piątek, 25 maja 2012

NIALL - CZĘŚĆ 2


miesiąc później

Nie sądziłam, że pobyt u Patricka tak długo mi zajmie. Dziś postanowiłam wrócić do Londynu, w końcu muszę odebrać dyplom potwierdzający zakończenie drugiej klasy liceum. Właśnie zaczął się lipiec, a ja nie miałam planów na wakacje. Przyjaciel zawiózł mnie na lotnisko. Było mi ciężko znów z nim się rozstać, ale niestety musiałam. W Londynie odbierze mnie Mattie, która jako jedyna wie o moim powrocie. Lot zleciał mi dosyć szybko, a gdy zobaczyłam przyjaciółkę rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam. Trwałyśmy w przyjacielskim uścisku dobre kilka minut.
-To jedziemy do domu. Pewnie jesteś zmęczona. - powiedziała.
-Jeszcze musimy zahaczyć o dom Nialla, muszę wziąć swoje rzeczy.
-Nie sądzisz, że powinniście to sobie wyjaśnić?
-Mattie, tu nie ma czego wyjaśniać. Zakończyliśmy nasz związek, ja się z tym pogodziłam. - nie wiem czy chciałam okłamać ją czy samą siebie, chociaż w głębi duszy, sądziłam, że tak właśnie jest.
-Al, proszę Cię, zbyt dobrze Cię znam.
-Oj daj mi spokój, lepiej mi poopowiadaj co było jak mnie nie było. - zaśmiałam się.
Idąc, przyjaciółka opowiadała mi o różnych plotkach. Gdy wsiadłyśmy do mojego Jaguara (stał cały ten czas na lotniskowym parkingu) usiadłam za kierownicą i odpaliłam silnik.
-Wstąpmy po drodze do apteki. - powiedziała Mattie.
-Ale po co? - spytałam zdezorientowana.
-Muszę kupić test ciążowy - zagryzła wargi.
-CO !? - krzyknęłam.
-Okres mi się spóźnia już cztery tygodnie ... - jej oczy były skierowane w dół.
Nic nie powiedziałam tylko ruszyłam w drogę. Tak jak prosiła mnie przyjaciółka, pojechałyśmy do apteki, kupiłyśmy trzy testy ciążowe. Zawiozłam ją do domu z moją walizką, a sama pojechałam do Nialla, po resztę moich rzeczy. Miałam klucze, a o tej porze powinien chyba być na próbie. Przekręciłam klucz w zamku, jednak drzwi były otwarte. To oznaczało tylko jedno. Nialler jest w domu. Przełknęłam ślinę i weszłam do środka. Siedział na kanapie w salonie z chipsami w ręku i oglądał "Dwóch i pół".
-Cześć. - powiedziałam nieśmiało.
Chłopak odwrócił się do mnie i posłał mi swój piorunujący uśmiech.
-Wróciłaś .. - powiedział zaczął iść w moją stronę.
-No tak jakby .. - zmieszałam się. -Przyszłam po swoje rzeczy.
-Ale jak to, przecież miałaś to jeszcze przemyśleć, miało być dobrze ... - mówił i robił się czerwony na twarzy.
-No przemyślałam to i chcę być sama. - mówiłam ze stoickim spokojem.
-Dlaczego mi to robisz?! Spójrz ile razem byliśmy ze sobą i chcesz to wszystko zmarnować?
-Oh Niall przestań. Oboje to schrzaniliśmy, więc nie obwiniaj mnie. Nie chcę wiecznych awantur. Nie możesz uszanować mojej decyzji?
-Nie, nie mogę, bo ja Cię kocham, ale Ty jak zwykle wszystko komplikujesz. - jego głos się unosił.
-Nie to Ty wszystko utrudniasz! Nie potrafisz zrozumieć, że to koniec, definitywny. - wydarłam się.
-Zawsze jesteś taka choleryczna. Nigdy nic nie umiesz powiedzieć spokojnie! - krzyczał jeszcze głośniej.
-A Ty?! Sam nie lepszy. - odgryzłam się. - Dobra daj mi spokój. Idę się spakować i za 10 minut mnie tu nie ma. - ruszyłam w kierunku sypialni.
Poszedł za mną. Wyciągnęłam walizki, wkładałam tam rzeczy, zaczął mi je wyrzucać na podłogę.
-Przestań do cholery!
-Nie. Masz tu zostać, bo się kochamy. - powiedział i zaczął zbierać moje ciuchy i wkładał je z powrotem do szafki.
-To nic nie da. - odpowiedziałam i starałam się pakować dalej, ale ten robił mi na złość. Zaczął mi rzucać walizkami i krzyczał, że mam nie iść. Usiadłam bezradnie na łóżku i się rozpłakałam. Nie wiem dlaczego, chyba z tej bezsilności. -Okej, ale to ostatni raz. Obiecaj, że nie będziemy się kłócić. - wtuliłam się w niego.
-Masz moje słowo. - pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego i wtuliłam mocno.
-Muszę jechać jeszcze do Mattie, obiecałam jej. - wzięłam kluczki i pokierowałam się do wyjścia. Gdy byłam na schodach usłyszałam:
-Ale wrócisz?
-Oczywiście. - zaśmiałam się i pojechałam do przyjaciółki.
Gdy już u niej byłam, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Pozytywny? - spytałam.
Ona tylko pokiwała twierdząco głową. Po chwili się odezwała.
-Mimo że jestem młoda, to się cieszę, tyle nie wiem co na to Harold.
-Nie będzie aż tak źle. - poklepałam ją po ramieniu.
Zaczęłam jeść u niej ciasteczka po strasznie miałam na nie ochotę.
-Jeszcze się okaże, że Ty jesteś w ciąży. - zaśmiała się.
Policzyłam chwile i stwierdziłam, że już z dobry miesiąc jak nie więcej nie miałam miesiączki. Porwałam test ciąży, który leżał u niej na szafce i zamknęłam się w łazience. Po kilku minutach spojrzałam na wynik. Pozytywny. Otworzyłam drzwi od toalety i wpuściłam Mattie. Pokazałam jej i się załamałam.
-JEZU ! BĘDZIEMY MIEĆ DZIECI !! JEZU !! - darła się jak nienormalna.
-Chodź jedziemy do szpitala na USG, żeby się na 100 % upewnić. - pociągnęłam ją za rękę i w ciągu 15 minut byłyśmy u lekarza. Do gabinetu weszłyśmy razem. Przyjęła nas miła Pani ginekolog, której opowiedziałyśmy o testach ciążowych.
-No to która pierwsza na USG? - uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Mattie Ty idź. - powiedziałam do przyjaciółki.
Patrzyłyśmy z niecierpliwością w ekran.
-Jesteś w 4 tygodniu ciąży. - oznajmiła lekarka, a my obie popłakałyśmy się ze szczęścia.
Posłuchałyśmy bicie serduszka małego Stylesa i nadeszła kolej na mnie. Strasznie się denerwowałam. Ściskałam jak najmocniej przyjaciółkę za dłoń.
-No Ty jesteś w 6 tygodniu ciąży. - powiedziała, a z naszych oczu znowu popłynęły łzy szczęścia. Również posłuchałyśmy bicia serduszka dzidziusia i obie wracałyśmy ze zdjęciem małych Horana i Stylesa.
-Jezu jak my im to powiemy? - spytałam Mattie
-Też nie wiem.
Pojechałyśmy do niej do domu, a tam o dziwo nasi chłopacy byli razem.
-Gdzie byłyście? - spytali jednocześnie.
-Yyy noo.. ten ... - jąkałam się.
-U ginekologa. Jestem w ciąży. - wypaliła Mattie a ja zakrztusiłam się śliną.
-BOŻE! NIALL SŁYSZYSZ ! JA BĘDĘ OJCEM! - krzyknął. - Który to miesiąc?
-4 tydzień. - powiedziała śmiejąca się przyjaciółka. Harold przytulił się do jej brzuszka i zaczął rozmawiać z maleństwem. Ja natomiast usiadłam obok Nialla.
-Zazdroszczę im. Fajnie, że będą mieli dziecko.
Nic nie powiedziawszy podałam mu zdjęcie USG.
-No ładne to dziecko Stylesów. - powiedział mój chłopak.
-Kretynie to nasze dziecko. - powiedziałam.
-TY TEŻ JESTEŚ W CIĄŻY !? - aż wstał z krzesła, a Hazza patrzył na nas z niedowierzaniem, a Mattie oczywiście się śmiała.
-Tak, to 6 tydzień. - powiedziałam, a  Niall mnie wziął na ręce.
-Harry będziemy ojcami! Boże, ale super!
-No i będziemy zabierać nasze dzieci wszędzie, do wesołego miasteczka i w ogóle, co nie? - gadali jak małe dzieci.
Postanowiłyśmy pójść do salonu i nie przeszkadzać im w cudownych konwersacjach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz