sobota, 9 czerwca 2012
SUPERMARKET - CZ. 2
Wróciłam do domu i nawet nie odpakowywałam zakupów. Poszłam na górę się szykować. Stanęłam przed moją wielką garderobą i zaczęłam główkować co na siebie założę. Po dłuższym zastanowieniu wybrałam czarne rurki, biała bluzkę, włosy rozpuściłam i starannie wyprostowałam. Delikatny makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół założyłam białe conversy i pokierowałam się do swojego samochodu. Spojrzałam na zegarek, było dopiero chwilę po 12. Droga minęła mi dość szybko, trochę się denerwowałam. Weszłam do Nandos była 12:50. Usiadłam przy jednym ze stolików przy oknie i patrzyłam na ruchliwą ulicę. Stukałam moimi długimi paznokciami o blat i zastanawiałam się jak to będzie. Po upływie 20 minut Nialla wciąż nie było. Postanowiłam jeszcze chwilę poczekać, przecież są korki. Minęło kolejne 20 minut, więc zadzwoniłam do niego. Odezwała się poczta głosowa. Było już wpół do drugiej, więc postanowiłam iść. Byłam wściekła. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu.
-Co tak wcześnie? - spytała Mattie.
-Nie denerwuj mnie. Dupek nie przyszedł. - powiedziałam wkurzona.
-Żartujesz? - spojrzała na mnie jak na nienormalną.
-A wyglądam jakbym żartowała?! - krzyknęłam.
-Masz rację, nie przejmuj się. - powiedziała przyjaciółka.
-Nie mam takiego zamiaru, ale jak tylko go spotkam to chyba zabije na miejscu. - syknęłam.
-Nie chcę być w jego skórze. - powiedziała.
-Dobra idę coś popisać, potem może wyjdziemy na miasto? Jakaś impreza czy coś? - spojrzałam na Matts.
-Jasne. - zaśmiała się.
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam pisać felieton. Przelałam wszystkie moje żale na komputer. Po upływie godziny zaczęłam szykować się na imprezę. Wzięłam długą kąpiel, maseczki, peelingi itd. Pomalowałam się trochę odważniej, ciemne cienie, róż na policzkach i błyszczyk na ustach. Włosy zakręciłam, a na siebie założyłam małą czarną. Do tego wysokie czarne szpilki i mała kopertówka.
-Mattie jestem już gotowa, a Ty? - spytałam przyjaciółki.
-Już tylko buta założę. - krzyknęła z pokoju.
Po upływie kilku minut była na dole. Miała na sobie cukierkową sukienkę, w tym samym kolorze szpilki, czarną marynarkę i kopertówkę. Makijaż miała delikatny, kompletne przeciwieństwo mnie.
-Widzę, że humor zły. - powiedziała.
-Trochę. - odparłam i wyszłyśmy do wyjścia. Zamówiłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do jednego z londyńskich klubów.
Gdy weszłyśmy do środka, było pełno ludzi. Podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy sobie po drinku. Poszłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy się bawić. Rozluźniłam się i tańczyłam z jakimś kolesiem. Całkiem przystojny. Dopiero na wolnym kawałku zorientowałam się, że to Louis Tomlinson.
-Nie poznałam Cię z początku. - powiedziałam.
-Za to ja Ciebie tak. Jak można zapomnieć taką niezwykłą dziennikarkę.
-Proszę Cię. - zaśmiałam się. -Co Ty tutaj robisz? - spytałam.
-Przyszliśmy wszyscy. - odparł.
-Niall też jest? - spytałam zła.
-Też. A co nie lubisz go? - popatrzył na mnie.
-Można tak powiedzieć, sorry, ale nogi mnie już bolą. - wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam w stronę baru. Zamówiłam kolejkę czystej i wypiłam. Potem drugi raz i trzeci. Na sam koniec zamówiłam drinka i siedziałam na tym wysokim krześle przy barze. Nagle zobaczyłam, że w moją stronę idzie Niall.
-Musimy sobie chyba coś wyjaśnić. - powiedział nieśmiało.
-Nie słyszę Cię, za głośno jest. - skłamałam i poszłam na parkiet. Na cholerę miałam słuchać jego wyjaśnień? Niech się zajmie jakąś inną laską, ja z nim nie chcę mieć nic wspólnego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz