niedziela, 9 września 2012

TA DRUGA - CZ.1


Dziewiętnastoletnia dziewczyna, która chyba jeszcze nie za bardzo dojrzała do swojego wieku ... Tak to ja.
Mimo że pracuję w gazecie, ciągle potrafię się wygłupiać, oglądam bajki. Każdy myśli, że dla mnie jest za wcześnie na miłość, ale się mylą. Od podstawówki marzę tylko i wyłącznie o Nim. Przyjaźniliśmy się od dzieciństwa, razem chodziliśmy do wszystkich klas, w liceum się zmieniło, bo poszedł do X-Factora, ale to i tak dla mnie był ten sam Niall. Cieszyłam się, gdy mu się udało, gdy robił swoją karierę. Jednego tylko nie trawiłam - JEJ. Niebieskookiej blondynki, która skradła Niallowi serce. Gdy on był szczęśliwy, ja czułam, jak rozpadam się na milion kawałków. Ale oczywiście, gdy pytał czy jest okej, zawsze byłam gotowa skłamać. Byli ze sobą 2 i pół roku, a dla mnie to było jak 10 lat. Co się stało, że zerwali? W sumie to nie było zerwanie... Bo muszę przyznać, ona również go kochała i nie chciała wykorzystać. Pozwoliłam im być szczęśliwymi, ale wracając do tematu. Właśnie... Emilly zginęła w wypadku samochodowym. Gdy się o tym dowiedziałam, pierwsze co zrobiłam to wsiadłam w pierwszy lepszy samolot do Londynu, żeby móc być w tych trudnych chwilach z przyjacielem.
Gdy dotarłam na miejsce, zastałam go w strasznym stanie. Leżał w swojej sypialni i nie chciał ani jeść, ani pic, ani tym bardziej wyjść z łóżka.
-Jest coraz gorzej. - powiedział smutny Harry.
-Pójdę do niego. - poklepałam go po ramieniu i poszłam do pomieszczenia, w którym był niebieskooki.
-Mogę wejść? - spytałam cicho, wsadzając tylko głowę do jego pokoju.
-Jeżeli musisz. - odparł oschle.
Nie miałam mu tego za złe. Rozumiałam, że może mu być ciężko. Usiadłam na jego wielkim łóżku i pogłaskałam po jego nodze.
-Nie dotykaj mnie. Ems mi mówiła. - powiedział.
-Ale o czym? - zdziwiłam się.
-Nie udawaj. Powiedziała mi, że widzi, że się we mnie zakochałaś. Może to przez Ciebie zginęła, co ?! - wydarł się, a mi napłynęły łzy do oczu.
-Może to i prawda, ale nie sądzisz, że zrobiłabym to wcześniej, a nie po ponad dwóch latach?! - ja również podniosłam głos.
-Przepraszam. - wyszeptał Niall.
Nie umiałam się na niego gniewać, po prostu go przytuliłam i pozwoliłam mu się wypłakać. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, w pewnym momencie Nialler zasnął. Przykryłam go kołdrą i pogładziłam po włosach. Ucałowałam go lekko w policzek, już miałam wychodzić, gdy usłyszałam:
-Emilly, nie opuszczaj mnie. - mówił przez sen. Zabolało mnie i to bardzo. Cicho wyszłam z pokoju, myślałam, że chłopcy już poszli, ale wszyscy siedzieli u Nialla w salonie.
-I jak z nim? - spytał Zayn.
-Śpi, jest potwornie zmęczony. - odparłam i opadłam na kanapie. Sama czułam zmęczenie, bo od dwóch dni nie mogłam zmrużyć oka.
-O co się kłóciliście? - odezwał się Lou.
-O nic. - nie chciałam drążyć tematu. - Niall po prostu wini wszystkich dookoła o śmierć  Ems. Naprawdę mi przykro z tego powodu, ale on musi się wreszcie pogodzić, że to był tylko i wyłącznie nieszczęśliwy wypadek. - moje oczy zrobiły się szkliste.
-Błagam tylko Ty nie płacz. - podszedł do mnie Harry i mocno mnie przytulił.
-Nie, nie będę. Na mnie już czas. - zaczęłam się zbierać.
-A gdzie Ty zamierzasz nocować? Myślałem, że zostajesz u Nialla. - powiedział Liam.
-Do hotelu, mam już rezerwację. - skłamałam. Tak na prawdę musiałam po prostu stąd wyjść, bo zbyt bardzo bolało mnie, że Nialler wie o moich uczuciach.
-Nie wygłupiaj się, Niall by na to nie pozwolił. - odparł Zayn. - Masz tu dużo miejsca, jeżeli chcesz to pójdziemy do siebie.
-Nie, na serio chłopaki, zostańcie tutaj, ja przyjdę jutro z samego rana. Jak coś jestem pod telefonem. - powiedziałam i zaczęłam zakładać swoje szpilki. Przyzwyczaiłam się do nich, bo w pracy musiałam być elegancko ubrana.
-Nie mamy Twojego numeru. - podrapał się po głowie Harry.
No tak, nie byłam z nimi jakoś blisko, ot kilka razy byliśmy na imprezie jak byli w Irlandii. Wygrzebałam z torebki moją wizytówkę, tak zrobili mi w biurze, co aż mnie zdziwiło, bo byłam zwykłą początkującą dziennikarką.
-Proszę, dzwońcie o każdej porze. - uśmiechnęłam się, złapałam za rączkę od mojej małej walizki i wyszłam z apartamentu Nialla.
Szłam ulicami Londynu, były takie nijakie. Nie widziałam w nich nic zachwycającego, wszędzie szaro, ludzie zaganiani, mnóstwo spalin. Fuu. Złapałam taksówkę i poprosiłam do najbliższego hotelu.
Jechałam zaledwie 10 minut, gdy znalazłam się przed jakimś budynkiem. Pisało na nim "Rose Hotel ***" Odpowiadał mi. Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do środka. Zadzwoniła dzwonkiem, gdy wyszła jakaś Pani w średnim wieku.
-Dzień dobry. - uśmiechnęła się do mnie.
-Dzień dobry. - odpowiedziałam jej. - Chciałabym wynająć pokój, na dwa dni.
-Sprawdzę czy jest coś jeszcze wolnego. - odparła i wystukała coś w komputerze. - Proszę - podała mi klucze - trzecie piętro, pokój numer 31.  Na wprost jest winda.
Podziękowałam jej i pokierowałam się najpierw do windy, a potem do pokoju. Nie był duży, ale nie obchodziło mnie to, ważne, żebym miała gdzie spać i wykąpać.
Weszłam pod letni prysznic, potem położyłam się do łóżka. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu.
-Cześć, tu Harry. Będziesz dziś u Nialla? - spytał.
-Tak, jasne. - starałam się, aby nie wyczuł, że mnie obudził.
-Dopiero wstałaś czy zrobiłem Ci pobudkę? - zaśmiał się.
-To drugie. - przeciągnęłam się. - Która godzina?
-Po 8. Połóż się jeszcze. - powiedział łagodnie.
-Nie, nie. Do godziny powinnam być, jak on się czuje?
-Jeszcze nie wstał, w zasadzie każdy śpi z wyjątkiem mnie. - powiedział.
-Kupię coś na śniadanie. - odparłam. - Do zobaczenia.
-Tak, do zobaczenia. - oboje się rozłączyliśmy.
Wstałam z łóżka, poszłam ogarnąć się w łazience, wyciągnęłam z walizki moją kosmetyczkę, umyłam zęby, lekko się pomalowałam. Potem związałam byle jak moje włosy, założyłam rurki, białą bokserkę i czarną marynarkę. Ubrałam czarne, wysokie szpilki, uwierzcie mi, że z biegiem czasu da się do nich przyzwyczaić, nawet można w nich biegać, ale bez przesady.
Gdy wyszłam z hotelu, poszłam do jakiegoś marketu, kupiłam świeże pieczywo, jakieś owoce, nutellę, coś na obiad. Wyszłam cała obładowana zakupami. Złapałam taksówkę i podałam adres, na którym chcę wysiąść. Po kilku minutach byłam na miejscu, cały czas patrzyłam na drogę, bo jak będę wracać od Nialla, mogłabym iść spacerkiem, bo to nie daleko.
-Może by mi ktoś pomógł? - spytałam, gdy weszłam do środka. Dobrze, że mam zapasowe klucze.
-Po co to wszystko? - spytał Harry, który wziął ode mnie przeklęte reklamówki.
Weszłam do salonu, gdzie siedziało całe One Direction. Niall mia podkrążone oczy, ale starał się uśmiechać.
-Cześć Alice. - podszedł i mnie przytulił.
-Witaj. - pocałowałam go w policzek, a po chwili sama skarciłam się w myślach. Nie powinnam tego robić.
-O kupiłaś dwa słoiki Nutelli ! Dzięki! - krzyknął Harry z kuchni.
-Nie ma za co. - zaśmiałam się i poszłam do loczka, aby zrobić śniadanie. Kuchnia była połączona z salonem, wiec mogłam robić śniadanie i rozmawiać z chłopakami. Rozkroiłam bułki i zajęłam się pracą.
-To, w którym hotelu się w końcu zatrzymałaś? - spytał Zayn.
-Jest niedaleko. Nie pamiętam nazwy. - odpowiedziałam nie odrywając się od pracy.
-Jaki hotel? Myślałam, że poszłaś na zakupy. Alice o co chodzi? - spytał Niall.
-Zatrzymałam się w hotelu. - powiedziałam spokojnie.
-Dlaczego? - nagle zamyślił się. - Słuchaj, jeżeli chodzi Ci o to co wczoraj powiedziałem, to na prawdę przepraszam. Przyjaźnimy się już tyle, że ... - nie dałam mu dokończyć.
-W porządku, nie gniewam się. Wcześniej już robiłam rezerwację, bo nie chciałam Ci siedzieć na głowie. - skłamałam. W duchu dziękowałam mojej przyjaciółce, która mówiła mi, żebym wzięła swoją kartę kredytową, bo pewnie bym jej nie wzięła, bo po co mi tutaj?
-Może jednak zmienisz zdanie? - spytał Nialler.
-Na prawdę nie trzeba. W piątek mam samolot do Irlandii.
-Przecież to za dwa dni. - powiedział Liam.
-No właśnie, myślałem, że przyjechałaś na dłużej. - spuścił głowę Niall.
-Ja też wolałabym być tutaj z Tobą, ale muszę wracać do pracy, do szkoły. Ale obiecuję Ci, że zawsze będę pod telefonem i będziemy mogli rozmawiać tyle ile zechcesz. - pogłaskałam go po policzku, brudząc mu go przy tym nutellą.
-Ej to nie fair! - zaśmiał się. Wziął słoik i zaczął smarować moją twarz czekoladową słodkością. Mieliśmy z tego wiele frajdy.
-Dobra, nie marnujcie nutelli. - zaśmiał się Liam.
Skończyliśmy naszą zabawę, a ja podałam im kanapki do stołu. Sama stałam oparta o blat i popijałam kawę z mlekiem.
-Siadaj. - powiedział Niall.
-Dzięki, postoję. - zaśmiałam się i spojrzałam w wielkie okno.
-Nie wygłupiaj się, tylko siadaj. - wstał, wziął mnie za rękę i usadził na krześle obok. - A teraz coś zjedz.
-Nie jestem głodna. - powiedziałam.
-Alice, błagam Cię. Nutelli nigdy nie odpuścisz. - zrobił mi kuksańca w brzuch.
-No dobra. - zaśmiałam się i wzięłam bułkę do ust. Po posiłku Nialler umył naczynia, a ja usiadłam na kanapie. Cieszyłam się, że mój przyjaciel wreszcie się odzywa.
-W piątek jest pogrzeb Ems. - powiedział smutno, kładąc głowę na moim ramieniu. Kolejny raz dał upust emocjom i się rozpłakał. - Bardzo bym chciał, abyś wtedy ze mną była. - popatrzył na mnie.
-Spokojnie, samolot mam dopiero wieczorem. - pogłaskałam go po twarzy.

1 komentarz:

  1. Świetny, cudowny, wspaniały, boski!!! ze dwa razy miałam łzy w oczach i widzę że masz wene/ natalia

    OdpowiedzUsuń