piątek, 25 maja 2012

NIALL - CZĘŚĆ PIERWSZA


-Jesteś beznadziejna! Nie wiem jak ja mogę z tobą być! - krzyknął mi prosto w twarz zdenerwowany Niall.
-Co proszę?! To ja nie wiem jak JA z TOBĄ wytrzymuję tyle czasu! Chyba ślepa jestem! - krzyczałam w między czasie pakując swoje walizki.
Ostatnimi czasy takie słowa w naszym domu padały bardzo często. Wcześniej sądziłam, że to się już nigdy nie powtórzy, lecz po kilku już razach, teraz mówię dość.
-Co robisz? - spytał spokojniejszym tonem.
-Odchodzę. - powiedziałam też uspokojona.
-Przestań Alice. Przecież to nie pierwsza nasza kłótnia i nie ostania. - powiedział.
-Mylisz się. Więcej nie będę psuła sobie nerwów. - zapięłam walizkę. - Po resztę rzeczy wrócę za jakiś czas. Jak będą Ci bardzo przeszkadzały wywieź je do Mattie.
-To gdzie się wyprowadzisz jak nie do niej?
-Nie Twój interes. - ściągnęłam torbę z naszego dotychczas łóżka i zeszłam po schodach w moich szpilkach. Nawet nie zdążyłam się przebrać po egzaminach ...
Wsiadłam do mojego Jaguara i ruszyłam z piskiem opon. Niall jechał za mną. Po jakieś godzinie zgubiłam go, albo raczej on mnie, ale z resztą nie ważne. Pojechałam na lotnisko. Wykupiłam pierwszy lepszy lot do Hiszpanii. Czemu właśnie tam? A to dlatego, że mieszkał tam mój stary przyjaciel Patrick. Przeprowadził się, bo znalazł tam miłość swojego życia. Zadzwoniłam do Mattie, która wcześniej próbowała się ze mną skontaktować.
-Słyszałam o wszystkim! Gdzie jesteś? Przyjedź do mnie, jakoś Ci z Harrym pomożemy. A po za tym pewnie się pogodzicie. - powiedziała moja optymistyczna przyjaciółka.
-Nie martw się o mnie. Wyjeżdżam na kilka dni. Nie gniewaj się, nic sobie nie zrobię. Kocham Cię. -  powiedziałam i się rozłączyłam. Do odlotu miałam jakieś 2 godziny, więc ruszyłam na odprawę. Gdy siedziałam w samolocie, ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, a dziewczyna która siedziała obok mnie spytała:
-Czy Ty jesteś dziewczyną Nialla Horana?
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć, więc zbyłam ją milczeniem.
Włożyłam słuchawki w uszy i po prostu zasnęłam. Po kilku godzinach wylądowałam. Adres Patricka znałam, bo byłam u niego nie raz. Czułam się strasznie, wszystko mnie bolało, moja sukienka była nie wygodna, a o butach nie wspomnę .. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do jednorodzinnego domu przyjaciela. Gdy zobaczył mnie w drzwiach rzucił się mnie i trzymał tak przez kilka minut.
-W mediach aż huczą o was! - krzyknął.
-Co ?!
-No, że Niall Cię szuka i że nikt nie wie gdzie jesteś i że jak Cię ktoś zobaczy ma dać znać.
-Cholera! Jak on się dowie, że poleciałam do Hiszpanii to przecież będzie wiedział, że jestem u Ciebie, a ja chcę być teraz sama!
-Spokojnie nie wydam Cię. Zostaniesz tutaj na jak długo zechcesz i nikt nie będzie o tym wiedział.
-Kochany jesteś. - uśmiechnęłam się do przyjaciela i poczochrałam jego bujne, czarne włosy. - Czyli przez najbliższe kilka dni, będę ukrywała się w Twoim domu. - uśmiechnęłam się.
Patrick zaprosił mnie do środka. Zrobił moją ulubioną kawę, dał ciasteczka. Znał mnie na wylot i wiedział, że robię dobrą minę do złej gry.
-O co wam tak na prawdę poszło? - poruszył ten bolesny temat.
-Od dawna się nie układało. Kłóciliśmy się o wszystko, dosłownie! W końcu powiedziałam dość, spakowałam się i jestem. - poczułam pierwsze łzy spływające po moim policzku.
-Idź się połóż, jesteś zmęczona. - powiedział przyjaciel i zaprowadził do pokoju gościnnego.
Położyłam się na miękkie łóżko i podkuliłam nogi. Słone łzy leciały po mojej twarzy i szyi. Zostałam sama, tak tego mi było trzeba. Musiałam pomyśleć co dalej, przecież nie będę się ukrywać w nieskończoność. Ze zmęczenia nawet nic sobie nie ustaliłam tylko zasnęłam. Obudziły mnie czyjeś krzyki na dole. Gdy się dobrze rozbudziłam, rozpoznałam, że Patrick kłóci się z Niallem. Boże, wiedziałam, że to się wyda!
-Wpuść mnie, wiem, że ona tam jest. Są jej buty.
-Nie prawda. To są buty mojej dziewczyny. - odpowiedział mój przyjaciel. - A po za tym już chyba nie jesteście razem.
-Nie będę się Tobie tłumaczył. Wpuść mnie. - zażądał Niall.
-Odjedź stąd. Jej tu nie ma. - krzyknął Patrick.
-Wpuść go. - powiedziałam zrezygnowana.
Przyjaciel posłał mi spojrzenie "jesteś tego pewna?". Kiwnęłam twierdząco głową. Zostałam z Niallem sama w salonie.
-Alice wrócisz? - spytał niepewnie.
-Nie sądzę ... - zawahałam się.
-Dlaczego?
-Bo nie ma do czego.
-A ja?
-Co Ty? Wiecznie słyszę jaka jestem beznadziejna, więc po co?
-Nie jesteś, przepraszam. Przepraszam, że na Tobie wyładowywałem swój stres. Wiem, to nie jest usprawiedliwienie, ale nikt mi Ciebie nie zastąpi.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony chciałam być stanowcza, lecz z drugiej .. przecież go kocham.
-Daj mi trochę czasu, dam Ci znać. - powiedziałam i pokierowałam się w stronę pokoju, w którym będę mieszkać u Patricka. Musiałam się poważnie zastanowić ..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz