niedziela, 10 czerwca 2012

SUPERMARKET - CZ. 3


Obudziłam się w czymś pokoju. Głowa pękała mi na drobne kawałki. Próbowałam sobie przypomnieć co się działo poprzedniego wieczoru, ale na marne. Miałam na sobie ubrania co znaczyło, że nie przespałam się z nikim. Wstałam z łóżka, założyłam buty i poszłam na dół. O mało co się nie zabiłam po schodach. Szłam jak najciszej żeby nikt mnie nie usłyszał. Już byłam przy drzwiach, gdy usłyszałam za sobą:
-A dokąd to się wybierasz?
Obróciłam się i zobaczyłam Nialla? Tak, to był on.
-Do domu. - odpowiedziałam.
-Nie poczekasz na przyjaciółkę? - spytał.
-A ona też tu jest?
-Tak, śpi w pokoju Harrego.
-A on gdzie śpi ?! - spanikowałam.
-Nie drzyj się. W salonie. - wskazał ruchem głowy.
-Aha. Dobra tam Mattie trafi do domu. Cześć. - złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi.
-Poczekaj! - krzyknął. -Nie miałem jak do Ciebie zadzwonić, nie braliśmy telefonów, byliśmy na wywiadzie, który się przedłużył. Przepraszam. - powiedział jednym tchem.
-Fantastycznie! - powiedziałam z sarkazmem i poszłam przed siebie.
-Zaczekaj. Może jesteś głodna? Tak, na pewno jesteś. Chodź zjemy razem śniadanie, to tak jak ten nasz lunch. Nie daj się prosić. - zrobił słodkie oczy.
-Dobra, ale zgadzam się tylko dlatego, że na serio burczy mi w brzuchu.
Poszliśmy do środka. Nogi cholernie mnie bolały, więc zdjęłam swoje szpilki.
-Gdzie jest łazienka? - spytałam blondyna, który coś robił w kuchni.
-Na lewo, prosto i po prawej. - powiedział.
Poszłam do łazienki, zmyłam makijaż. Bez niego wyglądałam okropnie, ale cóż. Włosy związałam w kitkę. Z kopertówki wyjęłam fluid i tusz do rzęs. Pomalowałam się delikatnie i wyglądałam już jako tako. Przydałby mi się prysznic, ale to zrobię jak wrócę do siebie.
Poszłam do kuchni, z której dobiegały cudowne zapachy.
-Mmmm. Co tak ładnie pachnie? - spytałam siadając na krześle.
-Naleśniki, lubisz? - spytał Horan.
-Śmiesznie wyglądasz w tym fartuszku. - zaśmiałam się. - Tak lubię.
-Nie wiem co Ty chcesz od tego fartuszka. - powiedział Niall.
-No nic, ładny jest. - powiedziałam.
-Wyglądasz inaczej. - odparł zamyślony.
-No zmyłam ciemne cienie, nie wyglądam jak z sekty. - powiedziałam bawiąc się jabłkiem.
-A no faktycznie. - mówił patrząc na mnie.
-Niall coś się przypala. - powiedziałam.
-Boże! Naleśnik! - krzyknął na cały dom i zaczął go 'ratować'. Oczywiście się nie udało, więc spalony naleśnik poszedł do śmieci.
-Niall, nie drzyj się tak. - do kuchni wszedł w samych bokserkach Styles.
-O matko jedyna.  - powiedziałam.
-Co? - spytali jednocześnie.
-Nic, cześć Harry. - powiedziałam cała czerwona.
-Cześć. - odpowiedział i chwilę na mnie popatrzył. - Ja Cię znam. Alice, prawda?
-Wow, pamiętasz. - zaśmiałam się.
-Jak mógłbym zapomnieć kogoś, kto cały czas się śmieje. - powiedział.
-Nie przesadzaj. - odparłam. - Głodna jestem.
-Już podaje, chwila. - Horan zaczął coś tam robić.
-Mattie śpi jeszcze? - spytał Harry.
-Tak, ale trzeba ją obudzić. - powiedziałam.
-To wy się znacie? - spojrzał na mnie dziwnie.
-Mieszkamy razem.
-Aha. - powiedział z grobową miną.
-To źle?
-Nie, skądże. - zaśmiał się. - Idę ją obudzić.
-Proszę. - przede mną pojawił się talerz z naleśnikami i owocami. Z jagód był napisz "SMILE, PLEASE XX". Uśmiechnęłam się, bo to na prawdę było miłe. Zjadłam i podziękowałam Horanowi za posiłek.
-Smakowało Ci? - dopytywał się.
-Jasne.
-Nie gniewasz się już na mnie?
-Nie wiem. - udałam obojętną.
-Na prawdę przepraszam. Następnym razem na pewno się pojawię.
-Skąd wiesz czy będzie następny raz? - spytałam.
-Proszę?
-Zobaczę, dam Ci znać, na razie idę do domu. Na razie. - powiedziałam i wyszłam z domu One Direction, zostawiając tam przyjaciółkę. Chyba nie będzie zła. Oby!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz