środa, 4 lipca 2012

ELEANOR - CZ.1

Jak każdego poranka siedziałam w kuchni i jadłam śniadanie. Patrzyłam w okno i jak zwykle myślałam o różnych rzeczach. Był początek wakacji, więc miałam dużo czasu. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mamy.
-Pojedziesz dziś do niej? - spytała.
-Do kogo?
-Do Eleanor. Wiesz, że ona teraz potrzebuje Ciebie i Mattie. - mama zaczęła swoje kazanie.
-Mamo nie wtrącaj się w naszą przyjaźń! To El zdecydowała. Miała nas gdzieś, gdy jej potrzebowałyśmy. Ma teraz innych przyjaciół, którzy się nią opiekują. - powiedziałam wściekła. - Ale jak Ci tak zależy to pojadę. Chociaż nie widzę najmniejszego sensu.
-Tyle się przyjaźniłyście ... - odparła mama.
-Dobrze, że powiedziałaś w czasie przeszłym. Idę się ogarnąć i pojadę do tego szpitala. - powiedziałam wstając od stołu.
Ogarnęłam się i wsiadłam do swojego samochodu. Kupiłam po drodze jakieś czekoladki, chciałam byc miła, mimo że już się nie przyjaźnimy. Dlaczego? Od początku gimnazjum byłyśmy we trzy: ja, Matts i El. Potem byłyśmy razem w liceum no i w collage. Tylko tam coś się zepsuło. El była modelką i pewnego razu poznała Louisa. Był z One Direction. Miała dla nas coraz mnie czasu, liczył się on, a obieałyśmy sobie, że żaden facet nie zniszczy tego o nas łączy. Liczyłyśmy się dla niej, gdy miała doła z powodu jakiś kłótni z Lou. Nawet nam go nie przedstawiła ... Teraz kumplowała się z Danielle. Znałam ją z gazet, była dziewczyną innego członka One Direction, nie pamiętam którego. Nie słuchałam ich, miałam im za złe, że odebrali mi jedną z najważniejszych osób w życiu. I właśnie dziś jechałam do niej, aby zapytać się, jak się czuje, bo miała wypadek. Z tego co było wiadomo, to nic poważnego, ale musiała poleżeć kilka dni. Gdyby była Mattie nie musiałabym robić tego sama, ale akurat była na zawodach w Ohio. Stałam przed szpitalem dobre pół godziny. W końcu odważyłam się wejść. Gdyby nie rodzice El, którzy właśnie wychodzili, ochroniarz by mnie nie wpuścił. Szłam do sali 311. Nieśmiało zapukałam. Byli wszyscy. Danielle i One Direction.
-Przyszłaś .. - El się uśmiechnęła.
-Yhym .. - powiedziałam skrępowana.
-A gdzie Matts? - spytała.
-Na zawodach w Ohio. - odpowiedziałam.
-Zostawicie nas same? - zwróciła się do swoich przyjaciół.
-Jasne. - odparli i wyszli. Louis pocałował ją w czoło i szeptał jej coś do ucha i w końcu wyszedł.
-Proszę, kupiłam Twoje ulubione. - podałam jej czekoladki.
-Dziękuję. - uśmiechnęła się. - Usiądź.
Nieśmiało usiadłam na krześle obok jej łóżka.
-Tak bardzo się cieszę, żę przyszłaś. - powiedziała. - Mam nadzieję, że znowu będzie tak jak kiedyś, będziemy we trójkę, no poznacie chłopaków i Dan. Uwierz oni są niesamowici.
-Nie przyjechałam tu sama z siebie, po to by zobaczyć jak się czujesz. Mama mnie przekonała. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że nic nie będzie tak jak dawniej. Razem z Matts byłyście na pierwszym miejscu. Teraz Ciebie na nim nie ma. Chcę zapomnieć, że w moim życiu istniał ktoś taki jak Eleanor Calder. Ty też zapomnij o mnie. Nas już nic nie łączy - mój głos zaczął się łamać. - Tyle razem przeżyłyśmy i codziennie mi Ciebie brakuje, uwierz na prawdę tak jest. - po moich policzkach spłynęła łza. - Ale nie umiem Ci wybaczyć. To za bardzo boli. - rozpłakałam się na dobre.
-Alice spróbujmy .. - powiedziała płacząc.
-Nie El. To już koniec .. Żegnaj na zawsze. - powiedziałam i wstałam z krzesła.
-Proszę Cię. Ja wiem, że was zraniłam, przepraszam. Nigdy sobie tego nie wybaczę, że was straciłam. Błagam Cię, każdy zasługuje na jeszcze jedną szansę.
-Miałaś ich wystarczająco, ale każdą zmarnowałaś. Wybacz, ale nie zmienię swojego zdania. - wyszłam z sali cała zapłakana. Oni tylko się dziwnie na mnie popatrzyli, a ja uciekłam. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Zamknęłam się w swoim pokoju i płakałam. Czułam się cholernie źle. Z mojego płaczu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Przetarłam zapuchnięte oczy i otworzyłam. Przede mną stał Louis.
-Możemy pogadać? - spytał.
Bez słowa wpuściłam go do pokoju.
-Z tego co wiem, jesteś przyjaciółką El. Cały czas nam o was opowiadała, o Tobie, Mattie. Pokazywała zdjęcia. Mówiła, że za wami tęskni. Pogubiła się. Teraz cały czas płacze, powiedziała nam co jej powiedziałaś. To było niemiłe, ale rozumiem Twój gniew. Nie miej do niej pretensji tylko do mnie. To ja zajmowałem jej każdą wolną chwilę. Daj jej jeszcze jedną szansę.
-Nie chcę mi się z Tobą o tym gadać. Powiem Ci tylko tyle. Zabraliście mi moją przyjaciółkę, którą kochałam jak siostrę. - kilka łez spłynęła po moich policzkach. - Ale teraz to rozdział zamknięty. Mam nadzieję, że z Wami będzie szczęśliwa.
-Wy jej jesteście potrzebne.
-Co Matts zrobi to jej sprawa. Ja już nie chcę mieć nic wspólnego z Eleanor. Przepraszam Cię, ale jestem zmęczona. Cześć. - otworzyłam mu drzwi.
-Przemyśl to jeszcze, El do końca tygodnia będzie w szpitalu, potem w domu. - powiedział na koniec.
Czułam się strasznie, nie wiedziałam co robić. Bezsilnie opadłam na łóżko i zasnęłam.
-------------------------------
Ten imagin jest trochę inny od pozostałych. Mówi o przyjaźni, dlatego, że chciałam pokazac, że miłośc w życiu nie jest najważniejsza. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

kissonme

xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz