piątek, 14 września 2012

NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK - CZ.1


Czekałam z przyjaciółką na autograf naszych idoli. Stałyśmy w kolejce, gdy nagle poczułam, że dostałam czymś bardzo ciężkim w twarz. Upadłam i na chwilę chyba straciłam przytomność. Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Do mojego lewego oka Mattie przykładała mi lód.
-Co się stało? - spytała i syknęłam z bólu.
-Pięknisie przyłożyli Ci sprayem. - powiedziała przyjaciółka. - A dokładniej Niall.
-Jak ja wyglądam? - spytałam i panicznie dotknęłam lewego oka, na które ledwo co widziałam i lewy policzek.
-Lepiej nie patrz w lustro. Będziesz zdrowsza. - powiedziała.
-Ja na prawdę nie chciałem. Przepraszam Cię z całego serca, zapłacę Ci tyle ile chcesz, tylko nie idź z tym do sądu. - mówił błagalnie Blondyn, a reszta zaczęła się śmiać.
-Nie wiem co wy widzicie w tym śmiesznego. - odpowiedziałam zła.
-Zabawnie wyglądasz. - odpowiedział ze łzami w oczach Harry.
Podeszłam do lusterka i myślałam, że oszaleję. Miałam siniaka na pół twarzy, a mój policzek okropnie spuchł. Wybuchłam płaczem i wybiegłam z tego pomieszczenia. Biegłam przed siebie, gdy byłam wystarczająco daleko od hali, w której był koncert zadzwoniłam po mamę żeby po mnie przyjechała. Podałam jej dokładny adres i usiadłam na chodniku. Płakałam, bo bo bolała mnie twarz, a z drugiej strony byłam wściekła, że tak zachowali się moi idole. Dość, że wyglądam jak potwór to oni się z tego śmiali. No oprócz Nialla, ale to i tak nie zmienia faktu, że moje zdanie o nich zmieniło się o 180 stopni.
Gdy moja rodzicielka mnie zobaczyła, chciała dzwonić na policję, ale jak w miarę udało mi się wytłumaczyć co tak na prawdę zaszło, zawiozła mnie do mojego mieszkania. Weszła jeszcze ze mną na górę, aby mnie opatrzeń  dać worek lodu i ułożyć do snu. Mama zawsze była nadopiekuńcza. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, na którym było milion nieodebranych połączeń od Mattie. Oddzwoniłam do niej.
-Gdzie jesteś? - spytała.
-W domu, mama mnie przywiozła.
-Jak się czujesz? - słyszałam, że była zdenerwowana.
-Boli mnie strasznie. - odparłam i poczułam łzy na policzkach. To na prawdę mnie bolało. - Jak ja pójdę do pracy?
-Weź sobie wolne. - poradziła przyjaciółka.
-Nie, no co Ty zwariowałaś. Wezmę tabletki przeciwbólowe, przecież do poniedziałku musi mi to przejść. A resztę zamaluję jakoś.
-No dobrze skarbie. A co do nich to daj spokój. Kazali Cię przeprosić, ale powiedziałam im żeby się walili i oplulam im podłogę i po prostu wyszłam. Oczywiście zbluzgałam ich dzisiejsze zachowanie.
-Dzięki, ale nie trzeba było. - uśmiechnęłam się.
-Trzeba. Idź odpocząć. Dobranoc. Przyjadę do Ciebie jutro. - powiedziała przyjaciółka.
-Dobranoc.
***
poniedziałek

Byłam na lekach przeciwbólowych. Niall musiał mieć siłę, bo mój siniak był tragiczny, ale musiałam iść do pracy. Pomalowałam się jakoś, założyłam czarne okulary i pojechałam do gazety. Potem miałam jechać na uczelnię, ale nie wiem czy leki podziałają przez cały dzień, a nie mogę już wziąć więcej tabletek.
Weszłam do biura i poszłam do gabinetu mojej szefowej. Weszłam bez pukania.
-No mam dla Ciebie już te ...... - zamarłam, gdy przy biurku zobaczyłam One Direction. Moja teczka z artykułami o mało co nie wypadła mi z rąk.
-Co Ci się stało w policzek? Ktoś Cię pobił? - spytała Mery.
-Yyy nie ... Przyjdę później.
-Poczekaj. - powiedział chyba Harry, ale ja zamknęłam za sobą drzwi i szłam jak najszybciej do swojego biura.
--------------
Miałam dodać wczoraj, ale nie zdążyłam go dokończyć. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)

mój twitter: cocaine1309
follow me = follow you

kissonme

xx

4 komentarze:

  1. Super super super super super super super i jeszcze raz super świetny pomysł i błagam pisz szybciutko następny albo umrę <3 / Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam ale się ciesz jak małe dziecko które dostało zabawke :*

    OdpowiedzUsuń