wtorek, 14 sierpnia 2012

KŁAMSTWO - CZ.3


Jeszcze tego samego dnia udało mi się wylądować w Londynie. Mimo że było już po 23, pierwsze co, to skierowałam się do domu Nialla. Złapałam taksówkę i po pół godzinie byłam na miejscu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Na ramieniu zwisała mi beżowa torba, a w prawej ręce trzymałam rączkę od mojej granatowej walizki.
-Kogo niesie o tej porze? - usłyszałam zza drzwi. Gdy wreszcie się uchyliły przede mną stał Liam.
-Hej, ja do Nialla. - powiedziałam niepewnie.
-Jest u siebie w pokoju. - uśmiechnął się przyjaźnie i wpuścił mnie do środka.
Skierowałam się do pomieszczenia na samym końcu długiego korytarza. Niall miał pokój na parterze i to było nam na rękę, bo jak czasami u niego nocowałam, a wracaliśmy w nocy, to nie budziliśmy całego domu.
Zapukałam niepewnie do białych drzwi. Usłyszałam jedynie:
-Liam nie wygłupiaj się. Właź.
Weszłam. Jadł truskawki i rozmawiał z Demi. Poznałam ją i na prawdę ją polubiłam. Niall nawet nie spojrzał w kierunki drzwi. Chrząknęłam, dopiero wtedy się odwrócił.
-Możemy porozmawiać? - spytałam cicho.
-Demi oddzwonię do Ciebie za 5 minut. - powiedział do laptopa i zakończył rozmowę. -Słucham.
-Przepraszam, wiem, że powinnam powiedzieć Ci prawdę, ale bałam się. Nie wiedziałam, że ta kobieta naopowiada prasie takie bzdety.
-Bzdety? Mam tu kilka zdjęć gdzie ćpasz. - podał mi jakąś kopertę. Wyciągnęłam z niej zdjęcia. Była na nich jakaś dziewczyna, podobna do mnie, ale to nie byłam ja.
-Jak możesz wierzyć komuś kogo nie znasz? Jesteśmy ze sobą trzy miesiące, a Ty nie masz do mnie zaufania. Zakończyłeś nasz związek nawet nie dając mi nic wyjaśnić. Ja tu specjalnie przychodzę, aby się tłumaczyć, ale widzę, że masz to gdzieś. - zaczęłam krzyczeć. - Nie wiem jak ja mogłam z Tobą być, jesteś pieprzonym egoistą! - krzyknęłam mu w twarz. Kopnęłam swoją walizkę i wybiegłam z jego domu. Łzy spływały mi po policzkach. Miałam dość wszystkiego ... Chciałam zniknąć ...

dwa dni później, oczami Nialla.

-Cześć Niall, jest u Ciebie Alice? - usłyszałem w słuchawce telefonu. To była Matts.
-Nie. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
-A kiedy ostatni raz ją widziałeś? - spytała.
-Dwa dni temu. Była u mnie wieczorem, przyjechała do mnie prosto z lotniska. Pokłóciliśmy się, zostawiła nawet swoją walizkę. - odpowiedziałem.
-Niall nikt nie ma z nią kontaktu. Jej mama odchodzi od zmysłów. W sumie ja też. Ma wyłączony telefon, nikt jej nie widział. Dzwoniłam do wszystkich szpitali, kostnic, komisariatów policji. I nic. Jakby zapadła się pod ziemię. - usłyszałem jak dziewczyna szlocha do słuchawki.
-Za pół godziny będę u Ciebie. - powiedziałem i rozłączyłem się.
-Chłopaki muszę iść. - powiedziałem i zacząłem ubierać buty.
-Niall, za godzinę mamy wywiad. - powiedział Liam.
-Alice nie ma od dwóch dni w domu. Ostatni raz była u nas, teraz ślad po niej zaginął. Wszyscy odchodzą od zmysłów. - mówiłem jak nakręcony.
-Ty też, prawda? - spytał Louis.
Popatrzyłem na niego niepewnie.
-To oczywiste. On ją kocha. - powiedział Harry.
-I nie mogę sobie wybaczyć tego, że uwierzyłem tej kobiecie. Pokłóciliśmy się i Al wyszła z płaczem. Jestem dupkiem. - mówiłem wkurzony.
-No dżentelmenem nie byłeś, ale może uda Ci się to naprawić. - pocieszył mnie Zayn, a ja szybko wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem opon.
Pojechałem jeszcze do jej biura, aby się czegoś dowiedzieć.
-Alice wzięła wolne na 2 tygodnie, powiedziała, że może się to przedłużyć, a czy coś się stało? - spytała jej szefowa.
-Nie ma jej już od dwóch dni. - odparłem zgodnie z prawdą.
-To do niej niepodobne. Umówmy się tak, że gdy ja się czegoś dowiem od razu do Pana zadzwonię, jeżeli odezwie się do Pana, od razu proszę dać mi znać.
-Okej, umowa stoi. - podałem jej rękę i pojechałem do Mattie.
Była w strasznym stanie. Widać, że w ogóle nie spała, nie jadła, miała podkrążone oczy, niedomyty makijaż.
-Na twitterze non stop piszę do niej wiadomości i nic. Cały świat wie, że zniknęła, a nikt nie wie gdzie ona jest. - rozpłakała się. Czułem się winny, to moja wina.
-Ona się znajdzie, zobaczysz. - przytuliłem ją do siebie mocniej, ale w głębi duszy zastanawiałem się, czy mam rację ...

2 komentarze: