środa, 4 lipca 2012

ELEANOR - CZ.2


Obudziłam się w kiepskim nastroju. Miałam kilka nieodebranych połączeń od Mattie. Zadzwoniłam do niej, odebrała od razu.
-Spotkamy się dziś? Wróciłam. - powiedziała radośnie.
-Jasne. - uśmiechnęłam się do telefonu.
-Rozmawiałam z Eleanor. Zadzwoniła do mnie. - powiedziała przyjaciółka.
-I co Ci powiedziała?
-Chciała się spotkać, powiedziałam, że się zastanowię. Pojedziesz ze mną do szpitala?
-Ja już byłam. Nie chcę mieć z Nią nic wspólnego.
-Wiem, mówiła mi o tym, płakała do słuchawki. Jestem na nią zła, ale może powinnyśmy dać jej szansę?
-Mattie Ty rób co chcesz. Ja nie chcę znowu cierpieć, tylko dla tego, że Eleanor ma taki kaprys.
-Może zacznijmy się z nią kolegować, potem pomyślimy o przyjaźni?
-Powiedziałam Ci, rób co chcesz. O której u mnie będziesz? - spytałam.
-Za godzinę. Do zobaczenia. - rzuciła przyjaciółka.
Poszłam zrobić poranną toaletę, ogarnęłam się i zeszłam na dół do kuchni.
-Pójdziesz do sklepu? - spytała mama.
-Jasne, jak Matts przyjedzie to ją wpuść. - powiedziałam. - Co mam kupić?
-Masz listę i pieniądze. - podała mi banknoty i kartkę. Włożyłam je do portfela, zapięłam swoją torebkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do najbliższego marketu. Wzięłam koszyk i wyciągnęłam listę. Przechodziłam przez przeróżne półki, gdy nagle zobaczyłam, że jeden chłopak cały czas mi się przygląda. Poznałam go od razu. Był jednym z nowych przyjaciół Eleanor. Udałam, że go nie znam. Sprawdziłam czy mam wszystkie produkty i poszłam do kasy. Stał za mną i cały czas się patrzył. Sądząc po jego zakupach nie odżywiał się zbyt dobrze. Chipsy, cola, ciasteczka, same słodycze. Patrząc na niego nie wyglądał na żarłoka. Był drobnej postury, ale był przystojny. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos kasjerki.
-Żyje Pani? - pomachała mi ręką przed oczyma.
-Tak, tak, już płacę. - powiedziałam i podałam jej banknoty.
Zapakowałam wszystko do koszyka i wyszłam. Poszłam do samochodu i powoli wszystko wkładałam do bagażnika.
-Ty jesteś Alice, prawda? - usłyszałam za sobą nieznajomy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam tego chłopaka, który mi się przyglądał.
-Tak. - odpowiedziałam obojętnie. Zaczęłam szybciej wypakowywać zakupy.
-Dużo o Tobie słyszałem. Interesujesz się dziennikarstwem, siatkówką, nawet widziałem jeden Twój mecz. El mi pokazywała na filmie, bo nagrywała.
-No i co z tego? - byłam obojętna.
-Wiem, że nie jesteś egoistką, jesteś miła, przyjazna, zawsze komuś pomożesz.
-Nie znasz mnie. - powiedziałam, zamykając bagażnik. Pokierowałam się w stronę marketu, aby odłożyć koszyk.
-Poczekaj! Daj sobie coś powiedzieć. - krzyknął za mną.
Odwróciłam się pełna gniewu, złości, żalu, rozpaczy i wykrzyczałam prosto w jego twarz.
-Nie znasz mnie! Teraz tak mówisz jaka jestem, chociaż wcześniej nie miałeś o mnie pojęcia. Eleanor chce, abym jej wybaczyła, dlatego najpierw Louis przychodzi i prawi mi kazania, potem Ty, nawet Mattie chce jej wybaczyć. A wy nic nie rozumiecie! Jak cierpiałam, gdy nie miała dla mnie czasu, chciałam, aby była obecna na moim meczu, który był dla mnie najważniejszy, była tylko Mattie i moja rodzina. Jej zabrakło. Nie miała czasu, bo była z Wami! Ja się już nie liczyłam. Ja zawsze znajdywałam dla niej czas, bo ją kochałam jak siostrę. Teraz mam ją głęboko gdzieś. I z czystym sercem mogę Ci powiedzieć, że jej nienawidzę, mimo że była moją przyjaciółką. Ona wybrała was, więc życz jej szczęścia. - odwróciłam się, bo moje oczy były pełne łez. Wsiadłam szybko do samochodu i pojechałam do domu. Po policzkach spływało mi milion łez, ledwo kierowałam autem. Gdy dojechałam do domu, wyciągnęłam zakupy i weszłam do środka. Matts już była, bo jej samochód stał na podjeździe.
-Co się stało? - spytała mama, gdy weszłam do kuchni.
-Nic, a co miało się stać?
-Masz całe czerwone oczy od płaczu. - powiedziała przejęta Mattie.
Usiadłam przy stole i się rozpłakałam. Opowiedziałam im o sytuacji na zakupach. O tym co czuję, jaka jestem zła i rozdarta.
-Ułoży się, zobaczysz. Potrzebujecie czasu, obie. - powiedziała moja mama.
-Nie mogę uwierzyć, że tyle lat byłyśmy razem, a teraz ... - odparła smutna Mattie.
-Ja też nie. Uwierz mi .. - powiedziałam i obie z Matts poszłyśmy do mojego pokoju. No cóż są wakacje, a my będziemy się dołować.

kilka dni później


Siedziałyśmy z Mattsonem przed telewizorem jedząc lody, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Byłyśmy same, bo moi rodzice pojechali na dwutygodniowe wakacje.
-Otworzę. - wstałam z kanapy. Wyglądałam okropnie, rozczochrane włosy, rozciągnięty dres, zero makijażu. Miałam to gdzieś, z resztą nikogo ważnego się nie spodziewałam, aby wyglądać wyśmienicie. Otworzyłam drzwi i zamarłam. Przede mną stała Eleanor. Chciałam zamknąć drzwi, lecz włożyła między nie nogę.
-Porozmawiajmy. Proszę Cię, to dla mnie ważne. - powiedziała. Wpuściłam ją do środka.
-Kto to? - krzyknęła Mattie.
-Ja. - powiedziała nieśmiało Eleanor. Matts o mało co nie udławiła się lodami.
-Co Ty tu robisz? - zapytała.
-Chciałam z wami pogadać, chcę, aby było jak dawniej. - powiedziała była przyjaciółka. - Wykupiłam  nawet bilety dla nas trzech na Hawaje. - wyciągnęła z torby jakieś koperty. - Patrzcie tylko my, plaża, słońce, drinki. - rozmarzyła się.
-Fajnie było? - spytała z drwiną. - Chcesz to leć, ja Ci nie wróg, ale tym gównem mnie nie przekupisz. Myślisz, że jak jesteś modelką, masz bogatego chłopaka, to nagle rzucę Ci się w ramiona? Śmieszna jesteś. Daj mi już spokój. Powiedziałam kilka dni temu, Twojemu przyjacielowi co o tym sądzę i z łaski swojej nie nasyłaj na mnie jeszcze Louisa, który był u mnie. Myślisz, że zrobi na mnie wrażenie Twój płacz? Nie, nie teraz. Może kiedyś tak, byłam miękka, ale dzięki Tobie się zmieniłam. Jestem silniejsza. - powiedziałam.
-Alice proszę, ja wiem, że źle zrobiłam, ale obiecuję Wam, że nie popełnię znowu tego błędu. - mówiła przez łzy.
Miałam coś powiedzieć, ale przerwała mi Mattie.
-Myślisz, że nam Ciebie nie brakuje? My po prostu Ci nie ufamy. Zrozum, że boimy się, że znowu nas zranisz. Ile razy obiecywałaś, że znajdziesz dla nas więcej czasu? Za każdym razem to były puste słowa. Uwierz, że chciałabym Ci wybaczyć, ale nie potrafię. Ty sobie bez nas poradzisz, Twoi przyjaciele zastąpią Ci nas. My będziemy mieć trochę gorzej, ale to już nie ważne, ważne, że mamy siebie. - zakończyła Matts. Byłam z niej dumna.
-Proszę was przemyślcie to jeszcze. Jestem teraz cały czas w domu, dzwońcie o każdej porze dnia i nocy.
-Dobra zastanowimy się, ale teraz daj nam spokój. - powiedziałam oschle.
El zaciągnęła nosem i wyszła, zostawiając koperty na stole.
-Chyba o czymś zapomniała. - wskazałam na stół.
-Nie wiem co o tym myśleć. - powiedziała Mattie. - Brakuje mi jej, ale nie chcę znowu cierpieć. Może po prostu kolegujmy się z nią, a z czasem zobaczymy jak to będzie? Ja nie chcę jej tracić, nie chcę udawać, że jej nie znam, bo wiesz, że była dla mnie ważna, dla ciebie z resztą też. I nie  udawaj, że tak nie jest, bo zbyt dobrze Cię znam ..
-Może masz rację. Zobaczymy. - powiedziała i usiadłam na kanapie. Przytuliłam się do Mattie i obie siedziałyśmy tak do końca dnia.

4 komentarze: