środa, 25 lipca 2012

ELEANOR - CZ.8


Przyjechałam po nich, byli bardzo roześmiani, ale ja nie kontaktowałam. Cały czas próbowałam wymyślić skąd ja wytrzasnę tak wielką kasę. Przecież nie wezmę pożyczki w banku, bo jej chyba nie spłacę do końca życia.
-Uważaj! - krzyknęli, a ja mocno zahamowałam.
-Co Ty robisz, chcesz nas zabić?! - wydarł się Zayn.
-Przepraszam. - wyszeptałam cicho.
-Co mi z tego, skoro o mało nie wjechałaś w drzewo!? - krzyczał dalej.
-Dobra zejdź z niej, zamyśliła się. - powiedział Niall.
-To, że to Twoja dziewczyna, nie znaczy, że musisz ją wiecznie bronic. - odgryzł się.
Było mi cholernie przykro, ale miałam ważniejsze problemy niż przejmowanie się humorami Zayna. Ruszyłam jak gdyby nigdy nic. Gdy dojechaliśmy do domu, atmosfera nie była zbyt ciekawa.
-Co się stało? - spytała babcia.
-Nic. - odparłam.
-Siadajcie do stołu, zrobiłam wam kolację. - powiedziała.
-Już idziemy, tylko umyjemy ręce. - odparłam, bo nie chciałam, aby babcia przejmowała się tym, że pokłóciłam się z Mulatem.
Usiedliśmy do stołu, wszyscy mieli dobre humory, chyba zapomnieli o tym wcześniejszym incydencie. Ja natomiast dziobałam parówki, które miałam na talerzu. Nie mogłam ich zjeść, po prostu nie miałam apetytu. Wstałam bez słowa od stołu i wyszłam tak jak stałam. Szłam przed siebie, byle w jakieś ciche miejsce, w którym będę mogła pobyć chwilę sama. Poszłam w swoją ulubioną miejscówkę, w lesie, nad stawem. Była tam cisza i spokój. Jedni z niewielu wiedzieli, że tam zawsze się skrywam, gdy mam jakiś problem.
-Powiesz mi co się dzieje? - usłyszałam za sobą głos.
-Jak mnie tu znalazłeś? - spytałam Nialla, który usiadł obok mnie.
-Szedłem za Tobą. Martwiłem się. - powiedział czule.
-Nie przejmuj się. - starałam się uśmiechnąć.
-Słuchaj, jeżeli chodzi o Zayna to ... - przerwałam mu.
-Nie o niego chodzi. Myślisz, że zawracałabym sobie głowę tym, że ktoś się na mnie wydarł? Proszę Cię. Należało mi się, ale nie powiem zrobiło mi się nieswojo, no przykro, ale na prawdę mam inne problemy. - skończyłam swój monolog.
-Podzielisz się z nimi?
-Wolę to sama zrobić. Muszę sama. - odparłam.
-Posłuchaj, po to masz nas, aby zawsze na nas polegać. Powiedz co Cię trapi.
-Byłam dziś w szpitalu, są zadłużeni, nie ma pieniędzy na leki dla dzieci. I cały czas główkuję skąd wziąć 5 milionów złotych. - powiedziałam.
-Ile to jest na funty? - spytał.
-Jakiś milion, no może trochę ponad, a co? - spytałam.
-Dam Ci je. - odparł.
-Zwariowałeś. - powiedziałam.
-Mówię poważnie.
-Nie, muszę to jakoś sama wymyślić, Ty na to zbyt ciężko pracowałeś. Nie, kategorycznie mówię nie. Wymyślę coś. - powiedziałam. - Ale teraz wracajmy już, robi się późno. - wstałam i zaczęłam iść. Cały czas po głowie chodziła mi ta propozycja Niallera, ale nie mogłam tak postąpić. Nie, to nie byłoby w porządku.
Wróciliśmy do domu, od razu każdy się wykąpał i podreptał do swoich łóżek. Ja odwróciłam się do ściany i starałam się zasnąć, ale nie wychodziło mi to. Cały czas głowiłam się skąd wziąć te pieniądze. W końcu wpadłam na genialny pomysł. Chłopcy zorganizują  charytatywny koncert w Polsce. To było najmądrzejsze co mi się do tej pory udało wymyślić. Tylko pytanie czy chłopcy się zgodzą ...
Przy śniadaniu opowiedziałam im o moim genialnym pomyślę. Harry o mało nie udławił się herbatą, Louisowi opadła szczęka, Zayn zaniemówił, Niall zaczął się dusić kanapką, jedynie Liam był w miarę normalny.
-Nie podoba wam się? - spytałam.
-Nie to chcieliśmy powiedzieć, ale myślisz, że uda nam się zebrać tyle kasy? - spojrzał na mnie Louis.
-Nie ważne ile, ważne, że cokolwiek będzie, a po za tym co druga Polka za wami szaleje, więc na pewno. - odparłam.
-Gdzie to miałoby się odbyć? - spytał logicznie Liam.
-No tego to ja do końca nie przemyślałam. - podrapałam się po głowie. - Chociaż wiem. - podskoczyłam i zaczęłam się zbierać.
-Gdzie idziesz? - spytał Niall.
-Mam waszą zgodę na koncert, tak? - spojrzałam na nich.
-Jasne. - kiwnęli głową.
-Za godzinę będę. - posłałam im buziaki i już mnie nie  było. Pojechałam do szpitala, był on całkiem spory, a jeszcze więcej miał miejsca dookoła siebie. Znalazłam ordynatora, opowiedziałam mu co chcę zrobić.
-Myślisz, ze to wypali? - spytał.
-Jasne, że tak. Pan załatwia jakieś ławki, krzesła, scenę, nagłośnienie, a ja idę do domu zaprojektować jakieś plakaty. - powiedziałam i wyszłam z gabinetu jak burza.
Wróciłam do domu cała zdyszana.
-Dziewczyny będzie mi potrzebna wasza pomoc. Musimy zrobić dziś plakaty i jeszcze je wydrukować. - zakomunikowałam.
-Jasne, możesz na nas liczyć. - uśmiechnęły się.
W sumie wszyscy zaangażowaliśmy się w te plakaty. Po kilku godzinach pojechałam do drukarni i je wydrukowałam. W domu każdy się nimi zachwycał.
-No to się ubierajcie, idziemy je rozwieszać. - odparłam dumnie.
-Wszyscy? - spytał Harry.
-Nie, ale Ty szczególnie. - zaśmiałam się. -Matts, El i Dan jedziecie z nami. - powiedziałam.
-Dlaczego to ja muszę z wami jechać, a nie na przykład Niall? - zaprotestował Loczek.
-Najmłodsi tak mają. - zaśmiałam. - Dawaj nie mamy całego dnia.
Rozwiesiliśmy ponad 300 plakatów. Wróciliśmy do domu zmachani. Było już po 19, nawet nie wiedziałam, że tak ten czas szybko zleciał. Koncert został zaplanowany na przyszły tydzień.
-Alice, możesz na chwilę? - spytał Zayn, gdy siedzieliśmy wszyscy przy telewizorze, oglądając jakiś film, który ściągnął Harry.
-Jasne. - odparłam i poszliśmy do kuchni.
-Chciałem Cię przeprosić. Nie powinienem tak na Ciebie naskakiwać. Teraz już wiem dlaczego tak zrobiłaś i na prawdę Cię podziwiam. Jesteś moją idolką. - powiedział.
-Cieszę się. Przyjmuje przeprosiny. - odparłam i przytuliłam go. - Chodź wracamy do reszty.

tydzień później

Wszyscy byli podekscytowani koncertem. Ja również. Gdy patrzyłam zza kulis, na widowni było coraz więcej ludzi, głównie dziewczynek. Myślałam, że zesikam się ze szczęścia. Równo o 20 wszystko się zaczęło. Z dziewczynami patrzyłyśmy na wszystko zza sceny. Cały czas tam stałyśmy. W pewnym momencie chłopcy oddali mikrofon ordynatorowi oddziału onkologii, który zaprosił mnie na scenę, ponieważ to ja byłam pomysłodawcą. Weszłam nieśmiało, a tam było mnóstwo braw dla mnie. Bałam się, aby nie wywrócić się w moich wielkich szpilkach.
-Jesteś wielka! - powiedział doktor.
-Nie przesadzajmy. - zaśmiałam się.
Podeszłam do Nialla i wzięłam na chwilę jego mikrofon.
-Tak na prawdę ja nic nie zrobiłam, bo gdyby nie oni - wskazałam na chłopców - was tu by nie było i nie uratowalibyście mnóstwo chorych osóbek. Ale są też jeszcze trzy osoby, które trzeba nagrodzić. Są to moje trzy przyjaciółki, bez których nie dałabym rady. - powiedziałam. Eleanor pokazała mi, abym się puknęła w głowę, bo one wcale nie chciały wychodzić na scenę. Ale w końcu ktoś je wypchnął i stały tam razem z nami.
Koło 24 wszystko się skończyło.
-Zmęczeni pewnie jesteście co nie? - spytałam chłopaków.
-Nie. Chętnie poszlibyśmy gdzieś na imprezę. - odparł Lou.
-No to idziemy! - krzyknęłam i zabrałam ich do najlepszego kluby w Nowym Sączu. Piliśmy drink, za drinkiem, kieliszek za kieliszkiem, kufel za kuflem. Było wspaniale. Zaczęło mi odwalać i zaczęłam się wygłupiać. Gdy leciała piosenka Super Bass zaczęłam udawać, ze jestem Nicky Minaj i śpiewam tak szybko jak ona. Całkiem nieźle mi to szło. Chyba po alkoholu byłam lepsza.
-Wooow! - krzyknęli wszyscy.
O 4 nad ranem zebraliśmy się do domu. Szliśmy na nogach, bo daleko nie było. Od razu każdy poszedł spać. Ja poszłam jeszcze do kuchni napić się wody. Nagle poczułam jak czyjeś ręce są na moich biodrach.
-Byłaś dziś cudowna. - powiedział Niall i całował moją szyję.
-Nie przesadzaj. - zaśmiałam się. - Idź do łóżka, jutro kolejny ciekawy dzień. - wyrwałam się z jego objęć.
-A dostanę chociaż buzi na dobranoc? - spytał.
-Nie dziś. - zaśmiałam się i poszłam do siebie. Wreszcie wszystko szło po mojej myśli.
-------------------
Jeśli was ciekawi kim jestem, proszę macie mojego prywatnego twittera:
@cocaine1309
follow please :) xx

kissonme

xx

2 komentarze:

  1. Imagin zajefajny oczywiście czekam na nastepnom część / Natalia
    PS. Nie mam twittera

    OdpowiedzUsuń