sobota, 7 lipca 2012
X - FACTOR - CZ. 3
4 lata później
Dziś już jestem 20-latką. Mam na głowie studia, pracę w gazecie i 4-letniego brata. Rok temu w wypadku samochodowym zginęli moi rodzice. Musiałam się szybko pozbierać ze względu na Liama. Mieszkał ze mną, ale bardzo pomagała mi babcia. Chciała nawet go wziąć do siebie, ale wolałam, aby został w domu, bo zna go od dziecka. Sąd też się zgodził, ale co jakiś czas ktoś nas kontroluje. Moja przyjaciółka Mattie też mi bardzo pomogła. Dzięki niej się nie załamałam. Każdą wolną chwilę poświęcałam Liamowi.
Dziś musiałam go wziąć na jakąś galę, bo miałam napisach o niej artykuł. Moja babcia musiała zostać w X-Factor, Matts miała zawody, a opiekunka się rozchorowała. Ubrałam go w rurki, białą koszulę, muszkę i szelki, Wyglądał bajecznie. Ja założyłam beżową sukienkę, szpilki pod kolor, rozpuściłam swoje długie, kręcone włosy, makijaż miałam delikatny, zaledwie tusz, kreska eyelinerem no i oczywiście podkład, ale to oczywiste.
-Idziemy jus? - spytał mój mały skarb.
-Tak kochanie - uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy z domu i wsadziłam go do samochodu. Zapięłam dobrze w foteliku, a potem usiadłam na miejscu kierowcy.
-Cemu musę siedzieć w tym cymś?! - mówił zdenerwowany. Chciało mi się śmiać przez to jego plenienie.
-Bo jesteś malutki. - odpowiedziałam.
-Wcale nie! Jestem jus duuuuzy. - powiedział.
-Dobrze, dobrze. - przytknęłam i się zaśmiałam.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, z trudem znalazłam miejsce, aby zaparkować samochód. Wyciągnęłam mojego małego kawalera z fotelika i pokierowaliśmy się w stronę wejścia.
-A to Twój narzeczony? - zaśmiał się ochroniarz.
-Jasne. - popatrzyłam na Liama.
-No ja ją pilnuje. - powiedział dumnie mój brat.
Ochroniarz kucnął do niego i powiedział niby szeptem:
-To uważaj, żeby nikt Ci takiej ładnej dziewczyny sprzed nosa nie zabrał, bo jest na czym oko zawiesić.
Zaczerwieniłam się na te słowa. Weszliśmy do środka, było mnóstwo ludzi. Usiadłam przy stoliku, przy którym siedział fotograf z naszej gazety. Mieliśmy się spotkać na miejscu.
-Hej Alice. - powiedział. - Dobrze, że jesteś. Mają być tu największe sławy. Justin Bieber, The Wanted, Selena Gomez, One Direction .... - mówił dalej, ale ja go nie słuchałam. Pamiętam jak 1D byli jeszcze w X-Factor, jak kilka lat temu grałam z nimi w piłkę, spotkaliśmy się w prawdzie kilka razy, ale nic z tego. Niall wpadł mi w oko, ale teraz przecież jest sławny i może mieć każdą.
-Musę siusiu. - powiedział Liam.
-Dobra, chodź poszukamy toalety. - odparłam i złapałam go za rękę. - Chodź na ręce, bo się tu zgubisz. - mały wskoczył od razu w moje ramiona. Szłam, aż nagle ktoś na mnie wpadł. - Uważaj, ja tu z dzieckiem idę! - krzyknęłam.
-Przepraszam. - usłyszałam znajomy głos. To Niall. -Hej, a czy my się przypadkiem nie znamy?
-Znamy się, Alice, nie pamiętasz? - uśmiechnęłam się.
-Jasne, że tak! Boże, ale się zmieniłaś, wyładniałaś. Chociaż nie, zawsze byłaś ładna. A masz dalej tego kolczyka? W ogóle to Twój synek? Słodki. - mówił jak katarynka.
-Tak mam. - uśmiechnęłam się i było widać, dwie małe kuleczki. - Dziękuję za te komplementy. I to nie jest mój synek, to mój brat.
-Wzięłaś go ze sobą? Dobra siostra z Ciebie.
-Jestem tu z Al, dlatego, że moja mama z tatusiem są w niebie i patsą na nas z góry, a dziś nie miał kto ze mną zostać. - powiedział mądrze Liam. Aż stanęła mi gula w gardle.
-Przepraszam. - powiedział smutno.
-Nie szkodzi. Śpieszymy się, Liam chce do toalety.
-Może przysiądziecie się do nas? Tam jest nasz stolik. - wskazał na czterech chłopaków.
-Nie chcę przeszkadzać, a po za tym jestem tu, bo muszę napisać o tym artykuł.
-Nie daj się prosić, będę czekał. - odparł i odszedł. Po kilku minutach znaleźliśmy toaletę, Liam załatwił potrzebę i wróciłam do stolika przy którym siedział Josh, fotograf.
-Idę do One Direction. - powiedziałam, nie tłumacząc się. Nie chciałam z nim siedzieć, bo strasznie się do mnie przywalał.
-Jestem. - powiedziałam do chłopaków.
-Cześć Al. Nie wierzyłem, że Cię jeszcze kiedyś spotkam. - powiedział Harry. - Wow, jesteś piękna. - popatrzył mi w oczy.
-Oj nie przesadzaj. Poznajcie mojego brata, Liama. - wskazałam na malucha, który mocno ściskał moją rękę.
-Cześc mały. - powiedział Liam, który był uśmiechnięty, że mój brat nosi jego imię.
-Jestem duzy ! - odpowiedział bojowo mój skarb.
-Tak masz rację. I pewnie chcesz poznać nowych wujków. - powiedział Louis. - No więc ja jestem wujek Lou, ten najlepszy. - powiedział, biorąc Liamka na kolana. - To jest wujek Harry, tam koło Twojej pięknej siostry siedzi Niall. - ja zrobiłam buraka. - Ten z tą dziwną fryzurą to wujek Zayn, a tu jest wujek Liam.
-Mas tak samo na imię jak ja! - powiedział do Liama mój brat.
-No! - zaśmiał się.
Atmosfera była przekomiczna, a gala nieco nudna. Po trzech godzinach mój Liamek był zmęczony, usnął mi na ramieniu.
-Słodko wygląda jak śpi. - powiedział cicho Lou.
-Jest cały słodki i cały mój. - uśmiechnęłam się. - Strasznie mi się nudzi.
-Zaraz ma być koniec. - zapewnił mnie Niall.
Miał rację, po chwili wszystko się skończyło, ludzie zaczęli się rozchodzić.
-Może Cię podwieziemy? - spytał Blondyn, gdy oboje kierowaliśmy się do wyjścia. Nie wiem gdzie wywiało resztę.
-Jestem samochodem. - uśmiechnęłam się trzymając dalej brata na rękach.
-To może wpadłabyś nawet teraz do nas? Na herbatę czy coś? - zachęcał mnie.
-Nie, muszę położyć małego, ale jak chcesz możesz jechać ze mną to się napijemy czegoś u mnie w domu.
-Okej, napisze chłopakom i możemy jechać. - powiedział uradowany.
Poszliśmy do mojego samochodu, zapięłam znowu Liamka w fotelu i usiadłam na miejscu kierowcy.
-Zastępujesz mu mamę, wiesz o tym? - powiedział po chwili Niall.
-Wiem, ale on wie, że mama jest w niebie razem z tatą.
-Podziwiam Cię, jesteś wielka. - odparł.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Przez całą drogę czułam jego wzrok na sobie.
Zatrzymaliśmy się pod domem. Wysiadłam i pokierowałam się do tyłu samochodu, aby wziąć brata.
-Może ja go wezmę? - spytał Nialler.
-Nie, ale wyciąg klucze od domu, są w mojej torebce. - podałam mu ją. Wzięłam delikatnie Liamka na ręce, zamknęłam samochód i weszliśmy do domu.
-Usiądź w kuchni, rozgość się, a ja tylko zaniosę go na górę. - powiedziałam szeptem.
W pokoju Liamka ściągnęłam mu ubranka i ubrałam w piżamkę. Lekko się przebudził, gdy przykrywałam go kołdrą.
-Wies, jesteś dla mnie jak druga mama. - powiedział cichutko.
-A Ty dla mnie jesteś jak mój synek. - pocałowałam go w czółko.
-Będzies miec kiedyś dzieci?
-Hmm .. Jak znajdę sobie męża to może i będę miała, ale Ty też zawsze będziesz obecny w moim życiu.
-Znalazłaś już męza. A Niall to co? Pzecies widzę, jak na Ciebie patsy. Podobas mu się. - powiedział, a ja zrobiłam się czerwona jak burak.
-Idź już spać dziecinko. Kocham Cię. - dałam mu buziaka i wyszłam z pokoju. Zostawiłam uchylone drzwi i poszłam na dół.
-Żałuję, że przez cztery lata się nie kontaktowaliśmy. Chciałbym aby między nami coś ... - zaczął się jąkąc.
-Usłyszałeś co powiedział mój brat? Podsłuchiwałeś? - zaśmiałam się.
-No troszkę .. To jak zostanę kiedyś Twoim mężem? - spytał.
-Może. - odpowiedziałam tajemniczo, a po chwili poczułam jego usta na moich. Czułam, że wszystko idzie ku dobremu. W końcu rodzice nade mną czuwają.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz