sobota, 20 października 2012

PRZYJACIEL PRZYJACIÓŁKI - CZ.2


-Demi! - weszłam do domu przyjaciółki jak zwykle bez pukania. - Demi! - wołałam i nie mogłam jej znaleźć,  a drzwi były otwarte. - Demi do cholery! - weszłam do jej pokoju i zamarłam. Siedziała tam z Niallem i z czegoś się śmiali. - O. Przepraszam. - zamknęłam drzwi. Jesteś cholerną idiotką Al, skarciłam się.
-Alice! - przyjaciółka otworzyła drzwi i uśmiechała się od ucha do ucha.
-Demi! - krzyknęłam niepewnie.
-Gdzie Ty idziesz? Właśnie czekałam aż przyjdziesz. Niall bardzo chciał Cię poznać  - wzięła mnie za rękę, a ja tylko się głupio uśmiechnęłam. - Nialler poznaj Alice, Al to jest właśnie mój przyjaciel Niall.
-Cześć. - podałam mu niepewnie rękę i uśmiechnęłam.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedział.
Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jestem w starych dresach, z rozciągniętą bluzą i z kapturem na głowie.
-O matko... - schowałam głowę w dłoniach.
-Naprawdę wyglądasz niesamowicie. - uśmiechnął się pokazując rządek białych zębów. Jego aparat był prawie niewidoczny.
-Tak szczególnie bez makijażu. - powiedziałam szeptem. - To co? Nie będę Wam przeszkadzać  Na razie. - pokierowałam się w stronę drzwi.
-Zostań z nami, będzie nam raźniej. - zachęcała przyjaciółka.
-Nie, bo wiesz ... yyy no bo ja przyszłam tylko po cukier, bo ten ... piekę ciasto. - wypaliłam.
-Serio? Jakie? - zapalił się Niall.
-Yyy ... - przeleciałam w myślach jakie mogłabym ewentualnie zrobić ciasto. - Bananowe! - odparłam.
-No może przyjdziemy i Ci pomożemy? - zaproponował Nialler.
-Nie, nie. Mam straszny bałagan. Jak upiekę to przyjdę i Wam przyniosę. - uśmiechnęłam się. - Wezmę sobie sama z szafki cukier. - uśmiechnęłam się do Demi i wyszłam szybko z jej pokoju. Czułam, że moja blada skóra robi się czerwona.
-Alice! - szarpnęła mnie przyjaciółka.
-Co? - szepnęłam, gdy byłyśmy już na dole.
-Jak Ty się zachowujesz? Nie widzisz, że mu się spodobałaś? Co Ty odwalasz? - zarzuciła mnie pretensjami.
-Przestań. Normalnie się zachowuję, robisz z igły widły. - powiedziałam.
-Alice daj mu szansę. - zrobiła błagalną minę.
-Ty zwariowałaś, przecież my się nie znamy. - popatrzyłam w jej brązowe oczy.
-Poznasz go, proszę Cię. - zrobiła błagalną minę.
-No dobra, ale niczego Ci nie obiecuję. Idę piec to ciasto, przyjdzie potem do mnie. - uśmiechnęłam się.
-Serio robisz ciasto? - zaśmiała się.
-Nie miałam takiego zamiaru, ale muszę, bo przecież wyjdę na idiotkę.
-Przecież Ty nie masz pojęcia jak się robi ciasta.
-Udowodnię Ci, że się mylisz. - złapałam się za biodra.
-Dobra. Stawiam dziesięć dolców, że Ci nie wyjdzie.
-Zgoda. - przyjęłam wyzwanie. - Za trzy godziny u mnie. - powiedziałam. - Daj mi jeszcze ten cukier, bo nie wiem czy mam.
-Jasne, masz. - wyciągnęła z kuchennej szafki kilogram cukru. - Ale i tak nie wierzę, że uda Ci się coś upiec. - zaśmiała się.
-Zobaczysz dziesięć dolców będzie moje! - zaśmiałam się i poszłam do swojego domu, który znajdował się tuż obok. Zabrałam się za pieczenie ciasta. Znalazłam jakiś przepis w internecie i zaczęłam piec. Nie było to takie bardzo trudne jak myślałam. Po półtorej godzinie ciasto wylądowała w piekarniku, a ja zaczęłam ogarniać kuchnię. Zostało mi jeszcze piętnaście minut do wyciągnięcia ciasta, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. To na pewno nie była Demi, bo ona zawsze wchodziła bez pukania ani dzwonienia. Wytarłam ręce i poszłam otworzyć.
-Cześć, i jak tam ciasto? - przede mną stał Nialler.
-Właśnie się piecze, wejdź. - uśmiechnęłam się.
-Mmm.. jak tu ładnie pachnie. - powiedział. - Sama mieszkasz?
-No. - usiedliśmy przy stole w kuchni.
-A gdzie Twoi rodzice? - zasypywał mnie pytaniami.
-Mieszkają na drugim końcu miasta. - uśmiechnęłam się. - Na ile tu przyjechałeś? - zmieniłam temat.
-Na tydzień. I dziś wybieramy się na imprezę. Demi właśnie zaczęła się ogarnąć. - odparł.
-A to fajnie. Życzę Wam miłej zabawy. - uśmiechnęłam się.
-Nie, nie, nie. Ty idziesz z nami. - zaśmiał się.
-Aha, spoko. - zawtórowałam mu. - Ciasto chyba już gotowe, poczekaj wyciągnę i spróbujesz. - wzięłam rękawice i powoli wyciągnęłam blachę z piekarnika. Zapach jeszcze bardziej rozniósł się po całym domów.
-Próbuj. - ukroiłam kawałek i postawiłam mu pod nos. - Tylko uważaj, bo to moje pierwsze ciasto.
-Pierwsze, pierwsze? - zrobił wielkie oczy.
-Pierwsze, pierwsze. - odpowiedziałam.
Spróbował i chyba mu smakowało.
-Pyszne, chcę jeszcze! - powiedział i dał i pusty talerz.
-Masz. - zaśmiałam się.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i Niall poszedł do domu Demi. No to teraz zaczynam szykować się na imprezę.

2 komentarze: