierścionek z brylantem. Ludzie zaczęli klaskać i wiwatować.
-Ale pamiętaj jak wrócimy do domu, otwieramy mój prezent, przyszła Panno Malik – szepnął Ci do ucha Twój narzeczony, a Ty się uśmiechnęłaś.

HARRY - MIKOŁAJKOWY


Wyszłaś przed dom sprawdzić skrzynkę na listy. Mimo że był już prawie wieczór to miałaś nadzieję, że coś w niej znajdziesz. Od jakiegoś czasu dostawałaś listy od tajemniczego wielbiciela, a dziś miałaś dowiedzieć się kim on jest, lecz cały dzień nie miałaś od niego żadnej wiadomości. Pogrzebałaś nogą w śniegu, nie chciało Ci się wracać do domu. Zobaczyłaś, że idzie chłopak z sąsiedztwa. Wracał z reklamówkami, pewnie był na zakupach – pomyślałaś. Ulepiłaś kulkę ze śniegu i rzuciłaś w niego. Nigdy nie byłaś taka odważna, przecież on był Harrym Stylesem z One Direction, a Ty zwykłą dziewczyną.
-Ej! – krzyknął, gdy dostał śnieżką w ramię. – Tak chcesz się bawić? – postawił przed swoją bramą reklamówki i zaczął Cię gonić. Ty śmiałaś się wniebogłosy. Zaczęliście rzucać się śniegiem, tarzać się w nim. Bawiliście się jak małe dzieci.
-Zmarzłem trochę, masz ochotę na herbatę? – spytał.
-No. – odpowiedziałaś.
Poszliście do jego domu. Siedliście przy stole i ogólnie kleiła się Wam rozmowa. Mieliście mnóstwo wspólnych tematów.
-O kurde, to już ta godzina. – spojrzałaś na zegarek, który wskazywał 21.47. – Muszę wracać. – odpowiedziałaś i zaczęłaś się zbierać.
-Poczekaj. – powiedział szybko. – Bo wiesz, ja muszę Ci coś powiedzieć.
-Słucham? – popatrzyłaś na niego badawczo.
-Bo ja yyy no jestem tym wielbicielem. Nie miałem odwagi by podjeść. Miałem się dziś ujawnić, ale stchórzyłem. Gdyby nie to, że rzuciłaś mnie śnieżką, pewnie nigdy bym tego nie zrobił.. – spuścił głowę w dół.
-To gdzie zabierasz mnie na pierwszą randkę? – spytałaś odważnie i popatrzyłaś na niego.
-Mówisz serio? – spojrzał na Ciebie z nadzieją.
-No chyba nie wyglądam na żartującą, więc decyduj się.
-Bądź gotowa jutro o 19. – uśmiechnął się. – A i proszę, spotkałem Mikołaja. – podał Ci ozdobną torebkę. – Ale otwórz w domu.
-Dziękuję, ale ja … no nie mam nic dla Ciebie. – wyskoczyły Ci rumieńce na twarzy.
-Przecież nie wiedziałaś kim jestem. Do jutra. – powiedział, a Ty wyszłaś z jego domu.
Gdy byłaś u siebie w pokoju  otworzyłaś prezent od Harrego. Były to czekoladki, miś i ramka na zdjęcie, a w niej kartka z napisem „To na nasze pierwsze zdjęcie razem – Harry xx”
Uśmiechnęłaś się i w duchu podziękowałaś za dzisiejszy dzień.

NIALL - MIKOŁAJKOWY


-Wiesz, nienawidzę Cię! – krzyknęłaś do Nialla.
-Świetnie ja Ciebie też! – odwarknął.
-Miłych Mikołajek z Amy! – zarzuciłaś na siebie kurtkę i wybiegłaś z domu chłopaków.
Byłaś złA na swojego chłopaka, bo dowiedziałaś się, ze zaprosił swoją przyjaciółkę, a Ty liczyłaś na nieco romantyczny wieczór. Poszłaś do swojego mieszkania, rodzice pytali się dlaczego masz taki zły humor, ale Ty ich zbyłaś i poszłaś do swojego pokoju.
-Nawet nie wzięłam miśka, którego mi kupił. – powiedziałaś sama do siebie.
Położyłaś się na łóżku i chciałaś zasnąć, to były chyba Twoje najgorsze mikołajki na świecie. Jednak po jakimś dłuższym nieokreślonym czasie poczułaś, że ktoś kładzie się obok Ciebie.
-Przepraszam. – szepnął Ci do ucha i chciał przytulić, ale Ty się odsunęłaś. –Przyniosłem Ci Twój prezent i kupiłem czekoladki po drodze, nie gniewaj się.
-Moje ulubione? – spytałaś.
-Tak. – przytaknął skruszonym głosem.
-To dawaj. – uśmiechnęłaś się i usiadłaś.
-A podzielisz się ze mną? – popatrzył Ci w oczy.
-Yyy.. NIE! – wybuchłaś śmiechem i zaczęłaś jeść, a Niall po prostu patrzył i posmutniał. – No masz. – podałaś mu pudełeczko. – Ale czekaj, zanim weźmiesz chcę buzi. – powiedziałaś z przekąsem.
-Tak a gdzie? – przybliżył się do Ciebie.
-O tu. – wskazałaś na usta, a po chwili czułaś na nich ciepłe wargi Horana.

LIAM - MIKOŁAJKOWY


Siedziałaś w pokoju z gorącą herbatą i patrzyłaś w okno. Śnieg prószył w najlepsze. Był 6 grudnia, a Ty czekałaś na swojego chłopaka. Była już 21, a jego dalej nie było. Miał koncert. Nie miałaś mu tego za złe, przecież wiedziałaś na co się piszesz, gdy dokładnie 7 miesięcy i 21 dni temu spytał Cię czy zostaniesz jego dziewczyną. Zadzwonił Twój telefon. Zerwałaś się z parapetu i chciałaś odebrać z nadzieją, że to on. Tym razem nie zawiodła Cię.
-Słucham? – spytałaś.
-Cześć skarbie. – zaczął Liam. – Słuchaj, bo wiesz ja.. No nie wiem jak Ci to powiedzieć. No nie dam rady dziś przyjechać, możemy przełożyć to na jutro?
-Yy.. Jasne, nie ma problemu. – odpowiedziałaś zawiedziona.
-Naprawdę nie gniewasz się? – dopytywał się.
-Yhym. – powiedziałaś i zadzwonił dzwonek do drzwi.  – Ktoś dzwoni, muszę otworzyć. Oddzwonię do Ciebie.
-Ale wiesz. – powiedział, a Ty schodziłaś po schodach. – Kocham Cię bardzo mocno i jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie. – otworzyłaś drzwi i zmarłaś. Przed Tobą stał Liam. Zakończyłaś rozmowę i rzuciłaś się w ramiona swojego chłopaka.
-Myślałaś, że nie przyjdę? – zaśmiał się.
-Nie strasz mnie tak nigdy! – krzyknęłaś i nadal się od niego nie odrywałaś.
-Kocham Cię. – pocałował Cię w usta. – I wiesz, spotkałem dziś Mikołaja, proszę. – podał Ci białe pudełeczko. Otworzyłaś je, a w nim była piękna bransoletka.
-Dziękuję! – pocałowałaś go. – Wjedźmy do środka, ja też Ci spotkałam Mikołaja, kazał Ci przekazać to. – dałaś mu starannie zapakowany prezent.
-Zegarek? – spojrzał. - Przecież wiesz, że nie musiałaś.
-Przestań, zobacz co jest  z tyłu wygrawerowane.
-16 kwietnia 2012. – uśmiechnął się. – To jest najważniejsza data, kocham Cię. – powiedział i pocałował Cię namiętnie w usta. 

wtorek, 20 listopada 2012

KAWA


-Cześć. - powiedział do mnie lokowaty brunet.
Popatrzyłam na niego. Kogoś mi przypominał.
-Cześć. - odpowiedziałam i dalej ścierałam blat. - Coś podać?
-Kawę. - powiedział i cały czas się do mnie uśmiechał.
-Jasne, już się robi. - wstawiłam ekspres i wyciągnęłam filiżankę.
-Co taka ładna dziewczyna robi tutaj?
-Pracuje? - spytałam i zaśmiałam się.
-Harry. - wyciągnął w moją stronę rękę.
-[T.I]. - uścisnęłam jego dłoń.
Lubiłam moją pracę. Może nie zarabiałam kokosów, ale była tu miła atmosfera i był w niej spokój, klimat. Pamiętam takie knajpki jeszcze z filmów, z dzieciństwa, a teraz miałam okazję tu pracować.
-O której dziś kończysz? - spytał.
-A czemu Cię to interesuje? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Może byśmy gdzieś razem wyskoczyli?
-Przykro mi, ale nie mam czasu. - chciałam go spławić. Zorientowałam się kim jest, ale nie miałam ochoty umawiać się z jakąś gwiazdką.
-A co takiego robisz? - nie dawał za wygraną.
-Cukru i mleka? - zignorowałam pytanie.
-Poproszę, ale odpowiedz. - nalegał.
-Uczę się.
-O, na jakim kierunku studiujesz? - zainteresował się. Gdybym mogło wyprosiłabym go, bo naprawdę nie miałam ochoty  z nim rozmawiać.
-Nie studiuję. Jestem w ostatniej klasie liceum. Chodzę wieczorem do szkoły, tak więc nie znajdę czasu żeby gdzieś z Tobą pójść.
-Szkoda. - zasmucił się i już się nie odezwał. Ruch był mały, a ja czekałam aż przyjdzie moja zmienniczka.
-Hej, przepraszam za spóźnienie. - powiedziała Mery. Harry popatrzył na nią, ale chyba nie wpadła mu w oko, co było dziwne, bo ona była naprawdę ładna.
-Nie ma za co, ja lecę, bo się śpieszę. - poszłam szybko na zaplecze się przebrać i wyszłam tyłem.

kilka dni później

Harry dzień w dzień siedział przy barze, czytał gazetę i pił hektolitry kawy. Czy on nie miał nic innego do roboty?
-Jest sobota, może dziś uda Ci się gdzieś ze mną wyskoczyć? - spytał z nadzieją w oczach.
-No dobra. - zgodziłam się. Co mi szkodzi?
-Gdzie mam po Ciebie przyjechać?
-Spotkajmy się pod tą knajpką, o 19, okej? - spytałam.
-Jasne, do zobaczenia. - uśmiechnął się i wyszedł. Spojrzałam na zegarek, była już 17.
-Mogę wyjść wcześniej? - spytałam Mery.
-Jasne, leć i miłej randki. - pocałowała mnie w policzek, a ja wybiegłam z pracy jak na skrzydłach.
Weszłam do domu i poszłam szybko do łazienki, aby się umyć. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Były prawie do pupy, nie wiedziałam, że są aż tak długie. Zazwyczaj miałam na głowie kitkę, bo było mi tak wygodnie.
Usiadłam przed lustrem i starannie nałożyłam fluid, eyeliner i pomalowałam rzęsy tuszem. Założyłam beżową sukienkę, pod kolor buty i wyciągnęłam z dna małą kopertówkę. Tę sukienkę kupiłam na ślub kuzynki i miałam ją na sobie tylko raz w życiu.
Wyszłam z domu, spojrzałam na zegarek, miałam dziesięć minut na dotarcie na miejsce. Dosłownie biegłam, ale zdążyłam. Już w oddali widziałam Harrego z bukietem róż.
-Hej. - uśmiechnęłam się.
-Wow! - krzyknął. - Nie poznałem Cię. Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję. - zarumieniłam się.
Wsiedliśmy do samochodu Harrego i pojechaliśmy do jakieś restauracji. Nie miałam zwyczaju bywać w takich miejscach.
Usiedliśmy przy stoliku w rogu sali. W środku było pięknie, czerwone zasłony, łączące się z kolorem kawy z mlekiem. Świetne połączenie.
Zamówiliśmy po lampce wina i jakiś posiłek, który zaproponował mój towarzysz. Mówił, że jest dobre, więc postanowiłam zdać się na niego.
-Powiedz mi coś o sobie. - powiedział.
-Uczę się, pracuję, mieszkam tutaj.
-Sama? - spytał. Był strasznie ciekawski.
-Tak. - spuściłam wzrok na dół i popiłam wino.
-Dlaczego?
-Musisz zadawać tak wiele pytań? - zdenerwowałam się. - Może Ty powiesz coś o sobie? Jak to być rozpieszczoną gwiazdką?
-Nie jestem wcale rozpieszczony! - trafiłam w jego czuły punkt. - Nawet nie wiesz z ilu rzeczy musiałem zrezygnować.
-Oświeć mnie.
-Nie widuję się często z rodziną, chociaż Ty pewnie codziennie widzisz się ze swoimi rodzicami, nie spotykam się z moimi dawnymi przyjaciółmi, owszem chłopacy to moi przyjaciele, ale tych starych wcale nie widzę.
-Rodzice nie żyją od roku, miałam wybór, albo tu zostać i poradzić sobie sama, albo jechać do Polski, do Babci. Wybrałam pierwszą opcję. Z przyjaciółmi się nie widuję, bo nie mam na to czasu, jestem między pracą, szkołą a domem. - powiedziałam z prędkością karabinu maszynowego.
-Przepraszam. - powiedzieliśmy w tym samym momencie i wybuchnęliśmy śmiechem.
Kelner przyniósł nam posiłek, a my jedliśmy i non stop się śmialiśmy. Harry sypał żartami jak jakiś komik, a ja nie sądziłam, że ten wieczór będzie tak miły.
Po kolacji poszliśmy jeszcze się przejść, a potem Loczek odwiózł mnie do domu.
-Nie zaprosisz mnie na górę? - jego pewność siebie mnie zaskakiwała.
-Może następnym razem. - zaśmiałam się.
-A będzie jeszcze? - spytał i popatrzył w moje oczy z pożądaniem.
-Chcesz? - spytałam, a nasze usta były blisko siebie.
-Jasne. - odpowiedział, a ja złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. - Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu, kierując się do swojego domu.

poniedziałek, 19 listopada 2012

LIAM


-Wejdź. - otworzyłam drzwi i wpuściłam Liama.
-Nie masz przypadkiem soli? Nie mam w domu, a gotuję zupę. - uśmiechnął się.
-Jasne. - pokierowałam się do kuchni i podałam potrzebny składnik brunetowi.
-Dzięki, jesteś wielka. - posłał mi kolejny swój zabójczy uśmiech. Zdawało mi się, że chciał mnie przytulic, ale zrezygnował z tego.
-Nie przesadzaj. - poszliśmy w stronę drzwi.
-A może wpadniesz do mnie na zupę? Przynajmniej w jakiś sposób się odwdzięczę.
-Nie, nie chcę robić problemu. - powiedziałam stanowczo.
-Ależ proszę Cię. Mnie i chłopakom będzie bardzo miło. Nie daj się długo namawiać.
-Okej. - uległam jego urokowi. Był taki czarujący..
-To tak za pół godziny możesz wpadać. - uśmiechnął się.
-Jasne, ogarnę się i przyjdę. - zamknęłam za nim drzwi i poszłam szybko do swojego pokoju, aby się przyszykować.
Liam był moim sąsiadem już od trzech miesięcy. Do niedawna mieszkała z nim jeszcze Danielle, bardzo miła dziewczyna, polubiłam ją, ale to tylko sąsiadka. Rozstali się, ale nie wiem dlaczego i jakoś mnie to nie obchodziło. Stanęłam przed lustrem, poprawiłam kucyka, makijaż i byłam gotowa do wyjścia, nie chciałam się stroić. Po co? Przecież Liam na pewno nie jest zainteresowany, pewnie jeszcze nie doszedł do siebie po zerwaniu.

oczami Liama

-I co zaprosiłeś ją? - od razu, gdy wszedłem do domu, Zayn zadał mi bezsensowne pytanie.
-Tak. - uśmiechnąłem się.
-Stary, wiem, że brakuje Ci Dan, ale widzę po Tobie, że ta laska Ci się podoba. - poklepał mnie po ramieniu.
-No tak, ale nie sądzisz, że za szybko szukam sobie jakieś dziewczyny? - popatrzyłem na kumpla z obawą, strachem, jakbym robił coś karygodnego.
-Nie. Trzeba żyć dalej, a nie patrzeć na przeszłość  No weź się rozchmurz. Za ile będzie ta Twoja panna? Jak w ogóle ona ma na imię?
-[T.I] ma przyjść za jakieś pół godziny. - odpowiedziałem.
-[T.I]? Skąd ona jest? Przecież to takie jakieś nietypowe imię. - skrzywił się Mulat.
-A ja skąd mam wiedzieć? Wróżbitą jestem? Nie pytałem się jej, w ogóle mało ją znam, tyle co jak wychodzę na ogród i jak ona jest to rozmawiamy, ale tylko jak sąsiedzi. Nikt więcej. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
-I właśnie dziś to zmienimy. - po raz kolejny klepnął mnie w ramię. Pokierowałem się do kuchni, aby dokończyć zupę, a Zayn poszedł grac z chłopakami w PS3.
-Otwórzcie! - krzyknąłem, gdy zadzwonił dzwonek, bo byłem zajęty ustawianiem talerzy na stole.

oczami [T.I]

-Hej, jest Liam? - powiedziałam do Mulata, który mi otworzył. Był całkiem przystojny, ale z tego co wiem miał dziewczynę. Tak, czytam plotki, a do tego pracuję w gazecie więc wiem.
-Tak, jasne, wejdź. Ty jesteś [T.I], tak? - spytał.
-Yhym. - odpowiedziałam. Nie onieśmielał mnie. Byłam bardzo pewna siebie, czasami aż za.
-Mam do Ciebie takie pytanie... - zaczął, ale przerwał mu Liam.
-[T.I]! Jesteś! - uśmiechnął się. Rozczulił mnie ten jego uśmiech. -Wejdź, siadaj. - odsunął mi krzesło przy stole. -Chłopaki obiad!!!
Pierwszy zjawił się Niall, a potem reszta.
-Olala, co to za ładna Pani? Harry jestem. - jak na dżentelmena przystało ucałował moją rękę. Zaśmiałam się.
-[T.I]
-Cóż to za nietypowe imię? - zdziwili się.
-No właśnie, na tym polegało moje pytanie, zanim Liam mi przerwał. - powiedział Zayn. - Skąd pochodzisz?
-Jestem z Polski, ale przeprowadziłam się tutaj cztery lata temu. Teraz studiuję i pracuję.
-Niedawno mieliśmy z Louisem wywiad dla Polski. - odparł.
-Tak wiem, miałam go przeprowadzać, ale zrezygnowałam. - wzięłam do ust łyżkę z zupą.
-Jak to? - zdziwił się Lou.
-Piszę o tym co dzieje się w Wielkiej Brytanii dla Polski. - uśmiechnęłam się.
-Więc dlaczego zrezygnowałaś? - dopytywali się.
-Powiedzmy, że nie chciałam się denerwować. - byłam trochę zirytowana tymi pytaniami.
-Czym? Aż tak działamy Ci na nerwy? - zaśmiali się Lou z Zaynem.
-Nie o to chodzi, może skończmy już ten temat? - zaproponowałam, bo czułam, że zaraz wybuchnie awantura.
-Masz rację. - opowiedział Liam. - I jak Ci smakuje?
-Pyszna. - pochwaliłam go, chociaż była lekko przesolona.
-Rzadko mam czas gotować. - jakby czytał w moich myślach.
-Dziękuję. - powiedziałam, gdy skończyłam posiłek.
-Nie ma za co, niestety nie ugotowałem drugiego dania, ale jak chcesz to zamówimy pizzę, co? - spytał.
-Masz cebulę? - spytałam.
-No jest cały worek w lodówce.
-To poczekajcie, zaraz przyjdę. - wyskoczyłam jak torpeda i poszłam do siebie, do domu. Z zamrażalki wyciągnęłam cztery worki z pierogami. Mama mnie rozpieszcza, aż za..
-Jestem! - krzyknęłam i weszłam do kuchni. - Jeżeli tak jak mówiliście w wywiadzie chcecie tam przyjechać, musicie spróbować polskiego jedzenia. To są pierogi. Te dwa worki są z kapustą i grzybami, ten z mięsem, a tamte ruskie. Liam daj mi ze trzy wielkie garnki, patelnię i smalec. A no i te cebule.
Brunet wykonał moje polecenie, a oni patrzyli na mnie jak na zaczarowaną. Zagotowałam wodę, pokroiłam cebulę, usmażyłam ją i czekałam, aż ugotują się pierogi.
Pierwszą porcję dałam im z kapustą i grzybami, kolejną z mięsem, a następną ruskich.
-Smakowało? - spytałam z nadzieją.
-Jasne! - krzyknęli. - Jak to się nazywa?
-Pierogi. - zaśmiałam się.
-Od dziś to moja ulubiona potrawa! - powiedział Niall.
-Dobra chłopaki chodźcie zagrać. - zapronował Harry.
4/5 One Direction poszło do salonu, a ja zostałam sama z Liamem.
-Pomogę Ci posprzątać. - uśmiechnęłam się.
-Daj spokój, jesteś moim gościem.
-Który nieźle Ci nabałaganił. - popatrzyłam na blat i kuchenkę.
-Nie przejmuj się, zrobiłaś nam bardzo pyszne drugie danie. - poklepał się po brzuchu.
-Nie przesadzaj. - wzięłam do ręki talerze i dałam je do zlewu.
Zmywałam, a Liam wycierał naczynia i wkładał je na miejsce. Zauważyłam, że na parapecie stoi kubeczek z solą jaką dałam brunetowi.
-Liam, a czym posoliłeś zupę? - spytałam.
-No solą, którą pożyczyłem od Ciebie. - odpowiedział.
-Doprawdy? - wskazałam na parapet.
-Yy no, bo Zayn znalazł i posolił za mnie. - zaczął kręcić, a ja wybuchłam śmiechem.
-Powiesz mi prawdę? - spytałam.
-No bo nie wiedziałem jak mam zagadać do Ciebie, więc pożyczenie soli było chyba moją ostatnią deską ratunku. - spuścił głowę.
-Oh Liam, trzeba było mówić prosto z mostu.
-Jeżeli tak to umówisz się ze mną? - popatrzył mi w oczy.
-Przez żołądek do serca? - zaśmiałam się.
-No można tak powiedzieć  - nagle Brunet znalazł się strasznie blisko mnie. Nasze ciała lekko się stykały, a ja poczułam motyle w brzuchu.
-To gdzie spędzimy pierwszą randkę? - zaśmiałam się, a Liam podniósł mnie z radości i zaczął okręcać w kółko.

niedziela, 4 listopada 2012

ZERWANIE


-Cześć kochanie. - wszedł do mojego pokoju Niall.
-Hej. - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka. - Moja mama nie zamęczyła Cię pytaniami? - zaśmiałam się.
-Nie wiem o co Ci chodzi. Twoja mama to naprawdę miła kobieta.
-I wścibska. - dodałam.
-Przestań. - zaczął mnie łaskotać.
Śmiałam się wniebogłosy. W końcu się nade mną ulitował i pocałował mnie czule i namiętnie.
-Kocham Cię. - szepnęłam do jego ucha.
-Ja Ciebie też. - pocałował mnie w szyję i zjechał do obojczyka. Wiedział, gdzie najbardziej lubię pocałunki..
-Dobra, dobra, umawialiśmy się na film. - zaśmiałam się i odepchnęłam go lekko od siebie.
-Ej, no weź. - zaprotestował.
-Nie, rodzice są w domu. - wyjaśniłam.
-To chodźmy do mnie. - zapronował.
-Wytrzymasz do jutra. - puściłam mu oko.
Wzięłam mojego laptopa i położyłam się obok Nialla.
-Co oglądamy? - spytałam mojego chłopaka.
-Nie wiem, daj poszukam czegoś w necie. - Nialler przejął mojego laptopa.
-Okej, idę po popcorn i po coś do picia. - wstałam i zeszłam do kuchni.
Wzięłam co mi było potrzebne i wróciłam na górę.
-Co masz taką minę? - odłożyłam tacę na szafkę nocną i zobaczyłam co mój chłopak robi na laptopie.
-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś, że aż tak wiele ludzi Cię hejtuje? - popatrzył we mnie tymi swoimi niebieskimi ślepiami.
-Po co? Nie obchodzi mnie to. - uśmiechnęłam się.
-Jak to Cię nie obchodzi? - wstał.
-Niall, ważne, że mam Ciebie. Kochamy się i to jest najważniejsze. - złapałam go za rękę.
-Zrozum nie chcę żebyś cierpiała. I chyba lepiej będzie jak już sobie pójdę. - zaczął ubierać swoją kurtkę.
-Nialler przestań! - krzyknęłam.
-Zrozum, tak będzie dla Ciebie lepiej.
-Czyli to koniec? - moje oczy momentalnie zrobiły się szklane.
-Tak, przepraszam. Nie chcę żebyś cierpiała. Znajdziesz kogoś lepszego. Zasługujesz na to. - pocałował mnie w czoło.
-Niall, ja Cię kocham. - wyszeptałam.
-Ja Ciebie też, ale tak będzie lepiej. - przytulił mnie ostatni raz i wyszedł. Tak po prostu.
Poczułam jak moje serce rozbija się na milion kawałeczków. Upadlam bezsilnie na łóżku i płakałam. Po jakimś czasie przyszła moja mama i mnie przytuliła. Nie pytała co się stało, po prostu ze mną była.
-Możesz mnie zostawić samą? - spytałam.
-Kochanie.. - pogłaskała mnie po głowie.
-Proszę. - odparłam.
-Dobrze. - wykonała moją prośbę i wyszła. Wstałam jedynie po to, aby zamknąć drzwi na klucz. Położyłam się z powrotem do łóżka i płakałam. Tak bardzo go kochałam, a on tak po prostu odszedł. Musiał być tego jakiś powód.
Nad ranem weszłam na twittera i facebooka. Tam Directiones zawsze pisały jakieś newsy o chłopakach.
Dowiedziałam się, że przyjaciółka Nialla, Amy jest w Londynie. Zdenerwowałam się, bo wiem, że coś ich łączyło, ale starałam się ją akceptować, a mój były chłopak zawsze mnie zapewniał, że jestem najważniejsza.
Położyłam się na chwilę spać, lecz cały czas miałam przed oczyma twarz Nialla.
***
Zapukałam do drzwi, w których znajdywała się Amy. Mieszkała w hotelu, przekupienie recepcjonistki nie było wcale takie trudne.
-Słucham? - przede mną pojawiła się ona. Była taka ładna.
-Cześć. - ściągnęłam przeciwsłoneczne okulary i chustkę z głowy. Dopiero teraz mnie poznała.
-Alice. - powiedziała. - Wejdź.
-Jesteś z Niallem? Tylko proszę Cię powiedz mi szczerze. - popatrzyłam na nią moimi zapuchniętymi oczami.
-Tak. - spuściła głowę w dół. - Ale uwierz on Cię kochał, a nasze uczucie wyszło tak znienacka.
-Długo to trwa? - czułam w swoim gardle gulę.
-Miesiąc. - odpowiedziała.
-Dziękuję. No nic, życzę Wam szczęścia. - uśmiechnęłam się blado i wyszłam.
W głowie mi huczało, miałam milion myśli.
Wróciłam do domu i znowu zamknęłam się w pokoju. Płakałam i nic innego nie robiłam. Nagle mój telefon zadzwonił. Zerwałam się z nadzieją, że to Niall, który mi mówi, że to nie prawda, że to tylko żart. Nadzieja okazała się bezsensowna, bo dzwonił tylko mój kuzyn Harry.
-Słucham? - starałam się brzmieć normalnie.
-Jesteś w domu? - spytał na wstępie.
-Nie. - skłamałam.
-Nie kłam, bo ciocia dzwoniła i mówiła, że nie wychodzisz ze swojego pokoju.
Moja mama nie umiała trzymać języka za zębami. Zawsze, gdy coś złego się ze mną działo, kontaktowała się z Harrym, bo miał na mnie dobry wpływ. W sumie był moim przyjacielem i to dzięki niemu poznałam Nialla.
-I co w związku z tym? - odezwałam się po chwili ciszy.
-Pogadamy? - spytał.
-O czym?
-O tym co się stało. - nie dawał za wygraną.
-A co się stało?
-Przestań udawać, za pół godziny u Ciebie będę. - odparł, a ja się rozłączyłam. Wzięłam mojego laptopa i usunęłam z niego wszystkie zdjęcia jakie miałam z Niallem. Potem usunęłam swoje konto na twitterze i na facebooku. Nie istniałam już w sieci. Odłożyłam laptopa na biurko. Moją uwagę przyciągnął album. Wzięłam go do ręki i zaczęłam przeglądać. Były tam zdjęcia od początku naszej znajomości, która przerodziła się w przyjaźń, a potem w związek. Wyciągałam zdjęcia i darłam je, płacząc.
-Alice otwórz. - usłyszałam pukanie mojego kuzyna.
Nie odezwałam się tylko nadal robiłam, to co robiłam.
-Wiesz, że stąd nie pójdę. - powiedział, ale na mnie nadal to nie działało. - Okej, będę tu siedział tak długo do póki mnie nie wpuścisz.
Nie przejęłam się tym. Darłam te zdjęcia, aż do ostatniego. Potem wróciłam do łóżka.
-Porozmawiaj ze mną. - Harry nadal siedział pod drzwiami. Nie wiedziałam, że tak długo wytrzyma. - Okej, odezwij się, żebym wiedział, że żyjesz.
Ja nadal milczałam. Smarkałam nos.
-Dobra czyli żyjesz. - chyba to usłyszał.
Zobaczyłam, że skończyły my się chusteczki, a naprawdę ciężko mi się oddychało.
-Jak przyniesiesz mi coś do wysmarkania nosa to Cię wpuszczę. - wychrypiałam.
Słyszałam, że wstał i po chwili pukał do moich drzwi. Przekręciłam kluczyk i wpuściłam go.
-Masz. - podał mi pudełko z chusteczkami. Wzięłam je od niego i usiadłam na łóżko. Zaczęłam wyć jeszcze głośniej.
-No już, uspokój się. - przytulił mnie, a ja nadal płakałam.
-Powiedz mi, co ze mną nie tak? - popatrzyłam w jego oczy.
-Nic. - pocieszał mnie.
-Widocznie coś jest, skoro on jest z Amy. - zaczęłam smarkać.
-Czasami tak jest, że ukochana osoba nas zostawia. Może on po prostu jest z nią szczęśliwy?
-Ale mnie pocieszyłeś Harry. - kolejne słone łzy spłynęły mi po policzkach. - Czyli ze mną nie był szczęśliwy?
-Tego nie powiedziałem, ale może z nią jest bardziej.
-Ale jeszcze tego samego dnia mówił, że mnie kocha. - popatrzyłam z wyrzutem na loczka.
-Nie wiem co siedzi w głowie Nialla. - przytulił mnie. - Chodź. - pociągnął mnie za rękę.
-Dokąd? - spytałam.
-Pójdziemy się przejść, zjesz coś. - odparł.
-Widzisz jak ja wyglądam? - spojrzałam na niego, a potem na lustro. Za duża bluza Nialla, rozmazany makijaż i zapuchnięte, czerwone oczy.
-Jest ciemno. - widział, że nie chcę iść  więc wziął mnie na ręce. - Ciociu, biorę ją pod swoją opiekę. Nie martw się. - powiedział Harold do mojej mamy, wziął jeszcze do ręki moją kurtkę i wyszedł.
-Harry jestem w kapciach. - zaśmiałam się.
-Trudno. Pojedziemy do mnie. - zapakował mnie do swojego samochodu.
Dojechaliśmy na miejsce, na szczęście nikt nas nie widział.
-No zamówimy pizzę i obejrzymy jakiś film.
-Proszę Cię. - spuściłam głowę w dół. - Daj mi spokój, chcę być sama.
-Nie denerwuj mnie. - spojrzał na mnie groźnie.
Jak powiedział tak zrobił. Oglądaliśmy jakąś komedię, która poprawiła mi humor, lecz cały czas moje serce było w drobnych kawałeczkach.
-Chcę się wykąpać. - odparłam. - Ale nie mam ani piżamy, ani nic..
-Spokojnie dam Ci jakiś mój sweter, bo w nocy jest zimno, mimo że jest ogrzewanie i jakieś moje skarpetki. No majtek Ci nie dam. - zaśmiał się.
-Okej.
Dał mi swój granatowy sweter i białe skarpetki. W łazience doprowadziłam się do porządku. Umyłam włosy, całą siebie i od razu poczułam się lepiej.
-Na stole czeka na Ciebie herbata. Teraz ja idę się kąpać  - odparł i już go nie było. Usiadłam na kanapie i napiłam się ciepłego napoju. Nagle poczułam się senna, położyłam się i zasnęłam.
***
-Nie wiem jak mam jej pomóc. - powiedział pierwszy głos.
-Widać, że z nią źle, może powinna iść do jakieś pracy? - odpowiedział drugi głos.
-Tak Liam, ma 17 lat, szkołę i maturę przed sobą i powinna pracować.
Rozpoznałam te dwa głosy. To byli Harry i Liam. Rozmawiali szeptem, ale i tak mnie to obudziło. Przeciągnęłam się i poszłam do kuchni.
-Dzień dobry. - uśmiechnęłam się.
-O już wstałaś. - zmieszał się Harry.
-Tak. Wypiję tylko kawę i lecę do domu.
-Nie, zostań. - odparł kuzyn.
-Nie przesadzaj. Masz swoje życie i męczenie się z młodszą kuzynką nie jest fajne.
-Z taką kuzynką też bym chciał siedzieć. - puścił mi oko Liam. A myślałam, że on jest nieśmiały..
-Może poszłabyś z nami dziś na próbę? - zaproponował Hazza.
-Ty się dobrze czujesz? - popatrzyłam na niego wrogo.
-Dobra, masz rację. To może gdzieś wyskoczymy? Do jakieś knajpy? A może wesołe miasteczko?
-Harry, ja naprawdę doceniam to co dla mnie robisz, ale daj mi szansę, abym sama zdecydowała co zrobię ze swoim życiem.
-Nie lubię patrzeć, gdy cierpisz. - posmutniał.
-Kocham Cię kuzynku, ale ja już jestem dużą dziewczynką i sobie poradzę. - poczochrałam jego włosy i z kubkiem kawy poszłam do salonu.
Włączyłam telewizor i przełączałam kanały. Zatrzymałam, gdy było coś o Niallu. Dałam głośniej i nie mogłam uwierzyć w to co tam mówią.
"Słynny członek boysbandu One Direction zerwał ze swoją dziewczyną, bo zakochał się w Amy, swojej długoletniej przyjaciółce. Jak sam powiedział, Alice była dla niego zapomnieniem o Amy, gdyż wydawało mu się, że ona nie odwzajemnia jego uczuć".
Cały czas te słowa huczały mi w głowie. Pobiegłam szybko do łazienki, Liam z Harrym wszystko słyszeli.
-Al otwórz! - dobijali się.
Nic do mnie nie docierało. Szukałam jakiegoś ostrego narzędzia w szafkach. Nic nie mogłam znaleźć  Postanowiłam rozbić lustro.
-Alice co Ty tam robisz!? - krzyknęli i szarpali mocniej za klamkę, gdy usłyszeli tłuczące się szkło. Wzięłam jeden kawałek do ręki i podcięłam sobie żyły. Teraz już nie mam dla kogo żyć.
-Alice bo wyważę drzwi! - słyszałam głos Hazzy.
Cięłam obie ręce, krew coraz bardziej się lała, a mi coraz bardziej kręciło się w głowie. Upadłam.
-Alice! - krzyknął Harry i nie wiem jakim cudem, klęczał obok mnie. - Coś Ty zrobiła? - głaskał mnie po głowie.
-Nie ratuj mnie, powiedz mu, że go kocham. Ciebie też. Jesteś najlepszym kuzynem na świecie. - mówiłam resztkami sił.
-Liam dzwoń po karetkę. - widziałam, że Hazza płacze. - Nic nie mów, wszystko będzie dobrze.
Zaczęli robić mi coś w okół nadgarstków, nic nie czułam powoli odpływałam...
***
oczami Harrego

Karetka zabrała Alice, a ja nie mogłem sobie darować, że chciała popełnić samobójstwo. Miałem ją pilnować.
Razem z Liamem pojechaliśmy do szpitala, przyjaciel zadzwonił jeszcze do rodziców kuzynki, bo ja nie byłem w stanie. Mieliśmy wszyscy spotkać się na miejscu.
-Co z nią? - spytałem lekarza, który wyszedł z sali Al.
-Będzie żyła, ale straciła bardzo dużo krwi. - powiedział.
-Uff. - ulżyło mi. Najgorsze miałem za sobą.
-Harry jedź do domu, my z nią zostaniemy. - powiedziała ciocia.
-Nie, zostanę. - odpowiedziałem.
-Harry to dobry pomysł, powinieneś odpocząć. - Liam pogłaskał mnie po ramieniu.
-Dobra, pojedziemy jeszcze w jedno miejsce. - powiedziałem. - Przyjadę z samego rana.
Zeszliśmy na dół i wsiedliśmy do samochodu Liama.
-Jedź do Nialla. - powiedziałem wściekły.
-Harry uważam, że ...
-Nie obchodzi mnie to, jedź do niego. - mówiłem przez zaciśnięte zęby.
Przyjaciel posłusznie wykonał moje polecenie. Niall był w domu, w oknach paliło się światło.
Zapukałem i po chwili otworzyła mi Amy, znaliśmy się już wcześniej, lubiłem ją, ale teraz darzyłem ją tylko i wyłącznie nienawiścią.
-Jest Nialler? - spytałem oschle.
-Tak, jasne. Wejdźcie. - uśmiechnęła się. Na moim miejscu nie byłoby jej do śmiechu.
-Kto to? - blondyn darł się z kuchni.
-Jeszcze pytasz? - wparowałem tam jak torpeda i rozwaliłem talerz, który był na stole.
-Harry co się stało? - przyjaciel popatrzył na mnie ze strachem w oczach.
-Gówno. - popchnąłem go. - Przez Ciebie moja kuzynka chciała się zabić  Jesteś zadowolony? Po dniu zerwania mówisz prasie, że była dla Ciebie zabawką? I jak fajnie się bawiłeś? ! - krzyczałem jak opętany i miałem ochotę mu przywalić.
-Nie wiedziałem, że dla niej to takie ważne.. - zaczął się tłumaczyć.
-Jeżeli umrze, bądź pewien, że Ty również będziesz w piachu. Nienawidzę Cię. Mówiłem Ci, że masz jej nie zranić  Jesteś dla mnie nikim! - popchnąłem go ostatni raz.
-Ty też dla mnie nie istniejesz. - powiedziałem do Amy, która wpatrywała się w tę scenę z przerażeniem.
Naprawdę mało brakowało, a chyba bym go zabił. Wyszedłem trzaskając drzwiami.
-Uspokój się. - przytulił mnie Liam.
-Mogę zatrzymać się u Ciebie? Nie chcę wracać do mojego domu. - popatrzyłem przyjacielowi w oczy.
-Jasne. - poklepał mnie po ramieniu i wsiedliśmy do samochodu.
Jechaliśmy w ciszy. Myślałem o Alice, o tym czy dożyje jutra. Biedna dziewczyna. Tak bardzo żałuję, że to właśnie mój przyjaciel ją zranił. Dlaczego w ogóle to zrobił? Ona od zawsze była dla mnie jak młodsza siostra.
U Liama w ogóle nie mogłem zasnąć. Moje myśli były wokół kuzynki.
***
Obudziłam się w jakieś sali. Nie wiem w ogóle jak ja się tam znalazłam.
-Alice? - usłyszałam jakiś męski głos.
-Co się stało? - wychrypiałam.
-Żyjesz! Ty żyjesz! - powiedział Harry, teraz na sto procent wiedziałam, że to on.
-No, wiem, ale co się w ogóle stało?
-Podcięłaś sobie żyły w  mojej łazience... - odparł kuzyn.
Powoli zaczęłam sobie przypominać.
Trzeba było mnie nie ratować  od razu sobie pomyślałam, lecz gdy głębiej się zastanowiłam, stwierdziłam, że dobrze się stało. Przecież mam wspaniałych przyjaciół, kuzyna, rodziców. I chciałam się zabić przez jednego dupka? Nigdy w życiu.
-Już nigdy tego nie zrobię, obiecuję. - ścisnęłam kuzynowską rękę.
***
-Cześć. - przede mną stał Niall i nie śmiało patrzył mi w oczy
-Cześć. - nie mogłam w to uwierzyć. Od razu oblał mnie zimny pot. - Co tu robisz?
-Przyszedłem porozmawiać. Mogę wejść? - spytał.
Wpuściłam go. Co on chciał ode mnie po 5 miesiącach?
-Nie mieliśmy okazji porozmawiać odkąd.... odkąd... - nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa, albo po prostu bał się go.
-Odkąd chciałam się zabić?
-Tak... - spuścił głowę. - Słuchaj chciałem Cię przeprosić. Cholernie źle zrobiłem i to co było w prasie to nie prawda. Ona mnie po prostu szantażowała. Chciała opublikować nasze zdjęcia z imprezy. Dobrze wiesz której... - spuścił głowę.
Domyślałam się, oboje poszliśmy do klubu nocnego z uwagi, że ja jestem biseksualna.
-Nie mogłeś mi tego powiedzieć i razem byśmy coś wymyślili? - spytałam.
-Bałem się, o Ciebie, o nas. Wiem, że i tak źle zrobiłem, ale chłopaki o wszystkim wiedzą, łącznie z Harrym, który powoli mi wybacza. - spuścił głowę.
-I teraz czekasz aż ja to zrobię? - spytałam.
-Tak. - odparł.
-Okej, ale możemy być tylko i wyłącznie przyjaciółmi. - odparłam.
-I nikim więcej? - zrobił smutną minę.
-Przyjaciele? - zignorowałam jego pytanie i wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
-Przyjaciele. - powtórzył za mną jak echo i ściskał mocno moją rękę, patrząc z uśmiechem w moje oczy.

PRZYJACIEL PRZYJACIÓŁKI - CZ.5 (OSTATNIA!!!)


Irlandia była przepiękna. Nie wiem dlaczego nigdy się tu nie wybrałam. Zachwycałam się widokiem z okna, gdy nagle poczułam wibracje w swoim telefonie.
-Słucham?
-I jak doleciałaś? Jak wrażenia? Jak mieszkanie? - zasypała mnie pytaniami Demi.
-Yy. Tak doleciałam, wrażenia są świetne i mieszkanie nie najgorsze. - rozglądnęłam się po moim nowym domu.
-To świetnie. I w ogóle nie uwierzysz! Okazało się, że mieszkasz niedaleko rodziców Niallera.
-Tak? - spytałam smętnie. - To super. - udawałam zadowoloną.
-No, Niall leci do nich, więc może się spotkacie, co?
-Demi, proszę Cię. Teraz nie będę miała czasu, wiesz dobrze o tym. - próbowałam się wymigać od spotkania z nim.
-Powiedz mi co się wtedy wydarzyło? Od tej imprezy zachowujecie się dziwnie wobec siebie. - naciskała, a ja czułam, że nie mogę nadal jej okłamywać.
-Spaliśmy ze sobą, zadowolona?
-Zadowolona. - powtórzyła po mnie. - Szkoda, że nie powiedziałaś mi tego od razu tylko musiałam to od Ciebie wyciągać  - była zła. - I wiesz co? Niall mi powiedział i cholernie mu na Tobie zależało, chciał pogadać  ale jak mi się nie przyznałaś uznał, że to on był dla Ciebie przygodą, a nie jak myślisz, Ty dla niego. Zastanów się co robisz, bo zabawa w kotka i myszkę jest nudna. - powiedziała mi prawdę, która cholernie mnie zabolała.
-Nie mogłaś powiedzieć od razu, że wiesz, tylko musiałaś wypytywać  Kto tu się bawi w kotka i myszkę? - odbiłam piłeczkę.
-Jesteśmy przyjaciółkami, myślałam, że nie ukrywamy przed sobą niczego..
-Po prostu nie byłam gotowa by Ci to powiedzieć, okej? - odetchnęłam głęboko.
-Zadzwoń jak uporasz się ze swoimi uczuciami. - powiedziała i się rozłączyła.
Rzuciłam telefon na łóżko. Byłam wściekła na siebie, na Demi, na Nialla. Zachował się okropnie, ale ja też nie byłam fair..

kilka dni później

-Przepraszam. - powiedziałam od razu, gdy Demi odebrała telefon.
-No już dobrze. - słyszałam jej śmiech. Tak bardzo mi jej brakowało. - Lepiej opowiedz jak tam w pracy.
-Świetnie, ale na razie odpowiadam na jakieś listy. Chciałabym iść w teren, poznać sławnych ludzi. - rozmarzyłam się. - No chociaż jedną już znam. - dodałam ze śmiechem.
-Tak? - udawała zdziwienie. - Kogo?
-Nie wiem czy znasz. Wiesz to moja najlepsza przyjaciółka, mieszkałyśmy koło siebie, teraz ona jest w LA, ogólnie to śpiewa. To jak kojarzysz? - wybuchłam śmiechem.
-Niee. - zawtórowała mi.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Czekaj, otworzę. - powiedziałam do słuchawki.
-Chwila!- wydarła się. - Zanim to zrobisz musisz coś wiedzieć.
-No..? - spytałam.
-Bo ja podałam Niallowi Twój adres i on chce zacząć waszą znajomość na nowo. Proszę nie krzycz. - powiedziała z prędkością karabinu.
-I że niby teraz to on dzwoni? - zaśmiałam się.
-No.
-Dobra, to kończę. Zadzwonię później. - uśmiechnęłam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Podeszłam do drzwi, przez judasz zobaczyłam, że to naprawdę był Niall.
-Cześć. - otworzyłam i uśmiechnęłam się.
-Hej. - podał mi różę, którą trzymał w ręku.
-Wejdź. - zaprosiłam go do środka.
-Ładnie tu masz. - uśmiechnął się.
-Dziękuję. Co robisz w Irlandii?
-Mam jeszcze trochę wolnego i przyjechałem do rodziców. - uśmiechnął się ukazując rządek swoich zębów. -Wiesz, bo ja tak sobie pomyślałem, że ... No nasza znajomość nie zaczęła się fajnie, więc może ... Może .. dałabyś zaprosić się na lunch?
-Dzisiaj?
-Czemu nie? - uśmiechnął się.
-Czy Ty nie proponujesz mi przypadkiem randki? - zaśmiałam się.
-A jeżeli tak, to zgodzisz się na nią pójść? - jego oczy zabłyszczały.
-Chyba nie mam nic do stracenia.
-No nie masz. Za to masz do zyskania. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Co takiego? - uśmiechnęłam się.
-Takiego świetnego chłopaka jak ja.
-Jesteś bardzo skromny Horan. Nie gadaj już tyle tylko chodźmy na ten lunch, to znaczy randkę. Głodna jestem. - zaśmiałam się.
On nic nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Czy to nie powinno być po randce, kiedy odprowadzi mnie do domu? Eh, nie ważne, my zawsze robimy wszystko odwrotnie.

wtorek, 30 października 2012

PRZYJACIEL PRZYJACIÓŁKI - CZ.4

O Boże, moja głowa, pomyślałam od razu po przebudzeniu. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Na szczęście byłam w swoim pokoju. Moja bielizna była na podłodze, a gdzie była reszta to nie miałam pojęcia. Założyłam szlafrok i starałam sobie przypomnieć co działo się ostatniego wieczoru. Poszłam na imprezę z Demi i z Niallem. Potem tańczyliśmy, a co było dalej? Czarna dziura. Zeszłam do kuchni, zrobiłam sobie kawę. Usiadłam przy stole i nagle jakby mnie olśniło. Spałam z Niallem! Boże! Co ja najlepszego zrobiłam?! No, ale zaraz, jeżeli spaliśmy ze sobą to gdzie on do cholery jest? Wstałam i poszłam zobaczyć czy gdzieś są jego ciuchy. Może był w łazience? Poszłam tam, ale była pusta. Zdałam sobie sprawę, że byłam dla niego jednorazową przygodą. To było przykre. Usiadłam na podłodze i się rozpłakałam. Nie wiem co sobie myślałam. Jestem skończoną kretynką. Poszłam do pokoju wziąć jakieś stare dresy i koszulkę. Następnie udałam się do łazienki. Chciałam zmyć z siebie okropieństwo wczorajszego wieczoru. Gdy byłam odświeżona poszłam do salonu oglądać telewizor. Nadal bolała mnie głowa, więc oglądanie jakiś nudnych seriali nie było dobrym pomysłem. Wzięłam koc i ucięłam sobie drzemkę na kanapie. Nie było mi dane pospać długo, bo po niespełna dwóch godzinach ktoś dobijał się do moich drzwi. Kogo to niesie?, pomyślałam. Poszłam otworzyć.
-Co Ty tu robisz? - popatrzyłam na Demi, która stała przede mną cała uradowana.
-Listonosz się pomylił i wrzucił to do mojej skrzynki. Masz. - podała mi jakiś list.
-Później przeczytam, teraz chcę spać. - odparłam.
Demi niezrażona weszła do mojego domu.
-A tak właściwie to czemu dzwoniłaś dzwonkiem?
-Nie wiem gdzie mam Twoje klucze, a byłaś zamknięta na cztery spusty. - odpowiedziała i cały czas się do mnie szczerzyła.
-Co się tak uśmiechasz? - spytałam, gdy położyłam się na kanapie.
-No mów. - powiedziała.
-Ale co? - popatrzyłam na nią jak na wariatkę.
-No wyszliście razem z Niallem i co? - popatrzyła na mnie.
-Nic.
-Wiem, że nie spał w domu, bo przyszedł rano. - popatrzyła na mnie badawczym wzrokiem.
-Oj boże spał na kanapie. - skłamałam.
-Jak przyszedł miał niedopięty rozporek..
-Gdzie Ty mu się patrzysz? - rzuciłam w nią poduszką. - Ubierał się pewnie na szybkiego, a nie sądzisz chyba, że spał w ciuchach.
-No może i masz rację.. - spuściła głowę. - Ale nawet się nie całowaliście? - spytała z nadzieją.
-Nie. - ucięłam temat.
-No dobra.. - odparła niepocieszona. - To chociaż otwórz ten list.
Wiedziałam, że nie da mi spokoju. Sięgnęłam po kopertę i delikatnie ją rozerwałam. Zaczęłam czytać uważnie i zbladłam.
-Co tam jest? - przejęła się przyjaciółka.
-Demi... - powiedziałam szeptem.
-No mów co tam jest! - krzyknęła.
-Przyjęli mnie! Lecę do Irlandii! - wstałam z kanapy, z wrażenia.
-Gdzie? - zrobiła wielkie oczy.
-No nie pamiętasz jak pisałam podanie do gazety w Irlandii? Piszą, że mogę tu objąć stanowisko zastępcy redaktora naczelnego! Boże wyobrażasz to sobie?! Mam dopiero 19 lat.
-I jesteś najlepszą dziennikarką na świecie. - powiedziała Demi i mocno mnie przytuliła. - Kiedy lecisz?
Spojrzałam na datę. Miałam bym tam równo za 3 dni.
-To co, musimy iść jeszcze na imprezę. - zaśmiała się.
-Mam dość imprez. Spędzimy ten czas razem. - uśmiechnęłam się.
-Tak. Z kim ja będę? Niall też niedługo wylatuje, Ty mnie opuścisz. - posmutniała.
-Będę Cię odwiedzać, dzwonić co godzinę i pisać co minutę. - przytuliłam ją.
-Trzymam Cię za słowo! - krzyknęła.
-Nie chcę Cię wyganiać, ale boli mnie głowa. - powiedziałam do niej.
-No okej, okej. W sumie dałaś czadu wczoraj. Śpiewałaś, tańczyłaś. Ho, ho dziewczyno. Nigdy tak nie imprezowałaś.
-O Matko Święta. Śpiewałam?! - krzyknęłam.
-No, nawet z Niallem wykonaliście jedną piosenkę. Ty mu to zaproponowałaś. - puściła do mnie oko.
-Idź już lepiej. - odprowadziłam ją do drzwi.
-Okej, na razie. - ucałowała mnie w policzek, a ja zamknęłam drzwi.
Ale zrobiłam z siebie idiotkę ...

oczami Demi

-I co, i co? - Niall od progu zasypał mnie pytaniami. - Pamięta?
-Mówi, że nie, ale jestem pewna, że nie zapomniała o waszej nocy. Nie pamiętała o śpiewaniu.
-Co Ci mówiła?
-Że spałeś na kanapie. - powiedziałam.
-Myślisz, że źle zrobiłem? - popatrzył na mnie.
-Oboje byliście pijani, ale przygoda na jedną noc to nie w jej stylu. Ma pewnie wyrzuty sumienia, albo jest jej smutno, że wymknąłeś się, gdy ona spała. Al nigdy nie pokazuje swoich uczuć i to jest wielkie utrudnienie, aby do niej dotrzeć.
-Nie chciałem jej zranić... - spuścił głowę.
-Jeżeli uważasz ją za jednorazową przygodę to porozmawiaj z nią szczerze póki masz jeszcze czas.
-Tak wiem, niedługo wracam do domu.
-Nie o to chodzi. Ona ma być za trzy dni w Irlandii.
-Po co? - zdziwił się.
-Przeprowadza się tam. Dostała tam pracę. - odpowiedziałam, a Niallowi z wrażenia opadła szczęka.

piątek, 26 października 2012

PRZYJACIEL PRZYJACIÓŁKI - CZ.3


Zrobiłam sobie maseczkę, wykąpałam się, wysuszyłam i zakręciłam włosy. Pomalowałam się mocniej niż zazwyczaj. Zrobiłam sobie tak zwane kocie oko, pasowało do moich zielonych oczu. Założyłam czarną, obcisłą sukienkę i dwunastocentymetrowe szpilki. Oczywiście nie mogłam wyrobić się na czas.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja jeszcze szukałam torebki. Zeszłam na dół, modląc się w duchu, żeby to był jakiś akwizytor, ale oczywiście to musiała być Demi z Niallerem!
-Już chwila, wejdźcie! - byłam jak zwykle roztargniona.
-Wiedziałam, że nie będziesz gotowa. - powiedziała smętnie przyjaciółka.
-Cicho bądź. - biegałam w szpilkach jak nienormalna. - Znalazłam! - krzyknęłam z pokoju. Poszłam do nich i zaczęłam szukać kluczy. - No gdzie one są? - pytałam sama siebie i przekładałam różne rzeczy na szafce w przedpokoju. Nawet znalazłam tam zeszłoroczny rachunek za pizzę..
-Czego znowu szukasz? - widziałam, że Dems jest już podenerwowana moim roztargnieniem.
-Kluczy. - odparłam.
-Są w drzwiach. - powiedział Niall.
-Faktycznie. - uśmiechnęłam się głupio. - Idziemy. - zgasiłam wszędzie światła i zamknęłam dom.
-Ślicznie wyglądasz. - szepnął mi na ucho Nialler. Nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam.
Pojechaliśmy do miasta taksówką.
-Chodźmy tutaj. - zatrzymałam się pod jakimś klubem.
-Nie, nie podoba mi się tu. - wybrzydzała Demi.
-Już wiem, gdzie Ci się spodoba. - pociągnęłam ich za ręce i szłam niczym torpeda.
-Nie biegnij tak, mam niewygodne buty. - zaśmiała się przyjaciółka.
-Moje też wygodne nie są, nie marudź. - szłam jeszcze szybciej.
Zatrzymaliśmy się pod "Middle Club". Demi uwielbiała tam chodzić w piątkowe wieczory.
-Idziemy się bawić. - pociągnęłam ich za rękę i uderzył w nas głośny hasał muzyki i woń alkoholu.
Weszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć we trójkę. Potem doszły drinki, wódka i piwo. Byłam nieźle pijana, nawet nie zauważyłam tego, że moja przyjaciółka tańczy z innym kolesiem, a ja tulę się do Nialla.
-Chodźmy do klubu z karaoke. - zaśmiałam się.
-Lubisz śpiewać? - popatrzył mi w oczy.
-Nie, ale mam dobry dzień! - śmiałam się jeszcze bardziej.
-No dobra, zgarnijmy Demi i chodźmy. - złapał mnie za rękę.
-Dems weź swojego kolegę i chodźcie z nami do klubu z karaoke! - zaproponowałam.
-Niee.. - zaprotestowała ze śmiechem.
-Dlaczego nie? Chodźmy. - powiedział jej towarzysz.
Nawet zimne powietrze nie sprawiło wytrzeźwienia. Miałam już nieźle w czubie.
Klub z karaoke był niedaleko. Oczywiście ja pierwsza odważyłam się zaśpiewać. Wybrałam Starships Nicki Minaj. Myślałam, że będzie mi się plątał język, ale nie wyszło mi tak źle.
-Wow! - skomentowała przyjaciółka.
-No, jestem pod wrażeniem. - zaklaskał Niall.
-To co teraz Ty Demi. - powiedziałam.
-O nie, ja dziękuję, ale może Nialler. - objęła go ramieniem.
-Może kiedy indziej. - zaśmiał się.
-No weź, chodź zaśpiewamy razem. - powiedziałam.
-Serio? A co? - popatrzył mi po raz kolejny tego wieczoru w oczy.
-Lucky Jasona Mraza. - odpowiedziałam poważnie.
-Jesteś pewna? - myślał, że się wycofam.
-Jasne! - zaśmiałam się.
Poszliśmy do faceta, który to operował, kazał nam zaczekać pół godziny, bo kilka osób było przed nami. W tym czasie zdążyliśmy się wypić jeszcze trzy drinki. Czwartego wzięłam na scenę, bo go nie skończyłam.
Zaczął Niall i patrzył mi tak poważnie w oczy. Dla mnie to była tylko i wyłącznie zabawa. Zaczęłam swoją część z uśmiechem na twarzy. Nawet nie wiedziałam, że umiem tak śpiewać. Po skończeniu piosenki każdy bił nam brawo, a ja ledwo zeszłam ze sceny tak się chwiałam.
-Wracamy do domu? - spytał Blondyn.
-Możemy, a co z Demi?
-Pytałem, powiedziała, że chce jeszcze zostać. - odparł.
-To chodźmy. - złapałam go za rękę i chciałam wyjść z klubu, ale nogi mi się poplątały i upadłabym, gdyby nie to, że Niall mnie złapał.
Objął mnie w biodrach i tak wyszliśmy z klubu. Złapaliśmy taksówkę, aby bezpiecznie i cało wrócić do domu. Usiedliśmy oboje z tyłu, Niall cały czas trzymał moją rękę. Popatrzyłam mu w oczy i lekko do niego przybliżyłam. Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach, a gdy odwzajemnił zrobiłam to poważnie. Usiadłam na niego okrakiem i nasze języki toczyły dosłownie bitwę. Przerwało nam chrząknięcie taksówkarza. Speszeni usiedliśmy w pozycjach tak jak na samym początku.
-Nie wysiadacie? Jesteśmy już na miejscu. - powiedział taksówkarz.
-Ah taak. - odparłam. Niall zapłacił za przejazd i staliśmy na chodniku przed moim domem.
-Nie mam kluczy. - zaśmiał się Nialler.
-To chodź do mnie. - również wybuchłam śmiechem.
-Nie będzie Ci to przeszkadzać? - spytał.
-No coś Ty. - objęłam jego szyję i znowu namiętnie pocałowałam. Jednak alkohol dodawał odwagi.
Ledwo doszliśmy do mojego domu. Pospiesznie otworzyłam drzwi i już od przedpokoju nasze ubrania zaczęły ładować na podłodze.
-Jesteś pewna? - przerwał, gdy byliśmy w samej bieliźnie.
-Zamknij się tylko całuj. - sama zaczęłam pocałunek.
Kochaliśmy się do białego rana, a ja nawet nie wiem kiedy zasnęłam..

sobota, 20 października 2012

PRZYJACIEL PRZYJACIÓŁKI - CZ.2


-Demi! - weszłam do domu przyjaciółki jak zwykle bez pukania. - Demi! - wołałam i nie mogłam jej znaleźć,  a drzwi były otwarte. - Demi do cholery! - weszłam do jej pokoju i zamarłam. Siedziała tam z Niallem i z czegoś się śmiali. - O. Przepraszam. - zamknęłam drzwi. Jesteś cholerną idiotką Al, skarciłam się.
-Alice! - przyjaciółka otworzyła drzwi i uśmiechała się od ucha do ucha.
-Demi! - krzyknęłam niepewnie.
-Gdzie Ty idziesz? Właśnie czekałam aż przyjdziesz. Niall bardzo chciał Cię poznać  - wzięła mnie za rękę, a ja tylko się głupio uśmiechnęłam. - Nialler poznaj Alice, Al to jest właśnie mój przyjaciel Niall.
-Cześć. - podałam mu niepewnie rękę i uśmiechnęłam.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedział.
Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jestem w starych dresach, z rozciągniętą bluzą i z kapturem na głowie.
-O matko... - schowałam głowę w dłoniach.
-Naprawdę wyglądasz niesamowicie. - uśmiechnął się pokazując rządek białych zębów. Jego aparat był prawie niewidoczny.
-Tak szczególnie bez makijażu. - powiedziałam szeptem. - To co? Nie będę Wam przeszkadzać  Na razie. - pokierowałam się w stronę drzwi.
-Zostań z nami, będzie nam raźniej. - zachęcała przyjaciółka.
-Nie, bo wiesz ... yyy no bo ja przyszłam tylko po cukier, bo ten ... piekę ciasto. - wypaliłam.
-Serio? Jakie? - zapalił się Niall.
-Yyy ... - przeleciałam w myślach jakie mogłabym ewentualnie zrobić ciasto. - Bananowe! - odparłam.
-No może przyjdziemy i Ci pomożemy? - zaproponował Nialler.
-Nie, nie. Mam straszny bałagan. Jak upiekę to przyjdę i Wam przyniosę. - uśmiechnęłam się. - Wezmę sobie sama z szafki cukier. - uśmiechnęłam się do Demi i wyszłam szybko z jej pokoju. Czułam, że moja blada skóra robi się czerwona.
-Alice! - szarpnęła mnie przyjaciółka.
-Co? - szepnęłam, gdy byłyśmy już na dole.
-Jak Ty się zachowujesz? Nie widzisz, że mu się spodobałaś? Co Ty odwalasz? - zarzuciła mnie pretensjami.
-Przestań. Normalnie się zachowuję, robisz z igły widły. - powiedziałam.
-Alice daj mu szansę. - zrobiła błagalną minę.
-Ty zwariowałaś, przecież my się nie znamy. - popatrzyłam w jej brązowe oczy.
-Poznasz go, proszę Cię. - zrobiła błagalną minę.
-No dobra, ale niczego Ci nie obiecuję. Idę piec to ciasto, przyjdzie potem do mnie. - uśmiechnęłam się.
-Serio robisz ciasto? - zaśmiała się.
-Nie miałam takiego zamiaru, ale muszę, bo przecież wyjdę na idiotkę.
-Przecież Ty nie masz pojęcia jak się robi ciasta.
-Udowodnię Ci, że się mylisz. - złapałam się za biodra.
-Dobra. Stawiam dziesięć dolców, że Ci nie wyjdzie.
-Zgoda. - przyjęłam wyzwanie. - Za trzy godziny u mnie. - powiedziałam. - Daj mi jeszcze ten cukier, bo nie wiem czy mam.
-Jasne, masz. - wyciągnęła z kuchennej szafki kilogram cukru. - Ale i tak nie wierzę, że uda Ci się coś upiec. - zaśmiała się.
-Zobaczysz dziesięć dolców będzie moje! - zaśmiałam się i poszłam do swojego domu, który znajdował się tuż obok. Zabrałam się za pieczenie ciasta. Znalazłam jakiś przepis w internecie i zaczęłam piec. Nie było to takie bardzo trudne jak myślałam. Po półtorej godzinie ciasto wylądowała w piekarniku, a ja zaczęłam ogarniać kuchnię. Zostało mi jeszcze piętnaście minut do wyciągnięcia ciasta, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. To na pewno nie była Demi, bo ona zawsze wchodziła bez pukania ani dzwonienia. Wytarłam ręce i poszłam otworzyć.
-Cześć, i jak tam ciasto? - przede mną stał Nialler.
-Właśnie się piecze, wejdź. - uśmiechnęłam się.
-Mmm.. jak tu ładnie pachnie. - powiedział. - Sama mieszkasz?
-No. - usiedliśmy przy stole w kuchni.
-A gdzie Twoi rodzice? - zasypywał mnie pytaniami.
-Mieszkają na drugim końcu miasta. - uśmiechnęłam się. - Na ile tu przyjechałeś? - zmieniłam temat.
-Na tydzień. I dziś wybieramy się na imprezę. Demi właśnie zaczęła się ogarnąć. - odparł.
-A to fajnie. Życzę Wam miłej zabawy. - uśmiechnęłam się.
-Nie, nie, nie. Ty idziesz z nami. - zaśmiał się.
-Aha, spoko. - zawtórowałam mu. - Ciasto chyba już gotowe, poczekaj wyciągnę i spróbujesz. - wzięłam rękawice i powoli wyciągnęłam blachę z piekarnika. Zapach jeszcze bardziej rozniósł się po całym domów.
-Próbuj. - ukroiłam kawałek i postawiłam mu pod nos. - Tylko uważaj, bo to moje pierwsze ciasto.
-Pierwsze, pierwsze? - zrobił wielkie oczy.
-Pierwsze, pierwsze. - odpowiedziałam.
Spróbował i chyba mu smakowało.
-Pyszne, chcę jeszcze! - powiedział i dał i pusty talerz.
-Masz. - zaśmiałam się.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i Niall poszedł do domu Demi. No to teraz zaczynam szykować się na imprezę.

czwartek, 18 października 2012

PRZYJACIEL PRZYJACIÓŁKI - CZ.1

-Demi! - krzyknęłam i weszłam do pokoju przyjaciółki.
-Co się stało? - spytała przejęta.
-Jak to co? - zaczęłam płakać. - Zostawił mnie. - rzuciłam się na jej miękkie łóżko i wyłam już na dobre.
-Ej, skarbie .. - pogłaskała mnie po głowie.
-Powiedział, że to i tak nie ma sensu, bo ja jestem taka, a nie inna. - popatrzyłam na przyjaciółkę zapłakanymi oczyma. - Co jest ze mną nie tak? - spytałam.
-To z nim jest coś nie w porządku, a nie z Tobą. - usłyszałam jakiś męski głos.
-Kto to? - przetarłam łzy i spytałam Demi.
-Niall. - powiedziała.
Popatrzyłam na jej laptopa, a tam ujrzałam przyjaciela Demi, który zajadał się chyba chipsami.
-Słyszałeś wszystko? - zadałam bezsensowne pytanie.
-Yhym. I mówię Ci, nie przejmuj się nim, nie wiedział co traci.
-Ja chyba oszaleję! Czy Ty chociaż raz nie możesz być sama?! - krzyknęłam i bez słowa wyszłam z domu przyjaciółki. Byłam wściekła, że nie mogę z nią nigdy porozmawiać sam na sam, gdy tego potrzebuję.


oczami Nialla

-Przepraszam za nią. Ona nigdy się tak nie zachowuje. - wiedziałem, że Demi była przejęta wybuchowym zachowaniem swojej przyjaciółki.
-Nie ma za co. To ja przepraszam, nie powinienem się wtrącac. To są wasze sprawy. - podrapałem się po głowie. Było mi po prostu głupio.
-Ona tak czasami ma, gdy jest zła. - posmutniała.
-A co się stało dokładnie? - spytałem.
-Sam słyszałeś tyle co ja. Ten kretyn ją rzucił. Jestem pewna, że nie dlatego, że to jej wina, tylko dlatego, że ma już inną. - widziałem, że była wściekła. - Nie daruję mu tego.
-Demi, spokojnie. No naprawdę to kawał drania.
-Nie wiem jak jej pomóc. - była strasznie przejęta złamanym sercem swojej przyjaciółki. - Alice niby jest twarda, a jak przyjdzie co do czego to płacze jak małe dziecko.
-Może ja będę mógł jakoś pomóc?
-Proszę Cię Niall, już wystarczająco dużo zrobiłeś ...
-Tsa ... - spuściłem wzrok.

oczami Alice

Po dwóch godzinach bezsensownego chodzenia po mieście postanowiłam wrócić do przyjaciółki i przeprosić ją oraz Nialla za moje zachowanie. Nie potrzebnie tak wybuchłam, ale czasami to jest po prostu silniejsze ode mnie.
Otworzyłam jej dom kluczami (Demi bardzo mi ufała i jako jedyna posiadałam klucze do jej mieszkania) i weszłam na górę do pokoju przyjaciółki.
-Hej ... - powiedziałam ze wstydem.
-Cześć. - uśmiechnęła się promiennie i wstała od biurka.
-Przepraszam, że tak wybuchłam, naprawdę nie chciałam. - przytuliłam się do niej.
-Rozumiem Cię. - pogładziła mnie po plecach. - I on naprawdę nie jest Ciebie warty. Jesteś wspaniałą dziewczyną, uwierz w końcu w siebie. - złapała mnie za barki i popatrzyła głęboko w oczy.
-Jest jeszcze Niall na skype? - spytałam.
-Nie, poszedł na próbę, a co? - poruszyła śmiesznie brwiami. - Podoba Ci się?
-Nie, ale wypadałoby go przeprosić.
-Napisz mu wiadomość, pewnie się ucieszy. - złapała mnie za rękę i posadziła na krześle przy biurku.
Nie wiedziałam od czego zacząć. Na co dzień uczyłam się w ostatniej klasie liceum i pracowałam w jednej z gazet w LA. Z Demi przyjaźniłyśmy się od trzech lat, mimo że byłam od niej młodsza o rok.
-Czemu nic nie piszesz? - spytała przyjaciółka.
-Nie wiem ...
-To może ja napiszę w Twoim imieniu? - zaproponowała.
-Nie, sama to zrobię. - uśmiechnęłam się.
Zaczęłam pisać:
"Drogi Niallu,
Nie chciałam tak się zachować, wiem, że pokazałam się w tym momencie od najgorszej strony. Trzeba przyznać, zachowałam się jak wariatka. Mamy wspólną przyjaciółkę i nie chciałabym mieć z Tobą żadnych zatarczek, ani nic z tych rzeczy. Mam nadzieję, że nie będziesz chował długo do mnie urazy.
Alice."

-No widzisz, dałaś radę. - powiedziała Demi, ale ja wahałam się wcisnąć enter. - No wysyłaj! - poganiała przyjaciółka.
-A jak pomyśli, że jestem jakąś idiotką? - spytałam.
-Weź mnie nie denerwuj tylko wciskaj ten enter. Niall taki nie jest. To porządny gość i świetny materiał na chłopaka.
-Jeżeli tak to dlaczego z nim nie jesteś? - popatrzyłam w jej brązowe oczy.
-Bo ja do niego nic nie czuję. - uśmiechnęła się szczerze. - Może Wy powinniście coś ten ... no .. - zaśmiała się, a ja dałam jej kuksańca w bok.
-Nie denerwuj mnie. - wcisnęłam enter i moja wiadomość została wysłana. - Ja nie chcę się z nim kłócić z Twojego powodu. - uśmiechnęłam się.
-Dobra, dobra. - walnęła mnie poduszką. Oddałam jej tym samym i oczywiście jak zwykle zaczęła się bitwa na poduszki.

środa, 17 października 2012

MOJE DROGIE CZYTELNICZKI/DRODZY CZYTELNICY!

Jak Wam przekazała @Karolajna_ byłam w szpitalu. Musiałam tam leżeć od czwartku po południu aż do wczoraj. Wyszłabym dopiero dziś, ale ja jestem w gorącej wodzie kąpana i zrobiłam awanturę Pani Ordynator (którą w tym momencie serdecznie pozdrawiam)  o to, że nie chce mnie wypisać, mimo tego że wszystkie wyniki mam w porządku, tylko kuleję. Może zbyt pochopnie zareagowałam  ale uwierzcie mi, że nie chciało mi się spędzać kolejnej nocy w szpitalu, bez telewizji a tym bardziej bez internetu, nawet nie mogłam mieć tam laptopa, żeby oglądać filmy! - to jest wręcz chore! Oczywiście mama jest na mnie zła, ale powoli jej przechodzi :) A co mi się stało? Biegłam w szkole na 900 metrów (wiem, dziwny dystans, w szpitalu taki rehabilitant cały czas przeżywał, dlaczego nie biegłyśmy na 1000 tylko na 900) Pod koniec zaczęło mi się kręcić w głowie, a jak stanęłam to zrobiło mi się czarno przed oczami. Potem jak już leżałam u Pani Pielęgniarki zaczęłam tracić czucie w rękach i w nogach. Zabrała mnie karetka, musieli mnie wynosić na noszach ze szkoły, bo nie umiałam nawet stać ... Wyobraźcie sobie jakie to musi być okropne, gdy widzisz swoje nogi, ale kompletnie ich nie czujesz ... Moja mama była ze mną, za co jestem jej ogromnie wdzięczna, bo gdyby nie ona, nie wiem co bym zrobiła. W szpitalu w moim mieście nic mi nie zrobili, przewieźli mnie do innego, oddalonego o ok. 22 kilometry. Leżałam na sali sama aż do poniedziałku, potem przyszła jakaś dziewczyna, niby z nią rozmawiałam, ale było widać, że jest patologiczna. Oczywiście nic do takich ludzi nie mam, ale widziałam, że nie umiemy znaleźć wspólnego tematu. W piątek mama kupiła mi książkę, którą miałam sobie kupić już dawno, dawno temu. Miała 761 stron i przeczytałam ją w 4 dni. Czy czuję już ręce i nogi? W rękach odzyskałam czucie w czwartek wieczorem, tuż po podaniu kroplówki. Abym poczuła nogi, potrzebowałam więcej czasu. Dopiero w piątek po południu postawiłam pierwsze kroki, ale nie sama, tylko z pomocą pielęgniarki. Potem chodziłam już właśnie z którąś z pielęgniarek, nie musiałam jeździć na wózku. Uwierzcie mi, że to nie jest nic fajnego. W nocy, z piątku na sobotę, gdy szłam do toalety z jedną z pielęgniarek, ona zaproponowała mi, żebym spróbowała sama. Udało się! Byłam prze szczęśliwa  Oczywiście nie chodziłam normalnie, mój chód przypominał bardziej ruchy 70-latki, ale ważne, że chodziłam  W poniedziałek chodziłam w miarę normalnie, ale musiałam zostać, bo Pani Ordynator powiedziała, że muszę mieć jeszcze tomografię głowy, a badanie było dopiero wczoraj rano. Nic ono nie wykazało, oprócz tego, że jestem zdrowa. Chociaż nadal nikt nie wie co mi było i to mnie trochę martwi. Na razie chodzę już normalnie, boli mnie tylko prawe kolano i prawy palec u nogi. Mam nadzieję, że nie długo to minie i wszystko wróci do normy. 
Kiedy będą nowe imaginy? Nie wiem kochani. Chcę, aby było to jak najszybciej, ale muszę się oszczędzać i praktycznie non stop leżę. No teraz jestem na kompie, mam nadzieję, że nie długo odzyskam laptopa, bo mama mi zabrała od niego kabel zasilający, ponieważ wtedy zrobiłam tę awanturę Pani Ordynator i jest na mnie o to zła, że narobiłam jej wstydu. Nie moja wina, że Pani Ordynator zamiast ze mną rozmawiać, wypchała mnie z gabinetu. No, ale mam nadzieję  ze dodam coś w przyszłym tygodniu :)

pozdrawiam,

Wasza kissonme

sobota, 13 października 2012

WITAJCIE KOCHANI


Piszę do was w imieniu Pauliny, która wszystkich strasznie przeprasza lecz nie mogła ostatnio dodać nowego wpisu gdyż aktualnie znajduję się w szpitalu. Nie martwcie się nasza kochana Paulina już wkrótce do nas wróci. Pozdrawiam xx

@Karolajna_

sobota, 6 października 2012

UKRYTY ZWIĄZEK - CZ.6 (ostatnia!!!)


3 miesiące później

-Skąd masz numer Emmy Watson? Albo JUSTINA BIEBERA? - krzyknął.
-Robiłam z nimi wywiady. A po za tym zdobycie ich numerów nie było takie trudne. - uśmiechnęłam się i powróciłam do gotowania obiadu.
-Dużo znasz tych gwiazd. - skwitował.
-No trochę tego jest, ale to tylko dzięki pracy.
-Mam pracowitą, piękną i najukochańszą dziewczynę. - złapał mnie od tyłu Nialler i zaczął całować po szyi.
-Przestań. - zaśmiałam się i w tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. - Idź otwórz.
-Ugh.. - powiedział niezadowolony . - Harry co Ty tu robisz? - usłyszałam.
-Szukam Was wszędzie, to znaczy Alice. - odpowiedział Loczek.
Wparował do kuchni, a ja zrobiłam oczy jak pięć złotych.
-Al, musisz mi pomóc. - usiadł przy stole.
-Co? - spytałam nie odrywając się od pracy.
-Dasz mi numer swojej przyjaciółki?
-Której? - aż mi łyżka wypadła z ręki.
-Mattie.. - spuścił głowę, gdy na niego popatrzyłam.
-Po co Ci? - spytałam.
-Bo wiesz ... yy ... ostatnio na imprezie dobrze nam się gadało, no i tak sobie pomyślałem, że ... no wiesz .. - jąkał się niemiłosiernie, a ja wybuchłam śmiechem.
-Przepraszam. - starałam się przestać śmiać  ale nie mogłam. - Niall podyktuj mu numer Matts z mojego telefonu, bo mam brudne ręce. - zwróciłam się do mojego chłopaka.
Gdy Harry zapisał sobie numer mojej przyjaciółki zrobił coś, czego bym się nigdy po nim nie spodziewała. Podniósł mnie i zaczął obracać w kółko.
-Jesteś najlepsza! - wykrzyczał.
-I nie zapominaj, że jest moja. - powiedział Niall.
-Jasne. - postawił mnie na ziemię. -Uciekam, jeszcze raz dzięki! Jesteś wielka. - powiedział Harry i już go nie było.
-Siadaj, zaraz będę nakładać, a potem przecież musisz jechać do radia. - spojrzałam na zegarek.
Niall zajadał się jeszcze kurczakiem, a ja zmywałam naczynia.
-Pojedziesz ze mną? - spytał.
-A na cholerę ja Ci tam jeszcze potrzebna?
-No proszę. - pocałował mnie w usta.
-Dobrze. - jak zwykle uległam jego urokowi.
***
W radiu spotkaliśmy jeszcze Perrie, która czekała z Zaynem. Nie wchodziliśmy do kabiny gdzie był Mulat, bo nie chcieliśmy robić zamieszania.
Gdy audycja Zayna się zakończyła, przyszedł czas na mojego Niallera. Przyznam, że prezenterzy przyjęli mnie ciepło i siedziałam razem z nimi w środku, ale nie odzywałam się, gdy zaczęła się audycja.
Co mogę jeszcze powiedzieć? Wreszcie jestem szczęśliwa. Jestem z człowiekiem, który nie widzi poza mną świata, jego przyjaciele, choć z początku mnie nie lubili, wreszcie udało mi się znaleźć z nimi wspólny język, i pomimo tego co mi zrobili, wybaczyłam im to, bo każdy popełnia błędy i każdemu należy dać drugą szansę.

piątek, 5 października 2012

UKRYTY ZWIĄZEK - CZ.5


-Przyjdziesz dziś? - spytał Nialler.
-Nie chcę Wam psuć atmosfery. Lepiej będzie beze mnie. - powiedziałam.
-Oni chcą żebyś przyszła. - naciskał mnie coraz bardziej. - Jeżeli Ci się nie będzie podobało wyjdziemy, obiecuję.
-Dobrze. - zgodziłam się w końcu.
-Wyślę Ci smsem adres Eleanor, spotkamy się na miejscu. - powiedział.
-Dobra, teraz wracam do pracy. Kocham Cię. - nacisnęłam czerwoną, dotykową słuchawkę w moim Iphone'ie i wróciłam do pisanego artykułu.
Pracowałam w redakcji już w ostatniej klasie liceum, dzięki temu, że chodziłam już kilka ładnych lat na zajęcia dziennikarskie. Dzięki temu trafiłam do najlepszej uczelni dziennikarskiej w Londynie.
Z Niallem postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. Zapewnił mnie, że już nigdy tak nie postąpi, a ja nie mogłam ot tak powiedzieć mu spadaj, bo naprawdę go kochałam.
Około 18 pojechałam do swojego domu, aby się przebrać  Założyłam beżowe rurki, białą bokserkę i czarną marynarkę. Miałam dylemat między beżowymi szpilkami, a białymi conversami. Wybrałam tę druga opcję, bo moje nogi były straszne poobdzierane od szpilek, bo codziennie w nich chodziłam po kilkanaście godzin.
Chwilę po 20 byłam pod wskazanym adresem. Widziałam samochód Niallera, więc nie musiałam się bać  że będę tam sama. Zamknęłam samochód i zadzwoniłam do drzwi. Po chwili przede mną stała Eleanor, która zaczęła ściskać mnie od progu i zapraszać do środka. Zdjęłam buty i poszłam do salonu. Byli tam chłopacy, Danielle i Perrie.
-Cześć. - przywitali się. Ich głosy brzmiały dość wesoło.
-Hej. - odpowiedziałam, ale trzymałam ich z dystansem.
Usiadłam koło Nialla i wszyscy byli skupieni na mnie.
-Coś ze mną nie tak? - przerwałam krępującą ciszę.
-Dobra ja zacznę. - odezwała się Danielle. - Chcielibyśmy oficjalnie Cię przeprosić  Naprawdę jest nam głupio. Nie chcieliśmy Cię tak potraktować, po prostu to samo tak wyszło.
-Nie no spoko. - odparłam.
-Między nami wszystko okej? - upewniła się szatynka.
-Będę szczera, robię to tylko dlatego, że jesteście przyjaciółmi Nialla, bo to co zrobiliście było podłe. Przyjaźnić to się nie będziemy, po prostu będę was tolerować. - powiedziałam, a Niall kopnął mnie pod stołem.
-Rozumiemy. - powiedzieli.
-Dobra już nie bądźmy tacy sztywni, tylko jedzmy, śmiejmy się, cokolwiek. - odpuściłam trochę.
Muszę przyznać  że wieczór nie był taki zły, było miło, ale nadal w środku siedziało we mnie to, co zrobili ... Takich rzeczy nie da się tak łatwo zapomnieć.

czwartek, 4 października 2012

UKRYTY ZWIĄZEK - CZ.4


miesiąc później

Od jakiegoś tygodnia cały czas próbuje się skontaktować ze mną Harry, Louis i cała ich reszta. Niall też do mnie dzwonił od samego zerwania, ale nie odbierałam. W domu udawałam, że mnie nie ma, nawet pojechał do moich rodziców, którzy potem zasypali mnie stertą pytań co to za jeden.
Przyszłam do redakcji, przywitałam się z szefową, sekretarką oraz z innymi, których spotkałam po drodze i poszłam do swojego biura. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam tam Harrego i Liama.
-Co Wy tu robicie? Kto Was wpuścił? - spytałam zdziwiona.
-To teraz nieważne. Za nim mi przerwiesz to weź mnie posłuchaj. - zaczął Loczek.
-Pospiesz się, bo mam dużo pracy.
-Masz rację, to był nasz pomysł, no w sumie to mój, żebyście zerwali i wpadłem na ten fotomontaż. Nie wiem dlaczego tak zrobiliśmy. Chyba wszyscy mieliśmy za złe, że tak długo ukrywaliście ten związek i głównie winiliśmy Ciebie, że to Ty zabraniałaś Niallowi mówić o czymkolwiek, ale on nam wszystko wyjaśnił i teraz się do Nas nie odzywa i chce odejść z zespołu.
-I co ja mam do tego? - podniosłam jedną brew do góry.
-Jak to co? Wróć do niego. - powiedział Liam.
-Nie. Posłuchajcie to wy się w to wpakowaliście. Nie wiem jak to odkręcicie, ale nie chcę być z kimś sławnym, to zbyt duży stres. - włączyłam swojego laptopa.
-Alice błagam Cię. Mam Cię prosić na kolanach, żebyś mi wybaczyła? - spojrzał na mnie Harry.
-Ja postanowiłam. Na was chyba już czas.
-Gdybyś naprawdę kochała Nialla wróciłabyś do niego. - powiedział z pogardą.
-Wiesz co? Gówno o mnie wiesz. Powiedziałabym Ci brzydko, ale nie będę zniżała się do Twojego poziomu inteligencji i po prostu Cię wyproszę. - otworzyłam na oścież drzwi, na znak, aby wyszedł.
Liam posłał mi proszące spojrzenie, ale zignorowałam je. Wyszli, a ja zostałam sama ze swoimi rozmyśleniami. Usiadłam przy biurku i patrzyłam w okno. Myślałam o Niallu i strasznie za nim tęskniłam. Może powinnam do niego zadzwonić? Po dłuższym zastanowieniu wybrałam jego numer.
-Alice?! Boże, co się stało, że dzwonisz? - spytał zszokowany.
-Nie cieszysz się? - posmutniałam.
-Jasne, że się cieszę! Co u Ciebie?
-Może być, ale Ty mi lepiej powiedz jak Ty się czujesz?
Zignorowałam jego pytanie.
-Możemy się spotkać?
-Kiedy? - spytał.
-Nawet teraz. Możesz przyjechać do mnie do pracy?
-Jasne, do godziny będę. - powiedział i rozłączył się.
Ta godzina była dla mnie jak cała doba. Gdy przyszedł widziałam, że trochę schudł, był przygaśnięty.
-Siadaj. - wskazałam mu miejsce na przeciwko siebie. - Chcesz coś do picia? - spytałam.
-Nie. O czym chciałaś porozmawiać?
-Był u mnie Harry z Liamem.
-Nie mów mi o nich, nie chcę ich znać. - odpowiedział.
-Posłuchaj mnie. To są Twoi przyjaciele, nie powinieneś ich odtrącać. Oni chcieli dobrze.
-Co chcieli dobrze? Że straciłem Ciebie? Najważniejszą osobę w życiu? Proszę Cię nie broń ich. Wiem, że masz złote serce, ale nie tym razem. Oni po prostu przeszli samych siebie. Nie spodziewałem się tego najbardziej po Liamie. Zawiodłem się na nim i to nawet nie wiesz jak bardzo. - spuścił wzrok.
-Nie rób tego dla nich, zrób to dla fanek, które Cię kochają. Zobaczysz, że pewnego dnia znajdziesz dziewczynę, którą pokochasz ze wzajemnością i która spełni wymagania Twoich przyjaciół. - złapałam go za rękę.
-Zrozum, że ja kocham Ciebie i nie obchodzi mnie ich zdanie. Zacznijmy od nowa, błagam Cię. - klęknął przy mnie.
-Wstań. - zaśmiałam się.
-Nie, dopóki mi nie wybaczysz.
-Przestań. - odwróciłam od niego wzrok.
-Al. - złapał mnie za policzek i przysunął się bliżej do mnie. Pocałował mnie niepewnie, ale gdy oddałam pocałunek ożywił się. Nagle ktoś nam przerwał.
-Liama i Harrego pozbyłaś się szybko, z nami nie pójdzie tak łatwo. - oderwaliśmy się od siebie. Do mojego biura weszli Lou i Zayn.
-Yyy... Nas tu nie było. - wyszli zanim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć  Razem z Niallem wybuchliśmy ogromnym śmiechem.
-To co idziemy na jakiś lunch? - spytał Blondyn.
-Czemu nie? - uśmiechnęłam się do niego i poczochrałam po jego czuprynie.
----------------
Miałam dodać jutro, ale nie mogłam wytrzymać :D Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)

kissonme

xx