niedziela, 16 września 2012

NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK - CZ.3


W południe jak i po południu w moim biurze pojawiły się takie same bukiety róż. W tym pierwszym znalazłam liścik z napisem:
"Pewnie zastanawiasz się kim jestem. Hmm ... Korci mnie, aby podjeść do Ciebie, ale boję się Twojej reakcji .... xx"
Czy ja byłam aż taka straszna? No fakt, nie uśmiechałam się od czasu, gdy wyglądam jak potwór, ale to tylko dlatego, że Niall przywalił mi tą butelką od spray'a.
Chodziłam po moim budynku pracy i spoglądałam na każdego faceta, którego minęłam. Nie miałam nigdy adoratorów skąd nagle się to wzięło. Przyznam, że było to dla mnie miłe, ale gdy zobaczyłam drugi bukiet róż trochę się zdenerwowałam. Kto w ogóle wchodził do mojego biura przez nikogo nie zauważonym? Gdy pytałam się sekretarki, mówiła, że nic nie wie. Otworzyłam liścik i zamarłam.
"Będę czekał na Ciebie w MSC dziś o 18. Mam nadzieję, że przyjdziesz, bo muszę przyznać ta gra trochę mnie zmęczyła ... xx"
Spojrzałam na zegarek. Było po 17. Spakowałam szybko swojego notebooka i wyleciałam z biura jak z procy.
Przez korki na miejscu byłam o 18:15. Myślałam, że mojego adoratora nie będzie, jednakże myliłam się ...
Usiadłam przy stoliku na końcu, tak, abym nie była dla nikogo widoczna, z powodu mojego wyglądu. Wyciągnęłam swojego białego Iphone i weszłam na twittera. Nagle dostałam smsa.
"Widzę, że jesteś, ale boję się podejść ..."
Przeraziło mnie to. Zaczęłam się nerwowo rozglądać po pomieszczeniu. A jeżeli to jakiś świr?
Jednak ciekawość zwyciężyła i odpisałam:
"Nie jestem taka straszna na jaką wyglądam :) Nie zjem Cię"
Odpowiedzi się nie doczekałam, bo podszedł do mnie chłopak w kapturze i okularach. Poznałabym go wszędzie.
-Niall? - wydukałam.
-Nie krzycz proszę. - usiadł naprzeciwko mnie.
-Po co te wszystkie gry? Te kwiaty i w ogóle. I skąd masz mój numer? - zasypałam go milionem pytaniem.
-Odpowiem Ci na wszystko, ale może zamówmy coś najpierw? - zaproponował.
-Nie mam ochoty, chcę mieć to za sobą. - byłam twarda.
-Wszystko źle odebrałaś. To nie był przypadek, że to akurat Ty dostałaś tym spray'em. Znaczy nie miałaś nim oberwać, myślałem, że go złapiesz, ale stało się inaczej.
-Po co miałam go złapać? - zdziwiłam się.
-Spodobałaś mi się i wiedziałem, że zanim Cię poznam miną długie godziny, albo wcale do tego spotkania nie dojdzie, bo nie starczy czasu, albo Tobie się znudzi i pójdziesz. No to założyłem się z chłopakami, że uda mi się zdobyć Twój numer telefonu. Wtedy w garderobie nie śmiali się z Ciebie, ale ze mnie. Że jestem takim ofermą. - spuścił wzrok, mimo że miał ciemne okulary widziałam po jego oczach, że jest mu przykro.
-Nie jestem aż taka straszna. - zaśmiałam się. - Trzeba było głośniej krzyczeć, a ja mogłam być bardziej uważna. Co do tej historii powiedzmy, że Ci wierzę i jak Ci zależy to możemy się umówić. - odparłam.
-Naprawdę?! - krzyknął.
-Tak, ale nie krzycz tak. - zaśmiałam się. - Chętnie zostałabym dłużej, ale na mnie już czas. - spojrzałam na zegarek.
-Odwieźć Cię do domu? - spytał.
-Nie, mam samochód. Zdzwonimy się. - uśmiechnęłam się i  wstałam od stolika. Niall złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego pytająco.
-Obiecujesz, że jeszcze się spotkamy? - powiedział cicho.
-Jasne, ale jak będziesz wyglądał normalnie. Bez okularów i bez kaptura na głowie.
-Nie chcę, żeby nas zadręczyli reporterzy.
-Coś wymyślimy. Uciekam, pa. - cmoknęłam go w policzek i wyszłam z lokalu ...
-----------------------------
mój twitter: cocaine1309
follow me = follow you 

kissonme

xx

2 komentarze:

  1. Niema słów które opiszą to jak mi się podoba i nie mam twittera ale planuje założyć <33333
    / natalia

    OdpowiedzUsuń