niedziela, 4 listopada 2012

PRZYJACIEL PRZYJACIÓŁKI - CZ.5 (OSTATNIA!!!)


Irlandia była przepiękna. Nie wiem dlaczego nigdy się tu nie wybrałam. Zachwycałam się widokiem z okna, gdy nagle poczułam wibracje w swoim telefonie.
-Słucham?
-I jak doleciałaś? Jak wrażenia? Jak mieszkanie? - zasypała mnie pytaniami Demi.
-Yy. Tak doleciałam, wrażenia są świetne i mieszkanie nie najgorsze. - rozglądnęłam się po moim nowym domu.
-To świetnie. I w ogóle nie uwierzysz! Okazało się, że mieszkasz niedaleko rodziców Niallera.
-Tak? - spytałam smętnie. - To super. - udawałam zadowoloną.
-No, Niall leci do nich, więc może się spotkacie, co?
-Demi, proszę Cię. Teraz nie będę miała czasu, wiesz dobrze o tym. - próbowałam się wymigać od spotkania z nim.
-Powiedz mi co się wtedy wydarzyło? Od tej imprezy zachowujecie się dziwnie wobec siebie. - naciskała, a ja czułam, że nie mogę nadal jej okłamywać.
-Spaliśmy ze sobą, zadowolona?
-Zadowolona. - powtórzyła po mnie. - Szkoda, że nie powiedziałaś mi tego od razu tylko musiałam to od Ciebie wyciągać  - była zła. - I wiesz co? Niall mi powiedział i cholernie mu na Tobie zależało, chciał pogadać  ale jak mi się nie przyznałaś uznał, że to on był dla Ciebie przygodą, a nie jak myślisz, Ty dla niego. Zastanów się co robisz, bo zabawa w kotka i myszkę jest nudna. - powiedziała mi prawdę, która cholernie mnie zabolała.
-Nie mogłaś powiedzieć od razu, że wiesz, tylko musiałaś wypytywać  Kto tu się bawi w kotka i myszkę? - odbiłam piłeczkę.
-Jesteśmy przyjaciółkami, myślałam, że nie ukrywamy przed sobą niczego..
-Po prostu nie byłam gotowa by Ci to powiedzieć, okej? - odetchnęłam głęboko.
-Zadzwoń jak uporasz się ze swoimi uczuciami. - powiedziała i się rozłączyła.
Rzuciłam telefon na łóżko. Byłam wściekła na siebie, na Demi, na Nialla. Zachował się okropnie, ale ja też nie byłam fair..

kilka dni później

-Przepraszam. - powiedziałam od razu, gdy Demi odebrała telefon.
-No już dobrze. - słyszałam jej śmiech. Tak bardzo mi jej brakowało. - Lepiej opowiedz jak tam w pracy.
-Świetnie, ale na razie odpowiadam na jakieś listy. Chciałabym iść w teren, poznać sławnych ludzi. - rozmarzyłam się. - No chociaż jedną już znam. - dodałam ze śmiechem.
-Tak? - udawała zdziwienie. - Kogo?
-Nie wiem czy znasz. Wiesz to moja najlepsza przyjaciółka, mieszkałyśmy koło siebie, teraz ona jest w LA, ogólnie to śpiewa. To jak kojarzysz? - wybuchłam śmiechem.
-Niee. - zawtórowała mi.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Czekaj, otworzę. - powiedziałam do słuchawki.
-Chwila!- wydarła się. - Zanim to zrobisz musisz coś wiedzieć.
-No..? - spytałam.
-Bo ja podałam Niallowi Twój adres i on chce zacząć waszą znajomość na nowo. Proszę nie krzycz. - powiedziała z prędkością karabinu.
-I że niby teraz to on dzwoni? - zaśmiałam się.
-No.
-Dobra, to kończę. Zadzwonię później. - uśmiechnęłam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Podeszłam do drzwi, przez judasz zobaczyłam, że to naprawdę był Niall.
-Cześć. - otworzyłam i uśmiechnęłam się.
-Hej. - podał mi różę, którą trzymał w ręku.
-Wejdź. - zaprosiłam go do środka.
-Ładnie tu masz. - uśmiechnął się.
-Dziękuję. Co robisz w Irlandii?
-Mam jeszcze trochę wolnego i przyjechałem do rodziców. - uśmiechnął się ukazując rządek swoich zębów. -Wiesz, bo ja tak sobie pomyślałem, że ... No nasza znajomość nie zaczęła się fajnie, więc może ... Może .. dałabyś zaprosić się na lunch?
-Dzisiaj?
-Czemu nie? - uśmiechnął się.
-Czy Ty nie proponujesz mi przypadkiem randki? - zaśmiałam się.
-A jeżeli tak, to zgodzisz się na nią pójść? - jego oczy zabłyszczały.
-Chyba nie mam nic do stracenia.
-No nie masz. Za to masz do zyskania. - poruszył śmiesznie brwiami.
-Co takiego? - uśmiechnęłam się.
-Takiego świetnego chłopaka jak ja.
-Jesteś bardzo skromny Horan. Nie gadaj już tyle tylko chodźmy na ten lunch, to znaczy randkę. Głodna jestem. - zaśmiałam się.
On nic nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Czy to nie powinno być po randce, kiedy odprowadzi mnie do domu? Eh, nie ważne, my zawsze robimy wszystko odwrotnie.

4 komentarze: