piątek, 1 czerwca 2012
LONDYN - CZ.1
Nareszcie środa. Tak długo czekałyśmy na ten dzień. Wycieczka do Londynu i to jeszcze na tydzień. Mamy milion planów nie koniecznie do spełnienia. Ale jesteśmy dobrej myśli. Podróż minęła tak jakby jej wcale nie było.
Zakwaterowaliśmy się w hotelu i poszłyśmy w kierunku pokoju.
-Ja pierwsza zajmuję łazienkę - wymachiwałam ręką jak głupia.
- Ja po M - Alice podniosła rękę.
Cher jak zwykle stała naburmuszona, bo jak twierdzi nikt nie liczy się z jej zdaniem. Rozwaliłyśmy się na łóżkach. Chwyciłam ręcznik i poszłam do łazienki. Poprosiłam Alice, żeby otworzyła okno, bo jest strasznie duszno. Kiedy skończyłam czynności w łazience zabrałam rzeczy i wróciłam do rozpakowywania. Ktoś za mną chrząknął. Odwróciłam się przerażona i aż podskoczyłam.
- Jezus Christ! - krzyknęłam
- Cześć - powiedziało pięciu chłopaków siedzących na wolnym łóżku.
- Kim jesteście? - nie mogłam się uspokoić.
Nie odpowiedzieli tylko się uśmiechnęli do mnie. Lekko mnie to zdenerwowało. Nagle drzwi od pokoju się uchyliły. Weszła Alice.
- Mother of God ! Matt, kogo ty tu sprowadziłaś. Nas nie było jakieś piętnaście minut. A ty jeszcze w samym ręczniku ? - darła się.
- ALe fakt. Nieźli są - poruszyła brwiami, a ja wybuchnęłam smiechem.
Cher dobijała się, aby A ją przepuściła, bo nie wiedziała o co chodzi.
Weszła do pokoju i wydukała tylko głupie "yyy"
-To co wy tu robicie? - spytała Alice.
-No uciekaliśmy, a to były pierwsze otwarte drzwi, więc weszliśmy. - powiedział Blondyn.
-No fakt. Trzeba je teraz zamykac na klucz. - powiedziała przyjaciółka.
-A przed kim ucielkaliście? - zapytałam.
-Jak to przed kim? Przed fankami. Nie znacie nas? - spytał chłopak w kręconych włosach.
-Hmm. Ja ich gdzieś kiedyś widziała, ale nie pamietam gdzie. - powiedziała po chwili namysłu Cher.
-Nie, no ja ich nie znam. - skapitulowała Alice.
Nagle chłopcy zaczęli śpiewac.
"Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed ... "
-WIEM! Wy jesteście One Di..... - zaczęła się jąkac Cher.
-Direction. - dokończył za Nią Mulat.
-Też to w radiu słyszałam. - powiedziała Alice.
-No ja też. - przytaknęłam jej.
-Teraz moja kolej. Matt skończyłaś? - zwróciła się do mnie Alice.
-Tak, ale teraz będziesz się kąpac? - zrobiłam wielkie oczy.
-Śmierdzę. - odparła i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-To idź. - powiedziałam ledwo opanując śmiech. Ona zawsze miała fioła na punkcie kąpieli.
-To my już pójdziemy. - powiedzieli.
-Nie, no możecie zostac. Przed hotelem jest mnóstwo fanek. No chyba, że chcecie iśc to już nie nas interes. - odparłam.
-Chłopaki, zostajemy! - krzyknął lokowaty. Alice poszła się myc, a my z Cher gadałyśmy z nimi. Nagle do pokoju ktoś zapukał. Nie pewnie poszłam otworzyc. Była to jakaś dziewczyna.
-Yyy.. Słucham? - spytałam.
-Widziałaś One Direction?
-Nie wiem o czym Ty mówisz. - starałam się byc wiarygodna.
-Aha, to sorry, pa. - powiedziała i poszła dalej.
Byłam zdziwoina, ale rozbawiła mnie ta sytuacja i wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
Chłopcy byli na prawdę sympatyczni, ale jak dla mnie zbyt pewni siebie.
-Dlaczego ona się tak długo kąpie? - spytał nagle Niall.
-A co spodobała Ci się? - zaśmiała się Cher, a on tylko się zaczerwnił. - Nie no serio? - zrobiła wielkie oczy.
-Teen. No ładna dziewczyna jest. - powiedział po chwili.
-Ooooo. - krzyknęli chłopcy.
-Nie no dajcie mu spokój. - stanęłam w obronie blondyna. - A Ty Zayn. - zwróciłam się do Mulata. - Tobie się podoba Cher, co nie?
-Mi, no co Ty. - wyparł się, ale był cały czerwony jak burak.
-Nie? To czemu się tak czerwienisz? - spytałam podejrzliwie.
-No ładna dziewczyna jest. - powiedział dokładnie to co Nialler. Cher wygladała tak jakby zaraz miała znaleźc się w niebie, w niebiosach.
-Ty też jesteś śliczna. - powiedział nagle Harry.
-Yy.. dzięki. - powiedziałam za komplement.
-Ktoś widział mój balsam? - nagle z łazienki wyszła w samym ręczniku Alice. - O boże, zapomniałam, ze wy tu jesteście, a ja tu tak paraduje, goła prawie. - zrobiła się czerwona, a ja nie mogłam opanowac śmiechu.
-W walizce zobacz. - powiedziałam w końcu.
Zaczęła grzebac coś w swojej wielkiej torbie. Ta jak zwykle brała milion niepotrzebnych rzeczy. Nagle zrobiła cos czego bym się po niej w sumie spodziewała. Wysypała wszystko na ziemie. Wyleciały jej staniki, majtki, skarpetki, bluzki, spodnie, wszystko. Nie przejmowała się tym. Miała cel, żeby znaleźc balsam i to było teraz najważniejsze.
-Jezu, ja to jak zwykle mam porządek. Wrr. - zaczęła się denerwowac.
-Pamiętasz nasz zakład? - spytałam ze śmiechem.
-Pamiętam, ale tak mnie ciągnie, że zaraz chyba litanie z tego stworzę. - powiedziała wkurzona jak nigdy dotąd.
-Jaki? - spytał Louis.
-Alice oducza się przeklinania. - zaśmiała się Cher.
-A pier... to znaczy mam gdzieś ten balsam idę się ubrac. - powiedziała Alice, a my wybuchliśmy śmiechem.
Gdy jaśnie księżna wróciła, zaczęła sprzątac swoje rzeczy.
-Musimy już leciec, ale może pójdziecie dziś z nami na imprezę? - spytali.
-Hmm, właściwie czemu nie? - powiedziałam.
-To do wieczora. - powiedziałyśmy i wyszli.
Ten pobyt w Londynie będzie lepszy niż myślałam.
--------------
Moje nudzenie się z Matts ♥ w szkole. Jak M napisze 2 częśc to dodam tutaj.
kissonme
xx
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nie no, naprawde świetne ♥
OdpowiedzUsuńaż uśmiecham sie do monitora ; DD
dzięki ♥
Usuńxx