sobota, 16 czerwca 2012

SUPERMARKET - CZ. 5


Postanowiłam nie marnować czasu na leżenie, tylko gdzieś iść. Ubrałam się w luźne rzeczy, lekko się pomalowałam i włosy związałam w luźny kucyk. Wzięłam moją torbę i postanowiłam pójść się przejść. Wyszłam na zewnątrz, a tam było pełno paparazzi. Robili mi zdjęcia, krzyczeli do mnie, większości nie rozumiałam. Zmieniłam szybko swoje plany i wsiadłam do mojego samochodu. Odjechałam z piskiem opon. Postanowiłam, że muszę wyjaśnić to z Niallem. Stanęłam przy jakimś kiosku i zaczęłam szukać w moim notesie ich adresu. Gdy w końcu znalazłam, wyszłam jeszcze na świeże powietrze, lecz nie nacieszyłam się nim długo, bo moją uwagę przykuła wisząca gazeta, w której pracuję. Zobaczyłam wielki nagłówek "NIALL HORAN Z ONE DIRECTION Z NASZĄ POCZĄTKUJĄCĄ DZIENNIKARKĄ". Myślałam, że szlak mnie jasny trafi, wzięłam portfel i poszłam kupić butelkę wody i ten szmatławiec. Zanim pojechałam do chłopaków postanowiłam zahaczyć o biuro. Wsiadłam do samochodu i byłam strasznie zdenerwowana. Przecież w umowie miałam jasno napisane, że nie mogę pisać o innych dziennikarzach, ale oni o mnie również nie mogą. Przeczytałam co tam napisali. Były tam straszne bzdury. Dowiedziałam się, że zakochaliśmy się podczas wywiadu, który z nimi przeprowadzałam, że ukrywaliśmy to i że byliśmy ze sobą już od tamtej pory, ale postanowiliśmy to trzymać w tajemnicy, ponieważ nie chcieliśmy rozgłosu. Po skończeniu tego dennego artykułu pojechałam do swojego miejsca pracy. Weszłam do budynku jak burza. Od razu poszłam do szefowej i rzuciłam jej gazetę na biurko.
-Co to jest? - zapytałam oschle.
-Nasza gazeta. - powiedziała nie patrząc na mnie. Wybuchłam.
-Co proszę?! Tu są same brednie o mnie! - krzyknęłam.
-Nie przesadzaj. - zbagatelizowała.
-Słuchaj wredna babo. Znosiłam to, że nie szanujesz mnie, ani innych, ale teraz to się skończyło. Patrz jak do Ciebie mówię! - czułam, że jej zaraz przyłożę.
Spojrzała na mnie zdumiona.
-Przegięłaś. - warknęła.
-Nie to Ty przegięłaś. W umowie mam jasno napisane, że nie piszę o innych dziennikarzach z naszej gazety, ale ja również nie mogę być w nich opisywana. Więc złamałaś umowę , a ja tego nie zostawię. Żegnam. - powiedziałam i trzasnąwszy drzwiami wyszłam z budynku. Byłam wściekła. Zadzwoniłam do Nialla.
-Możemy się spotkać? - spytałam, a po moich policzkach spłynęła łza złości.
-Chyba musimy. Kiedy? - powiedział.
-Mogę do Ciebie teraz wpaść jeśli to nie problem.
-Dobra to czekam. - odparł i oboje zakończyliśmy rozmowę.
Jechałam cały czas płacząc. Moje życie legło w gruzach, straciłam pracę, nikt mi nie daje spokoju, ludzie patrzą się na mnie albo z nienawiścią, albo z zazdrością. Dlaczego ja nie posłuchałam Mattie?
Gdy byłam pod ich domem, wytarłam swoje oczy od łez i poszłam. Zapukałam, a w drzwiach stał Nialler.
-Przepraszam. - spuścił wzrok.
-Za co? - spojrzałam na niego.
-Przeze mnie płakałaś ...
-Nie prawda, możemy wejść do środka, czy chcesz tutaj gadać? - spytałam.
-Jasne, wejdź. - zaprosił mnie do środka.
-Cześć Alice. - usłyszałam.
-Cześć. - odparłam bez entuzjazmu.
-Nie płacz, to przejdzie, te hejty. - powiedział Liam.
-O czym Ty gadasz? Ja nie hejtami się przejmuję. - odpowiedziałam całkiem szczerze.
-Chodź na górę, pogadamy na osobności. - powiedział Nialler.
-Okej. - przytaknęłam i poszliśmy.
-To co się stało, że płakałaś? - spytał, gdy siedzieliśmy na jego łóżku.
-Straciłam pracę. - spuściłam wzrok.
-Ale dlaczego? - zrobił wielkie oczy.
Opowiedziałam mu jak naskoczyłam na szefową.
-Ale nie powiedziała Ci, że Cię zwalnia. - powiedział.
-To już tylko kwestia czasu. - posmutniałam.
-Ja uważam, że nie. A nawet jeśli jesteś wspaniałą dziennikarką, więc znajdziesz wszędzie pracę.
-Tak myślisz? - spojrzałam na niego.
-Jasne. - uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam. - Słuchaj co do wczoraj to ...
-Okej, nie ma problemu, zapomnę. Było minęło. - przerwałam mu.
-Ale ja właśnie nie chcę zapominać. - odparł, a mi oczy o mało nie wypadły z orbit.
-Jak to? - spytałam.
-Jak już cały świat wie, że jesteśmy razem to niech to będzie na prawdę.
-Co proszę? - dalej nie dowierzałam.
-Chciałbym, aby między nami było coś więcej ... - spuścił wzrok.
-Nie wiem co powiedzieć. - odparłam szczerze. - Hmm.. nie mówię nie, ale może na początek spotykajmy się tylko. Jak na będzie nam ze sobą dobrze to wtedy pomyślimy o czymś poważniejszym, co? - powiedziałam po dłuższym namyśle.
-Na prawdę? - spytał.
-Jasne. - uśmiechnęłam się.
-To może wybierzemy się dziś do kina? - zaproponował.
-Dziś chcę być sama, ale jutro?
-Okej, przyjadę po Ciebie. - uśmiechnął się.
-Dobra. - odparłam. - Lecę już. - wstałam i pokierowałam się w stronę drzwi.
-Dostanę chociaż buziaka? - złapał mnie za rękę.
-Daj policzek. - zaśmiałam się. Po chwili złożyłam na jego policzku buziaka.
-Dziękuję, ale daj mi teraz swój. - powiedział.
Zrobiłam tak jak kazał i po chwili poczułam jego usta. Był to zwykły buziak, a cieszyłam się jak głupia.
-To do jutra. - powiedziałam przy drzwiach.
-Pa. - pomachał mi, a ja wsiadłam do swojego Range Rowera.
Jednak nie jest tak źle, jak myślałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz