czwartek, 19 lipca 2012

ELEANOR - CZ.5


Pojechałam do tesco po alkohol i jakieś słodycze. Wzięłam wielki wózek i zaczęłam pakować wszystko po kolei. Ogólnie kupiłam 16 piw, 3 wódki, 5 paczek chipsów, 2 paczki popcornu i dwie puszki orzeszków. Miałam nadzieję, że starczy na naszą ósemkę. Pani w kasie się na mnie dziwnie popatrzyła, sprawdziła mój dowód, bo niby młodo wyglądałam. Gdy zapakowałam to wszystko w trzy siatki, żebym tego nie rozbiła, poszłam do samochodu. Wsiadłam do mojego czerwonego Range Rovera i pokierowałam się w stronę domu Eleanor.  Po drodze śpiewałam w samochodzie. Gdy już byłam na miejscu z bagażnika wyciągnęłam zakupy i zadzwoniłam do drzwi, bo były zamknięte.
-No nareszcie! – krzyknęłam, gdy dopiero po kilku minutach otworzyła mi przyjaciółka. – Masz. – wręczyłam jej jedną z siatek.
-Boże, Alice coś Ty kupiła? – spytała przyjaciółka.
-No, a co miałam przyjść z pustymi rękami? – popatrzyłam na nią dziwnie.
Poszłyśmy do salonu, gdzie chłopacy w raz z Mattie grali w twista. Moja przyjaciółka było pomiędzy Harrym, a Louisem. Jak ich zobaczyłam zaczęłam się śmiać. Wszyscy opadli na ziemię.
-Przegrałam przez Ciebie! – fuknęła niby złośliwe Matts.
-Przestań. – uśmiechnęłam się i przytuliłam do niej.
-Cześć Alice. – powiedzieli chłopacy.
-Cześć. – odpowiedziałam nieśmiało.
-Al kupiła alkohol, słodycze, więc może wy to ogarniecie? – powiedziała Eleanor.
-Jasne! – krzyknęli i już ich nie było w salonie. Z kuchni dochodziły różne odgłosy, a my rozsiadłyśmy się na kanapie.
-Już. – przyszli chłopacy, a my się zdziwiłyśmy, że tak szybko się uwinęli.
-To co chcecie? Piwo najpierw? – spytał Tomlinson.
-No, na początek. – powiedziałam.
Otworzyłam puszkę z piwem, a Liam podał mi szklankę.
-Nie dzięki, ja wolę tak. – odparłam i napiłam się łyka z puszki.
Powoli rozluźniałam się w ich towarzystwie. Widziałam, że Mattie już czuje się przy nich całkiem swobodnie i chyba wpadła oko Harremu, bo cały czas ze sobą gadali jak nakręceni.
-Pierwszy raz widzę jak nic nie mówisz. – powiedziała El w pewnym momencie.
-Zamyśliłam się. – odparłam.
-A co skupia teraz Twoje myśli zamiast alkoholu, dobrej zabawy i wyśmienitego towarzystwa? – spojrzał na mnie Lou.
-Czy mam wszystko potrzebne do wyjazdu. – powiedziałam szczerze.
-Jakiego? – zdziwili się.
-Jadę do Polski.
-Nic na nie mówiłaś. – zdziwiły się przyjaciółki.
-Co roku jeżdżę, nigdy nie robię wyjątku.
-Po co? – spytał Niall.
-Jestem pół Polką, pól Brytyjką. Moja mama pochodzi z Polski, sama tam mieszkałam przez kilka lat mojego życia. Potem przenieśliśmy się tutaj, bo tata chciał. No i lecę do Babci, a  przy okazji będę pomagała w szpitalu.
-Kto by pomyślał, że twarda i niezależna Alice jest tak dobroduszna. Nie taki diabeł straszny jak go malują. – zaśmiał się Louis.
-Tomlinson nie przeginaj. – rzuciłam w niego poduszką i również się zaśmiałam.
-Na ile lecisz? – spytały dziewczyny.
-Zostanę do końca sierpnia, we wrześniu będę tutaj i tyle. – powiedziała i znowu napiłam się piwa.
-I sądzisz, ze my wytrzymamy bez Ciebie półtora miesiąca? – krzyknęły.
-Jedźcie ze mną. – powiedziałam całkiem poważnie.
-A co miałybyśmy tam robić?
-Być ze mną? – spojrzałam na nie dziwnie.
-A co Twoja babcia na to? – spytała trzeźwo Eleanor.
-Ciągle mi powtarza, abym wreszcie nie przyjeżdżała sama jak palec.
-No to jedziemy! – krzyknęły dziewczyny, a ja się zaśmiałam.
-Eleanor jak Ty sobie to wyobrażasz? – spytał nagle Louis.
-Spokojnie, wy jak chcecie też możecie jechać. – powiedziałam.
-Jesteś już pijana po jednym piwie? – popatrzył na mnie Niall, a ja wybuchłam śmiechem.
-Nie, ale to może być ciekawe doświadczenie. To co jedziemy wszyscy w ósemkę? Przepraszam w dziewiątkę, bo jeszcze jest dziewczyna Liama. – powiedziałam miło.
-Nie wiem czy Ci czegoś dosypali, ale jesteś najlepsza na świecie! – krzyknął Louis i mnie przytulił.
-Ej! -  krzyknęła Eleanor.
-Tak, zaraz po El jesteś najlepsza. – przytulił mnie mocniej, a ja ledwo oddychałam.
-Dobra już mnie puść. To nie znaczy, że jesteśmy jakimiś wielkimi przyjaciółmi. – opanowałam sytuację.
-I tak wiem, że któremuś z nas się nie oprzesz. Spójrz mamy, aż trzech wolnych kandydatów. Chociaż nie, Harry jest już zajęty przez Mattie, więc zostaje Ci Zayn, albo Niall. – powiedział. Harry z Matts zrobili się purpurowi na twarzy co wywołało u reszty śmiech.
-Nie zapędzaj się. Na razie jestem szczęśliwą singielką. – zaśmiałam się.
-Szczęśliwą? – spojrzały na mnie przyjaciółki, one wiedziały o moim poprzednim, bolesnym rozstaniu, które jeszcze do nie dawna opłakiwałam.
-Tak, bo czego potrzeba mi więcej niż dwie wspaniałe przyjaciółki? – popatrzyłam na nie, a one mnie przytuliły.
-I zapomniałaś dodać 5 mega przystojnych, seksownych kolegów. – dodał Zayn.
-Tak to też. – poczochrałam go po włosach. – Nie gniewaj się, jest dobrze. – powiedziałam łagodnie.
-Przecież ja nic nie mówię. – odparł.
-Ale widzę po Twojej minie, że zaraz mnie udusisz. – zaśmiałam się.
-No dobra, ale na serio dobrze wyglądam?
-Yhym, jak zawsze. – odpowiedziała za mnie Mattie.
-To co idźcie po wódkę, bo mam ochotę na coś mocniejszego.  – powiedział Niall.
-Zgadzam się z niebieskookim. – odparłam.
-Dlaczego każdy zawsze mówi o moich oczach? – spojrzał na mnie błagalnie.
-Może dlatego, że miliony dziewczyn na świecie szaleje za nimi? – odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
Wyszło tak, ze Blondyn razem z Zaynem poszli do kuchni, przynieśli kieliszki, dwie butelki wódki i dwie butelki coli.
Porozlewali do kieliszków i zaczęliśmy pić. Szło nam całkiem dobrze, już po pół godzinie nie było półtorej butelki alkoholu, a ja czułam, że cały pokój wiruje mi przed oczyma.
-Zagrajmy w makao. Przegrany będzie miał jakąś karę. – powiedziała całkiem pijana Mattie.
Wszyscy się zgodzili, El wyciągnęła dwie talie kart i zaczęliśmy grę. Pierwszy przegrał Lou, który musiał biegać nago wokół domu. Potem Harry, który musiał zatańczyć przed nami taniec erotyczny. Dalej nie pamiętam, bo urwał mi się film.
Obudziłam się w pokoju El, na jej wielkim łóżku, byłam w samym staniku i majtkach. Obok mnie leżały przyjaciółki i były jeszcze w głębokim śnie. Strasznie mnie suszyło, więc postanowiłam iść do kuchni po coś do picia. Moja głowa pękała. Na dole było pełno śmieci, puste puszki i butelki. Poszłam do kuchni, wyciągnęłam z lodówki wodę i zaczęłam ją pić. Spojrzałam w międzyczasie na zegarek, była 12.
-O już wstałaś? – do kuchni wszedł Niall.
-Yhym. – powiedziałam odkładając wodę. On zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jestem w samej bieliźnie.
-Yy ja już pójdę. – odparłam zażenowana i poszłam na górę.
-Nie krępuj się. Harry chodzi zawsze nagi. – krzyknął Blondyn. Muszę przyznać, że on też ma całkiem świetne ciało. Był tak jak ja w samej bieliźnie i mogłabym schrupać takie ciasteczko. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, potem ubrałam. Dziewczyny się obudziły, zaczęły robić pobudkę chłopakom, a ja zajęłam się sprzątaniem na dole. Wzięłam wielki worek na śmieci i wrzucałam po kolei puszki, papierki i wiele innych. Potem reszta dołączyła, aby mi pomóc. Cóż muzę przyznać, ze nie są tacy źli. Hmm… ciekawe jak będą wyglądały nasze wakacje. Na pewno nie będzie tak źle. 

7 komentarzy: