poniedziałek, 10 września 2012

TA DRUGA- CZ.2 (OSTATNIA)


Pogrzeb Emilly był okropny. Niall cały czas krzyczał żeby wróciła, że obiecała, że zawsze z nim będzie. Ja sama wolałabym, żeby ona tu była, bo wtedy mój przyjaciel nie byłby taki smutny. Na stypę nawet nie poszliśmy. Nialler zbyt bardzo to przeżywał, dałam mu jakieś tabletki na uspokojenie, które poleciła mi mama, która z zawodu jest farmaceutką. Blondyn zasnął, a ja siedziałam z chłopakami, z Dan, El i nowo poznaną Perrie w salonie. Wcześniej jakoś nie miałam okazji poznać dziewczyny Mulata. Żadne z nas nie miało odwagi się odezwać. Każdy z nas ubolewał nad tym, że wśród nas nie ma Emilly. Mimo że kochałam Nialla, wolałam, aby był z nią szczęśliwy niż ze mną nie.
-Dobra, ja już muszę się zbierać. - popatrzyłam na zegarek, który wskazywał już 17.
-Dokąd? - spytał Zayn.
-O 21 mam samolot. Muszę się jeszcze spakować i dojechać na lotnisko.
-Daj spokój, któryś z nas Cię odwiezie. - powiedział Louis.
-Nie poczekasz, aż Niall wstanie? - spytała cicho Eleanor.
-Niech śpi. - powiedziałam. - Pójdę jeszcze do niego na chwilę, ale przekażcie mu, że będę za nim tęsknic. - wstałam i pokierowałam się do pokoju przyjaciela. Wyglądał tak słodko, tak niewinnie. Widać było jeszcze ślady łez, ale oddychał normalnie. Usiadłam obok niego i ucałowałam go mocno w policzek. Położyłam jeszcze głowę na jego głowie, i głaskałam po policzku. Złapał mnie za rękę, pewnie myślał, że to Ems.
-Będę tęsknic. - wyszeptałam, pocałowałam go w czoło i wyszłam po cichu z pokoju.
Założyłam swój czarny płaszcz i szpilki.
Przytuliłam każdego po kolei i wyszłam. Gdy znalazłam się w hotelu dałam upust emocjom i rozryczałam się jak małe dziecko. Teraz ja pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Około 19 spakowałam kosmetyczkę do walizki i byłam gotowa jechać na lotnisko. Zamówiłam taksówkę i zeszłam na dół do recepcji. Oddałam klucz i pożegnałam się z sympatyczną, straszą panią. Na dworze zaczął padać deszcz. Miły Pan z taksówki zapakował mi do bagażnika bagaż, a ja rozsiadłam się na tylnym siedzeniu. Przez całą drogę na lotnisko patrzyłam na Londyn. Na prawdę niczym mnie to miasto nie zachwycało ...
Na lotnisku, jak zwykle było mnóstwo ludzi. Gdy udało mi się dojść do odpowiedniego okienka, ktoś zaczął mnie wołać.
-Alice! Czekaj! Nie jedź jeszcze!
Obróciłam się i zobaczyłam Nialla. Był cały zdyszany.
-Alice, zdążyłem. - mówił, ledwo łapiąc oddech. - Dlaczego na mnie nie poczekałaś? Nie możesz zostać jeszcze trochę? Kilka dni, proszę.
-Skarbie, nie mogę, ale postaram się przylecieć za tydzień, dobrze? - popatrzyłam w jego oczy.
-Ale Ty jesteś mi teraz najbardziej potrzebna. - mówił ze łzami w oczach.
-Wiem, ale na prawdę nie mogę zostać. - powiedziałam ze smutkiem.
-Alice proszę ... - wiedziałam, że bardzo mu na tym zależy.
-No dobrze .. W pracy wezmę jeszcze kilka dni urlopu, a na uczelni nie mam jeszcze nic wielkiego ..
-Wiedziałem, że się zgodzisz! - krzyknął.
-Ale jest jeden mały problem.
-Jaki? - popatrzył na mnie badawczo.
-Nie mam więcej ciuchów.
-Pójdziemy na zakupy. - oświadczył. -Muszę się czymś zająć.
-W takim razie chodźmy. - złapałam go pod rękę. Pani, która mnie obsługiwała była zdezorientowana, ale ja już się tym nie obchodziłam.
***
2 lata później

Siedziałam w domu i czekałam na Jego powrót. To właśnie z Jego powodu porzuciłam wszystko co było w Irlandii i przeprowadziłam się do Londynu. Kochałam go i to właśnie z tej miłości byłam gotowa zrobić dla niego wszystko.
-Kochanie, wróciłem! - usłyszałam uradowany głos Nialla.
-Siadaj, obiad już czeka. - uśmiechnęłam się do niego, gdy wszedł do kuchni i dał mi buziaka. - Jak Ci minął dzień? - spytałam i nałożyłam mu na talerz gorącą zupę.
-Dobrze. Nagrywaliśmy dziś ostatni kawałek na naszą płytę. Nie mogę się doczekać kiedy nasi fani ją usłuchają. - mówił podekscytowany.
-Cieszę się. - uśmiechnęłam się i usiadłam na krześle obok. - Kupiłam niebieskie róże, na grób Ems. - powiedziałam.
-To były jej ulubione. - uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Była taka uradowana, gdy na każdej naszej randce dawałem jej bukiet takich róż.
Bolały mnie cholernie jego słowa, ale byłam na to gotowa, bo go kocham.
-No to jedz szybciej i zaraz jedziemy. - wstałam od stołu i poszłam do łazienki, aby poprawić makijaż. Czy płakałam? Hmm.. Na początku tak, teraz zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że jestem tą drugą.
-Jestem już gotowy, idziesz? - usłyszałam jak Niall mnie woła.
-Tak. - wyszłam z łazienki i szybko narzuciłam na siebie kurtkę i conversy.
Wyszliśmy trzymając się za ręce. Ja byłam wniebowzięta, dla niego to było normalne. Pewnie on czuł się tak jak ja teraz, będąc z Emilly. Szkoda, że ja nie mogę nią być. Może lepiej by było, gdybym to ja zginęła, a nie ona?
Gdy dotarliśmy na cmentarz, Niall uśmiechnięty postawił kwiaty na jej grobie.
-Wiesz ... - zaczęłam nagle.
-Co? - popatrzył na mnie.
-Ja już się z tym pogodziłam. - wypaliłam.
-Ale z czym? - nie wiedział o co mi chodzi.
-Z tym, że ja jestem tą drugą. Że tak na prawdę to Emilly kochasz, a ze mną jesteś tylko dla pocieszenia.
-O czym Ty mówisz, Alice? - spytał.
-Spokojnie, ja nie mam Ci tego za złe. Nie odejdę, bo Cię kocham, ale jeżeli Ty będziesz chciał odejść to Ci na to pozwolę.
-Kocham Cię rozumiesz? - złapał mnie za ramiona i popatrzył w moje oczy. - Emilly też kocham. Mam was dwie, a Tobie nigdy nie pozwolę odejść. - pocałował mnie czule.
Do domu wróciliśmy trzymając się za ręce, cali zmoczeni od londyńskiego deszczu.

5 komentarzy: