wtorek, 10 lipca 2012

ELEANOR - CZ.3


kilka dni później


Postanowiłam dać szansę Eleanor. Nie tylko jak, Matts też. Pojechałyśmy do niej do domu. Zapukałyśmy do jej drzwi. Po chwili otworzyła. Nie widziałam przed sobą El, którą znałam. Tamta była radosna, uśmiechnięta, energiczna, a teraz przed nami stała smutna, szara, ponura dziewczyna.
-Przyszłyście mnie dołować? Wiem, jestem beznadziejna. - powiedziała i zaciągnęła nosem.
-Nie smuć się. Jesteśmy Twoimi przyjaciółkami i pomożemy Ci. - powiedziałam.
-Słucham? - zrobiła wielkie oczy.
-No co się tak patrzysz? Nie umiemy się na Ciebie gniewać, bez Ciebie to już nie to samo. - odparła uśmiechnięta Mattie.
El wpuściła nas do środka i usiadłyśmy u niej na kanapie.
-Nie mogę w to uwierzyć. - powiedziała i się rozpłakała.
-Kompletnie Cię nie rozumiem. Płaczesz jak nas nie ma, jak przyszłyśmy. Kobieto zdecyduj się! - zaśmiałam się i mocno ją przytuliłam. - Wiem, że przez ostatnie dni byłam zimną suką, ale ... - tu Eleanor mi przerwała.
-Nie jesteś suką!
-Daj mi dokończyć. Ale po prostu wiesz jaka jestem, znasz mnie przecież, więc nie muszę Ci tego tłumaczyć.
-To co dziewczyny? Oglądamy coś czy idziemy na imprezę? - spytała Mattie. - A nie, Ty nie możesz po wypadku. Tak więc zostaniemy u Ciebie i pooglądamy jakiś film.
El popatrzyła się na nią dziwnie, a ja razem z nią.
-No co się tak patrzycie? Tak wiem El, wprosiłam się na chama, ale cóż takie są przyjaciółki. - zaczęła grzebać coś w biblioteczce.
-Nie o to chodzi. Po prostu cieszę się, że znów ze mną jesteście. - wyciągnęła ręce do grupowego uścisku. Przytuliłyśmy się we trójkę i trwałyśmy tak długą chwilę.
-Dobra oglądamy Dirty Dancing po raz enty. - zakomunikowała Matts. - El, masz popcorn?
-Jasne zaraz zrobię.
-Siadaj, nie możesz się przemęczać. Ja to zrobię. - powstrzymałam ją.
-Przestań już jestem zdrowa. Nic mi się nie stanie. - uśmiechnęła się.
-Chcesz znowu wylądować w szpitalu? - pogroziłam jej palcem.
-Dobra, dobra. Już siadam i czekam aż Ty to zrobisz. - powiedziała.
Poszłam do kuchni, zrobiłam popcorn, nic nie spaliłam, więc było dobrze. Usiadłyśmy z dziewczynami na kanapie, tak jak to zawsze robiłyśmy i skupiałyśmy się na filmie. Jak zwykle śmiałyśmy się do łez, a potem rzucałyśmy pozostałościami po popcornie.
-Co ja tu widzę? - nagle usłyszałyśmy jakiś męski głos.
-Louis! - uradowała się El i podeszła się z nim przywitać.
-No teraz oficjalnie chciałabym Ci przedstawić, moje dwie najlepsze przyjaciółki, Alice i Mattie. - powiedziała do niego. - No, a Wy poznajcie mojego chłopaka, Louisa. - zwróciła się do nas.
-Cześć. - odparłam oschle, choć starłam się być miła, ale po prostu nie trawiłam kolesia.
-Hej. - powiedziała mile Matts. Ona umiała być przyjazna, ja niekoniecznie.
-Cieszę się, że was poznałem. El mi tak dużo o was opowiadała. - powiedział.
-Nam o Tobie wcale. - odparłam.
-Al! - szturchnęła mnie Mattie.
-No co? Powiedziałam prawdę, prawda? - popatrzyłam na El, której zrobiło się głupio.
-Tak. - powiedziała po chwili.
-Przepraszam, ale muszę już lecieć. - zaczęłam się zbierać.
-Tak szybko? - spytała Eleanor.
-Niestety, ale wpadnę jeszcze do Ciebie. - uśmiechnęłam się.
-Powiedz prawdę, nigdy nie kłamiesz. Masz coś do Louisa? Co Ci w nim nie odpowiada? - zaatakowała mnie.
-Szczerze? Nic, ale po prostu to dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Ja po prostu muszę się oswoić z tą myślą, że muszę trawić kogoś, przez kogo prawie straciłam najlepszą przyjaciółkę. - powiedziałam i wyszłam. Czułam jak moje policzki są całe we łzach. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do siebie. Czy ja na prawdę nie potrafię nigdy, nikomu odpuścić?!

2 komentarze:

  1. Świetne.!
    Wszystkie twoje blogi są super < 33

    OdpowiedzUsuń