poniedziałek, 28 maja 2012

SMUTEK


-Chciałabym do niego napisać. - wyznałam pewnego wieczoru Mattie.
-Ale on nie wróci. - powiedziała.
-Wiem. Ale wiesz, ja go nadal kocham, mimo że minęły już dwa lata. Jak patrzę na niego w telewizji, w internecie, jak słucham jego głosu. Tak bardzo mi go brakuje. - pierwsze łzy pociekły mi po policzkach.
-Alice, daj odejść temu uczuciu. Nie powinnaś się tym zadręczać. Powinnaś skupić się na teraźniejszości. Spotkaj się z jakimś facetem, bądź z kimś. - przytuliła mnie.
-Nie, jeszcze nie teraz. Wierzę nadal, że on wróci. Tak, wiem co o tym sądzisz, ale ja wciąż mam nadzieję ... - odpowiedziałam. - Idę się położyć, jutro jadę do babci na obiad. Mają być jeszcze moi i jego rodzice. - posmutniałam.
-Na cholerę tam Nialla rodzice?! - wydarła się.
-Nasze rodziny się przyjaźnią. - odpowiedziałam.
-Czy oni nie widzą jak on Cię skrzywdził ?! - krzyknęła.
-Myślą tylko, że to było szczeniackie uczucie i że pewnie się już pozbierałam, bo to dwa lata minęły. - powiedziałam. - Ile razy nasze rodziny się spotykały, tyle razy go nie spotkałam.
-Mam nadzieję, że tym razem też go nie spotkasz. - powiedziała. - Wiesz co o nim myślę i uwierz mi, że jak go kiedyś spotkam to mu nos przestawię. - mówiła cały czas zła.
-Dobranoc. - przytuliłam ją i poszłam do siebie.
Położyłam się na łóżku, nie płakałam już chyba dlatego, że już wiele razy wylałam swoje smutki w poduszkę. Obróciłam się w stronę okna i zasnęłam.
***
Oczywiście zaspałam. Moja babcia mieszkała godzinę drogi stąd ode mnie, pewnie jeszcze korki mnie zatrzymają więc z godziny zrobią się dwie. Rozpuściłam swoje długie włosy, wyprostowałam je. Pomalowałam się delikatnie - tak jak zawsze lubił Niall. Założyłam czarne rurki, czarną bokserkę i na to czarną marynarkę.
-Wyglądasz jakbyś szła na pogrzeb. - powiedziała Mattie. Codziennie to od niej słyszałam.
-Wiesz, że nie mam innych ciuchów. - odgryzłam się.
-Może w końcu wybierzesz się ze mną na zakupy i kupisz coś KOLOROWEGO. - ostatnie słowo bardzo zaakcentowała.
-Może. - powiedziałam i założyłam swoje czarne szpilki. - Nie wiem o której będę. Na razie. - pożegnałam się i wsiadłam do mojego czerwonego Range Rovera. Jedyne co miałam kolorowego to właśnie samochód.
Podróż minęła szybko. Ale nie odbyło się bez korków i oczywiście się spóźniłam. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi uradowana babcia.
-No gdzieś Ty dziecko była? Jak zwykle musimy czekać na Ciebie. - 'mile' mnie przywitała.
-Korki były, przepraszam. - powiedziałam.
-A co Ty masz żałobę? Co Ty tak wiecznie na czarno chodzisz? - zasypała mnie pytaniami. - Nie pamiętam kiedy widziałam Cię w jakimś kolorze.
-Daj spokój. Co na obiad? - zmieniłam temat.
-Chodź do salonu. - powiedziała. Ściągnęłam moje buty. Weszłam do salonu i zamarłam.
-Dzień Dobry? - bardziej zapytałam niż powiedziałam.
-Witaj Alice. - powiedziała Pani Horan i wstała, aby się ze mną przywitać. Jego ojciec  jak na gentelmena przystało pocałował mnie w rękę, a on patrzył na mnie tymi swoimi paczadłami. Tak bardzo je kiedyś kochałam. Teraz miłość mieszała się z nienawiścią.
-Cześć. - powiedziałam już nie patrząc na niego.
-Cześć. - odpowiedział.
-A wy nadal nie rozmawiacie ze sobą? - spytała moja mama. - Przecież minęło tyle czasu. Ile to już? Dwa lata? - spytała i zaśmiała się.
-Co widzisz w tym śmiesznego? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. - Co z tego, że dwa lata? Z resztą nie ważne. Już nic nie jest ważne. - mówiłam ze złością. - Zmieńmy temat, chyba, że mam już iść, więc ... - powiedziałam.
-No już podaję do stołu. - powiedziała moja babcia.
Ja podeszłam do Liama, mojego młodszego brata. Miał zaledwie 10 miesięcy. Był taki słodki. Kuzyn Nialla też był taki jakieś dwa lata temu. Często się nim opiekowaliśmy, ale to już odległe czasy ...Podeszłam do niego i wzięłam go na ręce. Jak zwykle się śmiał. Pocałowałam go.
-Zabiorę go do siebie w tym tygodniu, dobrze? - spytałam mamy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Przestań mamo, mam wolne, a nie będę do was jeździła. Dacie mi to przenośne łóżeczko, ciuszki i wszystko co jest potrzebne i wezmę Liamka do siebie. Wy z tatą zostaniecie trochę sami. - uśmiechnęłam się.
-No dobra, a co z pracą? - spytała.
-Nie martw się.
-Siadajcie. - powiedziała Babcia.
Miałam miejsce na przeciwko niego. Wszyscy śmiali się, gadali o czymś. Ja trzymałam Liamka na kolanach i dłubałam tylko w swoim jedzeniu.
-Nie jesz? - spytała Babcia.
-Nie mam apetytu. Pójdę z Liamem do ogrodu. Ładna pogoda jest. Wezmę jakieś Twoje kapcie, bo mam szpilki. - powiedziałam i odeszłam od stołu.
Znalazłam jakieś japonki i poszliśmy z bratem do ogrodu. Jaki on był słodki. Zaczęliśmy bawić się w piaskownicy. Pamiętam jak sama tu kiedyś robiłam babki z piasku, jak byłam mała.
-Mogę się do was przyłączyć? - usłyszałam za sobą ten znajomy głos.
-Co Ty tu właściwie robisz? - spytałam.
-Przyjechałem w odwiedziny do rodziców. I tak przyszliśmy do Was. - odpowiedział.
-Aha. Chodź Liam. Siostra już jedzie. - wzięłam go na ręce i poszłam do domu. Nie chciałam mieć z Niallem nic wspólnego.
-Czemu tak wcześnie? - spytała Babcia.
-Mam dużo pracy. Muszę jeszcze przygotować dom jak ma Liam u mnie być kilka dni. Więc jadę już.
-Na pewno to o to chodzi? - spytała mnie dyskretnie.
Posłałam jej tylko porozumiewawcze spojrzenie i powiedziała, że nie będzie mnie zatrzymywać. Ubrałam buty i marynarkę i wyszłam. Szłam po woli, rozmyślając o tym wszystkim.
-Alice zaczekaj! - z zamyśleń wyrwał mnie głos Nialla. Nie wiem dlaczego stanęłam.
-Słucham? - spytała łagodnie.
-Przepraszam Cię. Teraz widzę jak cierpisz, jak jest Ci z tym ciężko. Myślałem, że po kilku miesiąc wrócisz do normalnego życia.
-Jak widzisz wszystko jest po staremu. Ja nadal żyję w smutku, a to dla Twojej kariery. Czasami zastanawiam się co by było gdybym nie namówiła cię na tego X Factora. Ale teraz już nie ważne. Mogę Ci tylko jedynie podziękować za spierdolenie mi życia.
Odeszłam i wsiadłam do samochodu. Odjechałam, a po moim policzku spłynęła łza .. Cóż to definitywny koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz