sobota, 15 września 2012

NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK - CZ.2


Zamknęłam z hukiem drzwi od mojego biura. Byłam wściekła, zła, czułam się okropnie widząc tych pięciu chłopaków. Wstydziłam się ich po ostatnim incydencie. Nerwowo zaczęłam bawić się kolczykiem, który był w moim wiązadełku. Usiadłam przy biurku i obróciłam się krzesłem do okna. Nagle mój biurowy telefon zadzwonił. Odebrałam.
-Przyjdź do mojego biura, natychmiast. - powiedziała, głosem nieznoszącym sprzeciwu, Mery.
-Jasne, zaraz będę. - odparłam i poszłam do gabinetu szefowej. Modliłam się, aby już ich nie było.
Weszłam jak zwykle bez pukania, a moje modlitwy nie zostały wysłuchane.
-Słucham? - spytałam nie pewnie stojąc przy drzwiach.
-Weź się nie wygłupiaj tylko siadaj. - powiedziała moja szefowa i wskazała na wolne miejsce na przeciwko jej biurka, a za razem koło Nialla.
-Żeby poprawić Wasze stosunki musisz spędzić jeden dzień z One Direction i go opisać. - odparła.
-Zwariowałaś, prawda? - popatrzyłam na nią jak na nienormalną.
-Nie, chłopcy się zgodzili. - powiedziała.
-Ale ...
-Nie ma żadnego 'ale'. - przerwała mi.
-Muszę iśc dzisiaj na uczelnię. - powiedziałam.
-Napiszę Ci zwolnienie. - na wszystko znalazła wymówkę.
-Na prawdę nie czuję się na siłach, aby robić ten artykuł. Nie możesz dać go komu innemu? - spytałam.
-To ma byc na poprawienie waszych stosunków. Żegnam. Nie chcę Cię tu widzieć do póki nie skończysz tego artykułu. - powiedziała.
-U mnie na biurku masz to co chciałaś na dziś. Idę się ubrać i możemy jechać. - wstałam wściekła i poszłam do swojego biura po swój czarny płaszczyk.
Spotkałam się z chłopakami przy windzie. Starałam zakryć się włosami obity policzek, ale coś mi nie wychodziło. Nie wyglądam aż tak źle, bo miałam na sobie grubą warstwę makijażu.
-Gdzie jedziemy? - spytałam.
-Może do MilkShake City? - zaproponował Harry.
-Albo do Nandos. - wtrącił się Niall.
-Najlepiej do domu. - powiedział Zayn.
-Jedźmy do MSC. Spotkamy się na miejscu. - powiedziałam i poszłam do swojego samochodu. Chciałam, aby ten dzień się skończył, na prawdę już ich nie traktowałam jak własnych idoli. Bo kto normalny śmieje się z czyjeś krzywdy? Jakiś idiota.
Dotarłam na miejsce trochę po czasie.
-Zamówiliśmy Ci shake 1D, jak chcesz innego to powiedz. - popatrzył na mnie Liam.
-Nie, dzięki. - mówiłam półsłówkami.
-Wiemy tylko tyle, że jesteś Directionerką i masz na imię Alice. - powiedział Harry. - Może chcesz z nami zdjęcie?
Też miał tupet, kretyn jeden.
-Nie, nie jestem Directionerką, bo idole się tak nie zachowują jak zachowaliście się Wy. - zmierzyłam go wzrokiem. - Czyli wiecie, że mam na imię Alice i pracuję w gazecie i nic więcej Wam do szczęścia nie jest potrzebne. - warknęłam.
-Ja Cię na prawdę przepraszam, to mi tak wyleciało z rąk, krzyczałem 'UWAGA!', ale chyba nie usłyszałaś, na prawdę przepraszam. - mówił nieskładnie Niall.
-Na Ciebie się akurat nie gniewam. Przeprosiłeś mnie i się nie śmiałeś z tego jak wyglądam. Bo na prawdę nie wiem co jest w tym śmiesznego, że dziewczyna ma limo na pół twarzy. Ciekawe czy byś się śmiał - zwróciłam się do Louisa - gdyby Eleanor tak wyglądała. - wzięłam dużego łyka shake'a.
Szatyn spuścił głowę i nic nie odpowiedział.
Atmosfera przy stoliku nie była ciekawa.
-Jedziemy do domu, nie? - spytał Zayn.
-Tsa. - odparli wszyscy.
-Podajcie mi adres. - powiedziałam.
-Nie możesz się zabrać z któryś z nas?  - spytał Liam.
-Nie, bo nie będę wracała tutaj po mój samochód. - odparłam.
Na kartce napisali mi gdzie mam jechać. Wyszłam z lokalu i usiadłam wygodnie w moim aucie.
***

Na miejscu byłam wcześniej niż chłopcy. Czekałam na nich siedząc w samochodzie i stukając paznokciami o kierownicę. Gdy podjechali zapukali w moją szybę, a ja wyszłam i poszłam razem z nimi do domu.
-Rozgość się. - powiedział Lou. - Harry zaraz coś ugotuje, a my zagramy, grasz z nami?
-Nie dzięki. Udawajcie, że mnie tu nie ma. - powiedziałam i usiadłam na krześle w kuchni. Wyciągnęłam z torebki mojego małego notebooka i go włączyłam. Miałam przenośny internet, więc szybko zalogowałam się na facebook'a i twitter'a. Na fb zobaczyłam nowe fotki znajomych, polajkowałam trochę, a na tt dodałam kilka wpisów, a potem wyłączyłam przeglądarkę internetową. Włączyłam Worda i zaczęłam pisać. Zajrzałam co robią chłopaki w salonie i wróciłam do kuchni, aby to napisać. Gdy weszłam, zobaczyłam jak Harry coś robi przy moim notebooku.
-Ja Ci się w garnki nie wtrącam, więc Ty odczep się od moich rzeczy. - powiedziałam zła.
-Chciałem tylko sprawdzić co piszesz, czy nas przypadkiem nie ośmieszysz. - odpowiedział zażenowany.
-Nie jestem taka za jaką mnie uważasz. - powiedziałam cicho i usiadłam na krześle i zaczęłam pisać.
Pod wieczór wyszłam z ich domu i pojechałam do siebie. To był tragiczny dzień, mimo że spędziłam go z kimś, o kim marzyłam przez ostatnie 8 miesięcy.
***

Na drugi dzień przyszłam do gazety. Artykuł był skończony, udało zrobić mi się kilka zdjęć więc było nie źle. Zanim poszłam do szefowej, wstąpiłam do swojego biura. Gdy weszłam, zamarłam. Na moim biurku stało w wielkim koszu ze trzy tuziny róż. Podeszłam bliżej i znalazłam mały bukiecik.
"Tak ładnie wyglądasz, gdy się uśmiechasz. Rób to częściej. xxx"
Kto to mógł być? To pytanie będzie mi chodziło po głowie przez cały, najbliższy dzień.

8 komentarzy:

  1. Wiedziałam że dodasz Dziękuje ta część jak każda wspaniała i poleciłam twojego bloga przyjaciółkom mam nadzieje że się nie gniewasz :* / Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Super piszesz ;) Masz talent do tego ..

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny naprawdę

    OdpowiedzUsuń