sobota, 16 lutego 2013

WYSTĘP. - CZ.8


3 miesiące później

Oficjalnie z Niallem byliśmy parą, aczkolwiek nie chwaliłam się tym za bardzo, wręcz przeciwnie, wolałam, aby to zostało póki co w tajemnicy, lecz się wydało. Nie chciałam kłamać, więc powiedziałam prawdę, a mój chłopak postąpił tak samo.
Nieller stara się przylatywać do mnie raz w miesiącu na weekend.
Dziś był już czwartek. Miałam dwie godziny wychowania fizycznego. Jako że był październik wuefistka powiedziała, że idziemy biegać na czas. Byłam zadowolona, bo bieganie było moją pasją od pierwszej klasy gimnazjum.
Rozgrzewka polegała na tym, że mamy obejść jedno kółko. Nie tego mnie uczyli na treningach. Nie odezwałam się, pomyślałam, że może się coś zmieniło, bo od roku nie biegam z powodu moich kostek. Najpierw zwichnęłam jedną, potem drugą, a potem znowu tę pierwszą. Lekarz powiedział, żebym lepiej przestała uczęszczać na treningi, ale na szczęście nie zabronił biegać mi w szkole.
Bieg się zaczął, a ja na początku czułam się świetnie. Biegłyśmy na 900 metrów. Pod koniec czułam, że coś jest nie tak. Ciężko mi się oddychało i słabo widziałam. Dobiegłam do nauczycielki, powiedziała mi mój czas, a ja ledwo wydyszałam, że mi słabo.
-Musisz przejść się kawałek. - odparła i dalej siedziała na ławce.
-Nic nie widzę. - krzyknęłam z przerażenia i usiadłam na ziemi,
Poczułam, że ktoś mnie łapie z tyłu, ale po chwili straciłam kontakt ze światem.
Obudziłam się w karetce pogotowia.
-Słyszysz mnie? - nade mną stała jakaś kobieta.
-Tak. - wymamrotałam i nadal nie mogłam złapać ostrości obrazu.
-Jedziemy do szpitala, Twoja mama jest w drodze.
Znowu poczułam, że moje powieki są ciężkie.
-Nie zasypiaj, halo! - mówiła głośno kobieta, ale to i tak nic nie dało. Po raz kolejny straciłam przytomność.
***
-Słyszysz mnie? - tym razem nade mną stał jakiś facet.
-Tak. - odparłam. Tym razem było lepiej, widziałam już dobrze.
-Pamiętasz co się stało? - spytał.
-Tak, biegłam, potem słabo mi się zrobiło, upadłam i urwał mi się film. W karetce rozmawiałam z jakąś kobietą.
-Dobrze, teraz Cię zbadam. - powiedział. - Co czujesz?
-Nic. - odpowiedziałam.
-Porusz nogami.
-Nie mogę. - powiedziałam. Łzy spłynęły mi po policzku. - Rąk też nie mogę unieść.
-Spokojnie, to pewnie chwilowe. - zapewnił mnie lekarz. - Zaraz przyjdzie do Ciebie mama, ja w tym czasie dzwonię do szpitala w Krakowie, bo nie mamy tu neurologii dziecięcej. Nie skończyłaś jeszcze osiemnastu lat, więc dlatego tam Cię posyłamy.
Mama weszła po chwili, starała się trzymać, ale widziałam, ale płakała.
Czułam się okropnie. Wszystko przed oczyma mi wirowało.
***
-Kiedy mi to wyciągniecie? - wskazałam na wenflon, który wkładała mi w szpitalu pielęgniarka.
-Jak lekarz stwierdzi, że nie trzeba podawać Ci kroplówek. - uśmiechnęła się.
-Jesteś głodna? - spytała moja mama.
-Trochę. - uśmiechnęłam się.
-Jak się czujesz?
-Trochę lepiej, nie wiruje mi nic przed oczami. Gdzie jest mój telefon?
-Proszę. - podała mi rodzicielka.
-Możesz sprawdzić, kto dzwonił?  - spytałam, bo nadal nie mogłam ruszyć górnymi kończynami.
-Jasne. - uśmiechnęła się. - Niall, Niall, Niall, Niall... - zaśmiała się.
-Ile razy dzwonił? - spytałam.
-Wooow 17. - zdziwiła się.
-Ma przyjechać w sobotę, ale w takim stanie, to chyba będzie lepiej jeżeli zostanie w domu. - posmutniałam.
-Skarbie, przecież wiesz, że może spać u nas, a do szpitala go zawiozę.
-Nie, nie chcę, aby widział mnie w takim stanie. Powiem, że po prostu mam bardzo dużo nauki na przyszły tydzień.
-Nie okłamuj go, bo stracisz jego zaufanie. Mówię Ci, wiem coś o tym i zaufaj chociaż raz starej matce.
-Okej... -  spuściłam głowę na dół. - Wykręcisz mi numer? - spytałam.
-Jasne, tylko jak ten Twój telefon się obsługuje? - zaśmiała się.
-Wciśnij tylko tutaj, mam go na szybkim wybieraniu.
Mama przyłożyła mi telefon do ucha, a ja czekałam, aż mój chłopak odbierze.
-Czemu nie odbierałaś? Przecież lekcje dawno skończyłaś. - powiedział od razu, gdy podniósł słuchawkę.
-Tak wiem, przepraszam. Bo wiesz... - zaczęłam mówić, ale miałam ogromna gulę w gardle. Źle się czułam z tym, że mogę już  nigdy nie poczuć nóg i rąk.
-Co się dzieje? - spytał.
-Nie no to  nic takiego. Po prostu nie możemy się spotkać w ten weekend, bo jestem w szpitalu. - powiedziałam.
-Co?! - krzyknął. - Co się stało?
-Naprawdę nic wielkiego. - odpowiedziałam.
Mama zabrała mi słuchawkę i w skrócie powiedziała o co chodzi. Byłam zła, bo nie chciałam go martwic.
Rodzicielka skończyła rozmowę, a ja naprawdę miałam ochotę jej coś zrobić.
-Nie wtrącać się następnym razem. - warknęłam.
-On ma prawo wiedzieć, jest Twoim chłopakiem.
-Mamo, nie wiem, czy to poważny związek.
-On zasługuje na prawdę. To jest porządny chłopak. - broniła Nialla.
-Skoro tak mówisz. - zaśmiałam się.
-Tak, bo tak jest. - powiedziała i mocno mnie przytuliła.

4 komentarze:

  1. super.napisz szybko next proszę

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski jest i ty opisałaś tu swoją sytuacje prawda ? Dobrze pamiętam ? Czekam na następną / natalia

    OdpowiedzUsuń