piątek, 25 maja 2012
MAMA - CZĘŚĆ 2
Obudziły mnie promienie słoneczne. Chcąc obrócić się na drugi bok spostrzegłam, że nie jestem sama. Niall uśmiechał się do mnie i bawił się moimi włosami.
-Co Ty tu robisz? - spytałam kładąc się na poduszkę i zamykając ze zmęczenia oczy.
-Przyszedłem do Ciebie. Strasznie słodko wyglądasz, gdy śpisz. - zaśmiał się.
-Nie gniewasz się na mnie? - spytałam podpierając się na łokciach i ostatnimi siłami otwierając oczy.
-No co Ty głuptasie. - pocałował mnie w czubek nosa. -Jeżeli nie chcesz, nie polecimy.
-Wiesz, zmieniłam zdanie. Polećmy, chyba Twoja mama mnie nie zje. - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Jesteś tego pewna?
-Ja nigdy niczego nie jestem pewna. Raz się żyje, to kiedy mamy ten lot? - spytałam.
-Jak chcesz możemy lecieć nawet dziś.
-To weź zamów bilety. Laptopa zostawiłam w samochodzie. Poszukaj kluczyków, nie mam pojęcia gdzie je położyłam.
-Czyli będę ich szukał przez najbliższy rok. - zaśmiał się.
-Powinny być w torebce. - powiedziałam i przykryłam się kołdrą.
-Dobra są, zaraz wracam.
-Yhym .
Po kilku minutach Niall był z powrotem.
-Co tak długo?
-Rozmawiałem z Twoją mamą chwilę.
-Aha. - powiedziałam. - To zamawiaj te bilety.
-Hasło jakie masz?
-Dobrze wiesz.
-Nie wiem. - znowu zaczął się śmiać.
-Daj to. - wpisałam po kolei litery i cyfry.
-Czemu mi nie powiedziałaś? - spytał.
-I tak nie zapamiętasz. - powiedziałam.
-O masz mnie na tapecie. - znowu w jego głosie usłyszałam zaskoczenie.
-Zawsze ciebie mam matołku. - poczochrałam jego blond włosy.
-Oh jakie to słodkie. - do pokoju weszła Mattie.
-Idę się ogarnąć, bo nie mam co liczyć na to, że przy was pośpię. - powiedziałam i podrapałam się po głowie.
Poszłam do swojej łazienki i zaczęłam poranną toaletę. Potem oczywiście nie odbyło się bez zastanawiania się co Alice dzisiaj założy.
-Mogą być dziś wieczorem? - spytał zamyślony Niall.
-Ale co? - jak zwykle nie ogarniałam.
-No czy dziś wieczorem możemy lecieć?
-A no yy no tak. - powiedziałam. - To na ile Ty chcesz tam polecieć?
-Na tydzień? - odpowiedział mi pytaniem.
-Co na to chłopcy? Nie macie jakiś koncertów, wywiadów?
-Jak zwykle zapominasz, że mamy cały tydzień wolny. A mi marudzisz, że mam słabą pamięć.
-Oh nie ważne. - zaśmiałam się. - Mattie pomożesz mi się pakować?
-Jasne, może nie weźmiesz ze sobą pięciu walizek. - wybuchła śmiechem.
-Bardzo śmieszne, doprawdy. - zawtórowałam jej.
Po godzinie, byłam spakowana w dwie walizki.
-Aż tyle Ci tego trzeba? - zapytał z politowaniem Niall.
-Uwierz mi, że gdyby nie ja, wzięła by ze 4 walizki. - poklepała go po ramieniu Mattie.
-Jak Ci się coś nie podoba, to możemy nie lecieć wcale. - lekko się wkurzyłam.
-Nic już nie mówię. - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. - Chodź jedziemy do mnie, spakuje się i któryś z chłopaków nas odwiezie na lotnisko.
-Dobra Horan. Ale weź walizki, ciężkie są. - powiedziałam i pokierowałam się na dół. - Maamoo!!
-Co się tak drzesz? - spytała rodzicielka.
-Lecę z Niallem do Irlandii dzisiaj.
-Już dziś? - zrobiła wielkie oczy.
-No, bo później nie będzie kiedy.
-Dobra, ale uważajcie tam na siebie dzieciaki. - powiedziała i mnie przytuliła, a potem mojego chłopaka.
Pojechaliśmy do domu, Niall się spakował i mieliśmy jeszcze jakieś dwie godziny. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Czas wlókł się nie miłosiernie.
-Dobra Al idziemy! - usłyszałam głos Harolda.
-Okej. - wstałam z kanapy i podeszłam do wszystkich, aby się pożegnać. Mattie jechała z nami i przez całą drogę się śmiała. Na miejscu pożegnaliśmy się w dwójką zakochanych i poszliśmy na odprawę. W samolocie strasznie się wierciłam. Nie mogłam sobie miejsca znaleźć.
-Zadzwoniłeś do mamy, że przylecimy? - spytałam zdenerwowana.
-Nie, zrobimy jej niespodziankę.
-A jak jej się nie spodoba, że ze mną przyleciałeś?
-Od dawna suszy mi głowę, że chce Cię poznać, bo widziała Cię tylko w gazetach. Więc proszę Cię, nie denerwuj się.
-Spokojna przecież jestem.
-Widzę właśnie. - zaśmiał się i mnie pocałował.
Lot minął nam nawet szybko. Gdy byliśmy już pod drzwiami rodzinnego domu mojego chłopaka, czułam się dziwnie. Chyba nerwy mnie zjadały ... Niall trzymał moje dwie walizki i swoją torbę. Wyglądał przekomicznie. Gdy zadzwoniliśmy dzwonkiem czułam, że nie ma odwrotu. Nagle w drzwiach pojawiła się kobieta w średnim wieku. Od razu przytuliła Nialla, a ja stałam z boku. Widziałam jacy oboje byli szczęśliwi. Weszliśmy do środka.
-Mamo poznaj to jest moja dziewczyna Alice. - powiedział, a ja nieśmiało wyciągnęłam rękę w jej stronę. Kobieta przytuliła mnie jak swoją własną córkę, a ja się uśmiechnęłam.
-To co zjecie dzieciaki?
-Wszystko co podasz, mamo. - odpowiedział Niall, a ja się zaśmiałam.
-Idźcie do salonu, a ja tu wszystko przygotuję.
Jak kazała, tak zrobiliśmy. Później Pani Horan zasypała mnie różnymi pytaniami. Powoli przełamałam się i rozluźniłam.
-Tak się cieszę, że Cię poznałam. Lepszej synowej wyśnić nie mogłam. - zaśmiała się. - A teraz idźcie spać, jesteście pewnie zmęczeni. - powiedziała.
Gdy byliśmy już w pokoju Niallera opadliśmy zmęczeni na łóżko.
-I było aż tak źle? - spytał.
-Nie, było cudownie. - powiedziałam i przytuliłam się do swojego mężczyzny .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz